czwartek, 9 maja 2013

Rozdział Szósty~ Opuszczony, Nawiedzony Zamek~


Szli w górę, po schodach, już od godziny cały czas pnąc się po w górę. Z przodu szedł Natsu a jego ręce otaczały płomienie oświetlając drogę pozostałym.
- Cholerny korytarz skończy się wreszcie!!!- krzyknął idący na samym końcu Gajeel.
- Jeszcze trochę  panie Gajeel- rzekła cicho Wendy, i nadal szli w górę. Cały czas szli. Minęła kolejna godzina. A oni nadal człapali po coraz bardziej stromych schodach.
- Odpocznijmy chwile- rzekła Juvia i usiadła na schody a za nią Wendy. Chłopcy też byli zmęczeni, więc usiedli. Spojrzeli w górę i w dół. Sami nie wiedzieli ile już przeszli a ile jeszcze przed nimi.
- Powinniśmy ruszać dalej- rzekł Gray. I wstał reszta grupy za nim. Nie wiedzieli co znajdą na końcu korytarza. Po chwili Natsu zauważył drzwi i pobiegł biegiem zostawiając resztę grupy z tyłu.
- Hej pacanie poczekaj- krzyknął Gray. Chłopak wpadł razem z drzwiami do pomieszczenia. I zobaczył niesamowity widok. Wielki salon a w nim ogromny drewniany stół obładowany różnego rodzaju jedzeniem. W kominku płoną ogień. Miejsce wydawało się zamieszkane ale Salamander nie czół żadnych ludzkich zapachów.
- Wow Żarcie!!!- krzyknęli chłopacy, a dziewczyny były w ogromnym szoku. Wszyscy zasiedli do stołu i zaczęli jeść. Pochłonięci pałaszowaniem nie widzieli że ktoś ich obserwuje. Najedzeni do syta wrócili do rzeczywistości
- Ok. gdzie jesteśmy??- zapytała Juvia
- Powinien ktoś tu mieszkać, skoro jest czysto i jedzenie- rzekła Wendy
- Nie czuć tu nikogo- powiedzieli równo Smoczy zabójcy
- To skąd to wszystko??- powiedział rozglądając się Mag Lodu. Wszyscy natychmiast wstali gdyż drzwi którymi weszli zniknęły. Ogień w kominku zgasł. Wszyscy poczuli się dziwnie zmęczeni i senni. Pomyśleli aby udać się spać. Ale nie mieli gdzie. Po chwili ponownie pojawiły się drzwi i otworzyły na oścież. Powoli ruszyli w kierunku otwartego korytarza. Zobaczyli rząd drzwi z tabliczkami.
- Hej to niby mój pokój!!!- krzyknął Gray, a reszta poszła za jego przykładem i również poszukała swoich pokoi. Na każdej z wiszących tabliczek  były poszczególne imiona. Spojrzeli po sobie. Ustali przed poszczególnymi drzwiami. I w jednym momencie otworzyli je. Jakby wir powietrza wciągnął ich do pokoi i zatrzasnął drzwi. Każdy z pokoi zawierał duże łóżko, szafę z ubraniami i osobną łazienkę. Każdy z nich postanowił się umyć i położyć spać. A rano rozwiązać zagadkę tajemniczych pomieszczeń.


W środku nocy pojawiła się dwójka postaci, zakapturzonych, jedna z osób była dość wysoka druga wyższa o głowę.
- Siostrzyczko ktoś tu jest.- rzekła wyższa postać
- Czuję- odrzekła
- To on!!! To jego syn!!! To on!!!- krzyczała i trzęsła się postać. „O nie. To on. Syn tego smoka”- pomyślała niższa postać.
-Uspokój się braciszku- powiedziała. Ale było już za późno. Chłopak wystrzelił jak z procy i po biegł w stronę pokoi. Wyważył jedne z nich i wyciągnął jednego śpiącego chłopaka. Rzucił nim o ścianę w stronę swojej siostry która zdążyła się uchylić o ludzki pocisk 
- Nie braciszku uspokój się!!!- krzyknęła, ale było już za późno. Jej brata opętała złość, nienawiść i cierpienie a wraz z nimi wspomnienia. Które próbowała kiedyś usunąć. Ale jej się nie udało. Czarna magia którą zabrała bratu, opuszczała jej ciało i znów powracało do ukochanego braciszka. Próbowała powstrzymać ją swoją mocą. Nie pomagało. Reszta nieproszonych gości wstała tak samo jak rzucony o ścianę chłopak. Od razu zaatakował przeciwnika. Lecz jego moc była zbyt potężna, zbyt zła i mroczna. Czarny mag zauważył nowe cele i przeniósł ich do leżącego na ziemi różowo włosego. „Zniszczę go i jego towarzyszy” Skumulował magie i cisnął w nią w przeciwników. Lecz magia ta trafiła w jego siostrę która postanowiła ratować magów. Z rozpartymi ramionami osłaniała grupkę ludzi. Wściekł się jeszcze bardziej
- Co robisz idiotko!!!
- Nie zabijaj braciszku…- powiedziała słabym głosem patrząc zimno na brata
- Taka moja droga. Skoro tak nie jesteś już moją siostrą- i kolejny raz uderzył czarną magią, i kolejny a ona nadal osłaniała ich swoim ciałem. I skumulował najsilniejszy ze swych ataków i wystrzelił w magów, a potem zniknął. Postać upadła, z wyczerpania i z powodu ran. Natsu od razu ją poznał to była ta Zjawa, poczuł po jej zapachu.
- HEJJJ!!! HEJ!!! ŻYJ!!!- krzyczał trzymając ją w ramionach.
- Hej… Musicie go pokonać… ja już nie mam… siły..- powiedziała kaszląc krwią
- Jesteś tym zaginionym członkiem. Prawda. Dołącz z nami do Fairy Tail.- krzyczał różowo włosy
- Oczywiście- powiedziała cicho i ponownie zaczęła kaszleć krwią. Oczy jej się zamykały, czuła że to koniec.
- Jak masz na imię??- zapytał chłopak
- Lucy…- i zamknęła swe oczy. Jej oddech zwolnił. Słyszała głosy tych ludzi, coś krzyczące, coraz ciszej, i ciszej, i ciszej. Uśmiechnęła się. Chociaż po raz ostatni uratowała im życie.


-------------------------------------------------------------------------------------------
Tada i jest nasz Zjawa- Lucy.^.^
Czy przeżyje nie wiem....
I tak jest tu dużo postaci i bohaterów...
Może ją zastąpię inną jakąś wymyśloną, moją prywatną...
Bardzo mi się podoba ten rozdział...
Choć tytuł taki sobie....
Gorąco dziękuje za wasze wszystkie komentarze...
Pozdrowionka ^.^

2 komentarze:

  1. Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego gratuluje pomysłów ;D na prawdę jest to warte przeczytania XD szczegół w tym że jak sie to czyta to chce sie WIĘCEJ a tu tak mało Q.Q
    Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały ;)
    nie mogę sie już doczekać ;D;D;D;D;D;D;D;D;D;D


    Ewandzelina<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Lucy musi przeżyć! Skoro tam jest Wendy to niech ona ją uratuje, i wszyscy będą szczęśliwi ^^. Rozdział jak zawsze świetny, pisz dalej :D
    Życzę Weny ;3!!

    OdpowiedzUsuń