sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział Trzydziesty Trzeci ~ Podróż Erzy, ~ ( +18)

- Hej Szefie ta nowa nadal się nie obudziła- wypowiedział się głos za drzwi
- Niedługo się obudzi- odrzekł męski głos
"ERZA OBUDŹ SIĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!"
- He Lucy??- rzekła cicho Erza leżąca na kanapie- Gdzie ja jestem?
"Erza słuchaj mnie uważnie. Jesteś w Tokio, jest wiek XXI. Tokio to duże miasto w Japonii. Słyszysz mnie bo podzieliłam swoją moc pomiędzy was. Musisz uważać na tych ludzi co ich spotkasz. Nie wiem co będą chcieli ci zrobić. Twoja magia może tu nie działaś. Rozumiesz"
- I co teraz? A jest tu gdzieś twoja gwiazda? A gdzie reszta?
"Reszta też zbiera gwiazdy w innych światach. Pamiętaj tu nasza magia nie działa. Nie wiem co będziesz musiała robić więc uważaj. Na tym świecie wielu ludzi jest złych. Nawet Zeref przy nich był dobry i miły. Nie mogę być z tobą cały czas. Są tu gdzieś gwiazdy, szukaj ich. Muszę lecieć na razie"
- Lucy! Hej! Lucy!
- O wstał nasz kwiatuszek- powiedział wchodzący do pokoju mężczyzna.

- Kim jesteś?- zapytała siadając na kanapie młoda kobieta
- Nazywam się Ironii, jestem właścicielem tego budynku i tego lokalu, a ty kwiatuszku kim jesteś?- zapytał słodkim głosem
- Nazywam się Erza, jakiego lokalu jesteś właścicielem?
- Nie mów że nie wiesz, specjalnie zostałaś przeze mnie kupiona. My pomagamy panom się rozluźnić po pracy. Rozumiesz mnie Erzo.
- Ja już pójdę- powiedziała
- Nie rozumiesz mnie Erzo, nie możesz nigdzie iść. Ta obroża na twej szyi nie wypuści cię z tego budynku.- rzekł patrząc na młodą kobietę lekko przymrożonymi oczami
- CO?! Ja muszę stąd wyjść. Ja mam coś do zrobienia- rzekła wiedząc że magia nie zadziała, nic nie mogła zrobić, znów była więźniem, zależnym od kogoś, nie miała własnej wartości.
- Będziesz mogła stad wyjść jak te trzy gwiazdki na twej szyi będą świecić się na złoto, żadnej się to nie udało. A w ogóle interesująca technologia.
- Gwiazdki?- szepnęła i podeszła do lustra na jej szyi zawieszona była czarna obroża z trzema gwiazdkami, czuła od nich jakaś moc, czyżby to było aż tak łatwe.- Co mam zrobić by były złote?
- Musisz zarobić dla mnie dużo pieniędzy.
- Jak?- zaczynała być już zła.
- Rozmawiając z facetami i żeby oni płacili jak najwięcej w naszym barze, najwięcej zamawiali.
- Rozumiem. Podejmę się tej pracy.- rzekła, przecież już kiedyś pracowała jako kelnerka. Wskazał jej drzwi. Wyszedł razem z nią i zaprowadził do jednego z pokoi. Tam znajdowała się masa dziewczyn. Podszedł do jednej i zaczął mówić jej coś na ucho. Po chwili wyszedł a do niej podeszła ta dziewczyna
- Witka, Jestem Inoue, a ty Erza, prawda witamy na pokładzie, o widzę że masz nałożoną już obroże. Choć ubiorę cię i idziemy pracować. Wiesz na czym nasza praca polega
- Witaj, tak wiem mamy podawać jedzenie i pozwolić się zrelaksować klientom- rzekła Erza patrząc na wyzywający strój nowej koleżanki
- No nie do końca, ale podstawy znasz- rzekła dziewczyna przeglądając wieszaki- Oooo mam idź się przebrać, dziś pracujemy razem. Będę na ciebie czekać.- Erza wzięła ubranie i poszła za jeden z parawanów, szybko się przebrała i wyszła na korytarz, na którym czekała na nią Inoue. Szybko przeszły do głównego pomieszczenia, które było w kolorach czerwieni i czerni, ogromne kanapy
Dziewczyny usiadły na jednej z nich, po chwili obok nich pojawili się dwaj mężczyźni dość starzy.
- Czy panienki są wolne?- zapytał jeden z nich
- Oczywiście, zapraszamy panów, lecz muszę ostrzec że koleżanka dziś pierwszy dzień w pracy- rzekła Inoue słodko się uśmiechając
- Zapraszamy- rzekła lekko speszona Erza
-Ah więc jak koleżanki się nazywają?- zapytał drugi, kładąc rękę na nodze Erzy, na co ona lekko się wzdrygnęła, ale czytała już o zasadach w przebieralni.
-Eeerza
-Erza-chan, jak ty słodko wyglądasz
- Naprawdę?-rzekła kobieta patrząc na swój strój,
- Oczywiście, a te tu oo - rzekł lekko muskając piersi młodej kobiety- są wręcz wspaniałe, już dawno takich nie widziałem chyba nie pochodzisz z Japonii
- Ja... nie... pochodzę... z Japonii- rzekła jeszcze bardziej się rumieniąc
- Kyo nie widzisz pić się chce panience, na co masz ochotę słodziutka Inoeu?
- Ehhh na Szampana XXX, jest najlepszy
- A ty słodka Erzo?- zapytał Kyo
- Jaaa również, i zjadła bym ciasto truskawkowe.- rzekła cichym głosem
- Ooochh ciasto, też lubimy truskawki, ale w czekoladzie gorącej, Kelner- zaczął mężczyzna zamawiać. Po godzinne towarzystwo było już nieźle pijane, Erza ze względu na upokorzenie dość dużo piła i coraz bardziej wyzywająco się zachowywała, dotykała starego pryka, przytulała się do niego, masowała palcami jego uda. Aż wreszcie czas panów się skończył i musieli sie pożegnać. Dziewczyny poszły natomiast się przebrać.
- Hej masz pierwszą gwiazdkę. I nie wiedziałam że jesteś taka dobra musiałaś już wcześniej pracować w tej branży- rzekła Inoue
- Hik, Hik, Hik, mam gwiazdkę. Hik Hik Hik, nie nie pracowałam, Hik Hik HIk- czkała i mówiła pijana Erza.
-Zawołam naszego medyka poda ci coś na to że jesteś pijana i będziesz mogła wrócić do pracy ok- rzekła wychodząca Inoue, na co Erza tylko pokracznie kiwnęła głową i wstając z krzesła przewróciła je. Poszła się przebrać w kolejny strój, jeszcze bardziej skąpy niż poprzedni

- Hej Erza jesteśmy!- krzyknęła wchodząca dziewczyna a za nią jakiś młody facet, Erza wyjrzała za parawanów
- heee, Inoue to nasz kolejny klient, jaki słodki, choć Erza ci poprawi humor- rzekła wyciągając ręce
- Zostaw jej trochę tego upojenia, będę miała więcej klientów- rzekła Inoue do mężczyzny na co ten nic nie odpowiedział, lecz szybko wbił się igłą w ciało młodej magini i podał narkotyk uśmierzający działanie alkoholu, po chwili już była sobą. I znów wychodziły Zabawiać klientów. Kiedy tak szły przez bar, wiele oczu mężczyzn odwracało się od swoich partnerek i patrzyło na ponętne ciało Erzy. Po chwili pojawiło się dwóch młodych mężczyzn z jakieś firmy komputerowej i zaczęło zabawiać się z dziewczynami
- Panie, a może jeszcze trochę kawioru- rzekła Erza podtykając danie na łyżeczce, na co mężczyzna otworzył szeroko buzie, niechcący czy też chcący ręka kobiety zadrżała i posiłek, wpadł między jej piersi
- Ojejci- szepnęła- Musisz wsiąść za to odpowiedzialność- rzekła wypinając wyzywająco piersi w stronę mężczyzny, który przyciągnął do siebie kobietę i łapczywie przywarł do jej ogromnych piersi, szukając zaginionych jajeczek ryb. Już dawno się ich pozbył, lecz nadal całował górne części ciała kobiety, na co ona tylko leciutko wzdychała. 
- SZAMPAN DLA WSZYSTKICH!- krzyknął młody szef odrywając się od Erzy, chcąc ponownie zacząć ją zawołać rozległ się dzwonek kończący ich czas z dziewczynami. Po chwili znów były w przebieralni i ponownie Erza miała upojenie alkoholowe. Nagle do przebieralni wpadł szef i zauważył że dwie gwiazdki na szyi dziewczyny są już złote a ona sama zarobiła w ciągu 5 godzin pracy więcej niż cały klub w miesiąc. Nagle dostał telefon i kazał się jej ubrać w naprawdę kompromitujący strój. I zaprowadził ją do jednego z pokoi znajdujących się na górze. Podszedł do niej znów ten dziwny lekarz, wstrzyknął coś do ciała dziewczyny. Czuła że jej zmysły ogarnia mgła, jej oczy nic nie widzą, każdy odgłos stawał się taki daleki. Kazali jej się usiąść na łóżku w tym strasznym stroju. Po chwili wyszli a ona siedziała. Do pokoju wszedł młody biznesmen. Spojrzał na nią
- No cóż za piękność

- Jak masz na imię?
- Erza, Panie
- Erzo czy jest coś co byś chciała zjeść lub zamówić za nim zaczniemy?
- Tak Panie, proszę o Szampana XXX, i truskawki w gorącej czekoladzie, dodatkowo najlepsza bitą śmietanę.
- Oczywiście. A ty nie masz nic powiedzenia na mój temat nawet na to jak wyglądam.
- Wyglądasz jak mój ukochany i narzeczony- odpowiedziała
- Ehhh musieli ci coś podać, dzięki bogu że Lucy mnie poinformowała co mam zrobić.- do pokoju wszedł, mężczyzna z tacą na której był najdroższy szampan, truskawki w najdroższej i najlepszej czekoladzie i najdroższa bita śmietana. Jellal od razu zapłacił, gdy mężczyzna włożył pieniądze do kasy gwiazda na obroży Erzy zalśniła. Jellal szybko podszedł do dziewczyny i mocno ją pocałował w usta. I wyszeptał te same słowa co Grey, przed nimi pojawiły się trzy gwiazdy które wleciały w znak Erzy, a oni natychmiast zniknęli z tego świata. Tam gdzie Erza musiała wrócić do siebie po dziwnych narkotykach, tam gdzie musiała wszystko wytłumaczyć Jellalo'wi, i modlić się o przebaczenie.

$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
Ha ha ha ha ha
ale was zrobiłam :P
Hi hi hi hi hi hi
nie no nie wierze
Ale mniejsza o większość.
Rozdział dedykuję Nakastu który obecnie przebywa u DarkHappy-chan
 Pozdrowionka ^.^

czwartek, 29 sierpnia 2013

Trzydziesty Drugi ~Podróż Gray'a~

- ŁAAAAAAAAAAAAAAA- Jebud. uderzył mocno o ziemie mag lodu- Ehhh Lucy znów....- rozejrzał się dookoła ale nikogo nie zobaczył, tylko usłyszał cichy głos w głowie
"Nie panikuj, podzieliłam moją moc na waszą szóstkę aby szybciej zdobyć gwiazdy. Dlatego część mnie jest w tobie."
- Nie możliwe, to co teraz, a wogóle tu jest strasznie gorąco
"Tobie zawsze jest gorąco. OOOOOOO Gray naprawdę tak uważasz. No no no nie posądzała bym cię o takie myśli względem Juvi"
- Hej nie grzeb w moich myślach. A w ogóle gdzie jesteśmy?- zapytał lekko się rumieniąc i rozglądając dookoła
" Przecież nic jej nie powiem. Gratuluje, że wreszcie zrozumiałeś i niezły pomysł. A jesteśmy w Terra do Lume. To kraina pełna ognia. Nie będę mogła być z tobą przez cały czas, więc musisz sobie radzić sam. Moja Gwiazda jest gdzieś w jednym z kraterów. Aha i bym zapomniała tu są dziwne zwierzęta. Nie spotkasz tu ludzi."
- No mam nadzieje że nic nie powiesz Juvi. Ale jak ja mam znaleźć tę gwiazdę? Nie jestem Nastu że mam węch jak jakiś pies.- rzekł idąc w stronę w jaką mu podpowiadała intuicja
"Nie wiem."
- JAK TO NIE WIESZ?!
"No nie wiem, pewnie będziesz czuł w jakiś sposób. A jak gwiazdę znajdziesz musisz powiedzieć Superstar t’avis patrons daubrunda schirdeba t’k’ven . modit’zari. zapamietasz? ona wpłynie do twojego znaku Fairy Tail. Ok ja się wyciszam. Za dużo mocy już zużyłam. Na razie Gray."
- Hej poczekaj!- krzyknął ale nie usłyszał odpowiedzi- Ehhh jak zwykle jesteś pełna tego twojego poczucia humoru. Nic ruszamy dalej.- rzekł i ruszył jedną ze ścieżek  Wszędzie płynęła gorąca lawa tworząc rzeki i wodospady tej krainy, gdzie nie gdzie było słychać wybuchy wielkich czerwonych wulkanów, kłeby czarnego dymu widniały na niebie z każdej strony, kratery wydawały z siebie obłoki gorącej pary. kiedy wszedł na jeden ze szczytów z jednej strony ukazał się mu o taki widok
A z drugiej oto taki:
- No dobra. Teraz w którą stronę.- rzekł sam do siebie.- Nie no nie mam tyle czasu by się zastanowić. Idę tam gdzie jest ta dziwna wieża.- powiedział i udał się we wskazanym przez siebie kierunku. Schodził powoli. Wszedł na płaski teren. Gdzie temperatura z każdym krokiem stawała się wyższa, było mu coraz bardziej gorąco, chciało mu się pić. Wiedział że nie może zawieść przyjaciół a tym bardziej Lucy. I znów chciał zobaczyć Juvię. Nagle za jednej ze skał wyskoczył dziwny potwór który od razu zaczął atak na zmęczonego maga wody.

- LODOWE TWORZENIE: PODŁOGA!- krzyknął, a podłoga zamarzła na krótką chwile, potwór nacierał coraz szybciej, zaatakował maga który ostatkiem zdążył odskoczyć. Nie myśląc nad swym postępowaniem szybko wskoczył na grzbiet rozjuszonej bestii
- Lodowe tworzenie: Zamrażanie!- bestia pokryła się cała grubym lodem, którego nie można było rozmrozić.- Lodowe Tworzenie: MIECZ!- w jego rękach pojawił się ogromny lodowy miecz którym przeciął bestie na trzy nierówne części, a ta rozsypała się w drobny mak. Zamiast niej pojawiły się trzy gwiazdy. 
- Kurdę to gwiazdy? Co ja miałem powiedzieć. Myśl Gray.Stars minna tagasi selle omanik, helistab. Tagasi.-wypowiedział ale nic się nie stało- Astgher veradarrnal ir tirojy , koch’ e anum dzez. Veradardz . Ehh nic. LUCY POTRZEBUJĘ CIĘ!!!
Superstar t’avis patrons daubrunda schirdeba t’k’ven . modit’zari.

Jego usta same wypowiedziały te słowa. Gwiazdy zamigotały, i szybko wpłynęły w tatuaż Fairy Tail. Poczuł jak coś chwyta go w okolicach pępka, znów był przenoszony. Czyżby do kolejnego miejsca. Nie dla niego podróż już się skończyła. Pozostało mu wierzyć w moc i siłę reszty jego przyjaciół.


@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@

No i kolejny rozdzialik...
Nie no sama jestem w szoku jak one mi strasznie łatwo idą.
A to wszystko dzięki wam.
Wasze komentarze dodają mi weny i siły. Już nawet wiem jak będzie wyglądał kolejny i kolejny rozdział.
Nakatsu gdzie są notatki z dedykacją
<Nakatsu> Proszę Szefowo, część Dziewczyny "I rzuca zniewalający uśmiech"
Bierz się do roboty! Niedługa Dark Happy- chan przyjdzie na rozmowę.
<Nakatsu> Szefowo to nie rób takiego bałaganu. Wiem wiem nie robisz. Nie patrz na mnie takim wzrokiem bo się zwolnie i pójdę do haremu
CO?! Nie żartuj nawet tak. Przecież mnie nie zostawisz, masz to w kontrakcie sam wiesz za co. Nie moja wina że go podpisałeś
<Nakatsu> A racja. Herbatki?
Dziękuję. Aaaaa przepraszam was drogie 
Więc ten rozdzialik dedykuję : Shin'ie Haden i Masaki Kamatayan.
ViVi nie wiem czy dostaniesz recepty na leki od uzależnienia od mojego bloga- ( w sumie) to on nie jest do końca mój bo to wy sprawiacie że coś tu pisze. Ale jak coś to ja pogadam z NFZ.

Cóż kończę bo trzeba pisać dalej

Pozdrowionka ^.^


Trzydziesty pierwszy ~ Prawda~

- eemmm- jęknęła budząca się Erza- Juvia, Wendy? Gdzie jesteśmy?
- Dzień dobry Erzo- rzekła Juvia- jesteśmy w podziemiach tego zamczyska i uwierz mi to niesamowite co tu się dzieje.
- Oooo Erza się obudziła, widzisz Ariso mówiłam że Erzie nic nie będzie. Ona jest z nas najsilniejsza.- powiedziała Wendy do blond włosej kobiety
- Kim jesteś i dlaczego nas zaatakowałaś?- zapytała pełna podejrzliwości Erza
- Witaj. Przepraszam za zaatakowanie was. Nazywam się Arisa, jestem byłą królową tego królestwa. Widziałam że zauważyłyście że coś się tam u góry dzieje. Najpierw zjedzmy a potem wam wszystko wyjaśnię- rzekła kobieta, dziewczyny usiadły do stołu. Po skończonym posiłku zaczęła się rozmowa.
- Powiedziałaś że jestem królową tych psów?- zapytała Erza
- Te psy to mężczyźni naszego kraju.- rzekła królowa ze smutkiem
- Co?- zawołała Juvia- ale przecież wyglądają jak psy.
- Klątwa- szepnęła Erza
- Zgadza sie Erzo-san to klątwa. Widziałyście Buldoga. To mój mąż a zarazem król. W naszym świecie też istnieje magia. Ale używamy jej przez różdżki. Istnieje bardzo mało magów. Na 10 dzieci rodzi się z magią 2-3. Dodatkowo dzieci rodzą się raz na 5 lat.To dość duży problem. Zazwyczaj ja rządziłam ponieważ posiadam magie, posiadała. Mój mąż zajmował się nauką i dość często spędzał czas w pracowni. Wiecie że następuje taki czas u kobiety że pragnie dziecka. my staraliśmy się już 3 razy i nic. Żaden ze znachorów, ani magów nie wiedział dlaczego. Mój mąż widział jak cierpię, on również przez to cierpiał, również pragnął dziecka. Wyczytał w jakieś księdze że istniała kiedyś pewna czarownica która rodziła dzieci i to magów co rok. Ale nie wiedział że ta czarownica poświęcała innych magów zabijając ich i zabierając im magie. Postanowił że jak zabierze magię to będziemy mogli mieć dziecko. Więc stworzył taką wielką kulę proszę oto zdjęcie:
I tam została zamknięta nasza moc magiczna, a wszyscy mężczyźni zmienili się w psy. Dodatkowo niektóre kobiety zaczęły zmieniać się w koty. A oni zapomnieli o nas, o swoich żonach, siostrach, córkach, o każdej kobiecie. Wiedzieli że muszą nas zniszczyć. Resztką mocy przeniosłam nas tu wszystkie i od tego czasu sie tu chowamy. 
- Straszne- powiedziała Wendy- I strasznie smutne
- Nie próbowałyście zniszczyć tej kuli?- zapytała Erza
- Próbowałyśmy, lecz ona zrobiona jest z jakiegoś dziwnego materiału. Mój mąż powiedział że znalazł tę gwiazdę na jednej z wypraw. Co dziwne było to ani nie udało jej się stopić, ani zamrozić. Nawet zniszczyć. Jakby ta gwiazda była magiczna
- GWIAZDĘ?!- krzyknęły i wstały z impetem od stołu trzy maginie. 
- O co chodzi?- zapytała Arisa
- Bo chodzi oto że my....- i rozpoczęło się tłumaczenie ich przygody. Następnie królowa zabrała dziewczyny na przechadzkę pokazując podziemia. Potem znów znalazły się w swoim namiocie. Każda z nich padła na łózko. I zastanawiała się jak tam sobie radzą chłopacy


- NATSU!!! TY MASZ OGON!!!- krzyknął Gray widząc rudawy ogon wychodzący....
- CO TY PIEPRZYSZ KOSTKO LODU?! TY TEŻ MASZ OGON! I TY TEŻ!- krzyknął Natsu na swoich przyjaciół, popatrzeli sobie w oczy i wypadli z pokoju..
- Wendy!- krzyknęli wpadając do pokoju dziewczyn, ale odpowiedziało im tylko echo w pustym pomieszczenie. Tam gdzie wczoraj rozmawiali i skąd zostali wyrzuceni nic ni było. Pustka. nawet ściany które były koloru żółtego dziś były białe.
- O co kurna chodzi?- zapytał Natsu
- Może pomyliliśmy pokoje- rzekł Gray
- Na pewno nie.- rzekł Nakatsu- Tu jednak musi się dziać coś dziwnego. A dziewczyny to widziały. Chodźmy do naszego pokoju.- rzekł i zaciągnął chłopaków za sobą. Pokój zamknął kazał im usiąść, wypowiedział jakieś dziwne słowa. I zaczął głośno mówić
- Wpadamy do świata, jesteśmy dźgani nożami, bo mamy kota, potem nie jesteśmy bo nasz kot jest kimś dla nich niezwykłym, jesteśmy traktowani jak niby służący a i nie służący, nie pozwalają nam zbliżyć się do Lucy, dziewczyny się wściekają, zaczynają same działać, wyrzucają nas z pokoju, następnego dnia wstajemy i mamy psie ogony, dziewczyn nie ma. I teraz są trzy pytania : Co tu się dzieje? Dlaczego nie ma dziewczyn i nawet śladu po ich obecności? I dlaczego mamy ogony? Jakieś pomysły?- podsumował chłopak i spojrzał na przyjaciół, którzy pokiwali głowami. Usiadł się po turecku na środku pokoju i złapał za głowę. "Co dalej, no co dalej" 
"Nakatsu Ratuj! Słyszysz mnie Nakatsu! To klątwa, przeze mnie, przez gwiazdę! Dziewczyny są w podziemiach już rozmawiałam z Erzą! Nic im nie jest! Zaczynacie się zmieniać! Mało czasu! To Klatwa! POMÓŻ MI!! Nakatsu!!"
- LUCY!?- krzyknął wstając chłopak
- Co Lucy?- zapytał Gray
- Lucy się ze mną skontaktowała.- rzekł sapiąc lekko
- Ale jak?- znów odezwał się Gray
- W myślach, powiedziała mi że trzeba ją ratować, że to wina jakieś klątwy, i że zaczynamy się zmieniać, że dziewczyny są bezpieczne. I że trzeba jej pomóc.- rzekł i zakrył twarz dłońmi- Obiecałem ją chronić, obiecałem jej to- rzekł ze zrezygnowaniem
- A ja jestem ciekawy dlaczego Lucy kontaktuje się tylko z tobą?- zapytał złośliwie Natsu
- Nie wiem.
- A może dlatego bo cię lubi dręczyć, a na mnie może naprawdę polegać- stwierdził Natsu
- Nie żartuj Natsu. Na tobie polegać. Na moje to ona straciła do ciebie zaufanie całkowicie. Po tym co jej zrobiłeś. I mnie ona nie dręczy. Cieszę się strasznie że słyszę jej głos. 
- Ta jasne wmawiaj sobie Panie Zakochany- rzekł sarkastycznie Natsu, nawet nie zauważył jak został przygwożdżony do ściany a pięść Nakatsu zatrzymała się pare centymetrów od jego nosa. Spojrzał na chłopaka wzrokiem pełnym złości
- Ja chociaż znam swoje uczucia względem Lucy, a ty ciągle mi dogryzasz. Dlaczego? Czyżbyś był zazdrosny? Bo sam kochasz Lucy?- BUM, Nakatsu dostał od Natsu, który wyszedł z pokoju wściekły. Z rozciętej wargi leciutko ciekła krew. 
- Trzymaj- rzekł Gray podając małą kostkę lodu- Sorki za niego jak zwykle narwany jest.
- Nie masz za co przepraszać Gray, to również moja wina, puściły mi nerwy. To co bierzemy się za robote?
- Oczywiście przecież nasza śpiąca księżniczka nie może umrzeć.- rzekł Gray. Wyszli razem i udali się do biblioteki. Gdzie znaleźli Natsu, który czytał. Spojrzał na nich, i dalej zabrał się za czytanie. Chłopcy by nie zwracać na siebie uwagi, gdyż było tam dużo innych psów. Powoli nadchodziła noc i czas spodkania


- Ci wasi przyjaciele to mężczyźni i na pewno nam pomogą?- zapytała Arisa
- Lucy powiedziała że będzie ich chronić przed przemianą. I że będzie robiła wszystko aby się nam udało. Powiedziała że czuję się trochę winna- rzekła Erza. I dalej szły schodami w górę. 
Gdy doszły zobaczył chłopaków czytający
- Co robicie?- zapytała Juvia
- Czytamy nie widać- rzekł Natsu spokojnie.- Jaki masz plan Erzo?
Wszyscy stanęli i patrzeli 




Nakatsu natomiast siedział i czytał ostatnią stronę książki. Zamknął ją wstał i podszedł do królowej Arisy, skłonił się nisko i rzekł
- Najwyższe uszanowania Wasza Królewska Mość, bądź pozdrowiona.
- Witaj ty zapewne jesteś Nakatsu, dużo słyszałam o tobie od twoich przyjaciółek. Jestem Arisa.- rzekła królowa, na co chłopak jeszcze bardziej się pochylił i rzekł
- Dziękuję za pamięć Wasza Królewska Mość, to znaczy Ariso. To co zaczynamy.
- Wymyśliłeś coś Nakatsu?
- Oczywiście. Byłem dziś w kuchni, wiecie naprawdę duża jest, no i mają tu ogromną szklarnie z wieloma roślinami. Nawet takimi co usypiają innych- rzekł chłopak
- Ahaaaa- rzekła Erza- Czyli teren czysty.
- Nie jestem do końca pewien, mógł ktoś nie pić tego wina co podają
- Czyli reszta to likwidacji- rzekł Natsu.- To ruszamy- Szybko wybiegli z biblioteki udali się po Lucy. Pokonali strażników. Zabrali ją. I udali się do sypialni Buldoga, gdzie znajdowała się wielka kula. Wpadli, tam czekało na nich kilkudziesięcioleciu strażników, którzy już po chwili leżeli
- Stać niewierni!- krzyknął Buldog
- Buldogu kochany proszę. Opamiętaj się. Kochany- rzekła prawie płacząc Arisa
- Nie niewierna. Pomiocie szatana.Wynoś się.
- Kocham cie Buldogu- rzekła płacząc już Królowa. Na co mężczyzna-pies uderzył ją w twarz.
- Draniu! nie bije się kobiet!- krzyknął Nakatsu i natarł na mężczyznę, powalając go jednym ciosem w szczękę.- Ostateczna Moc Bestii Ognia!- krzyknął uderzając ogromną ilością mocy w pojemnik zawierający moc magiczna ludzi i moc Lucy. Pojemnik rozsypał się w drobny mak. Ogromna ilość mocy rozbłysła i zaczęła powracać do swoich właścicieli moc Lucy również wróciła do niej. Na co ona otworzyła oczy. Mężczyźni pozamieniani w psy zaczęli wracać do swoich postaci. Królowa Arisa przyglądała się swojemu ukochanemu który powoli otwierał oczy.
- Ariso wybacz- powiedział mężczyzna wstając
- Nic się nie stało Buldogu to nie twoja wina. Spójrz to nasi przyjaciele i wybawcy.- rzekła przedstawiając mężczyznę i nowych przyjaciół
-Dziękuje wam. Za raz rozkaże przygotować wielką ucztę.
- Dziękujemy ale mamy mało czasu- rzekł Nakatsu
- Możemy zostać na jedną ucztę- rzekła Erza, patrząc na zegarek. Bawili się do białego rana.
- Cóż musimy ruszać. Zostało nam masę czasu ale...- powiedziała Erza
- Erzo co się stało strasznie zbladłaś- powiedziała Wendy
- Czas, czas czas.... SIĘ ZMIENIŁ!- krzyknęła
- COOO?!!!
- No wczoraj jak patrzyłam na ten zegarek zostało nam 10 miesięcy a teraz tylko 3. Jak to możliwe?!
- Zrzucenie zaklęcia to spowodowało- usłyszeli cichy głos Lucy
- LUCY?!
- No co? A no tak mówię. Dlatego że w tym kraju były dwie gwiazdy. W sumie mamy już trzy- rzekła Lucy z ramienia Natsu
- Ale ty mówisz, nie miauczysz- rzekł Gray
- To żeś odkrył. Po zdjęciu zaklęcia zazwyczaj czas wraca do normy. Gdy gwiazda powróci do mnie moc magiczna danego świata albo zwalnia albo przyspiesza względem Magnolii. Dziadek ci nie mówił.
- Ale co teraz?- zapytała Erza- Pozostało nam jeszcze 17 gwiazd do zebrania.
- no co teraz. W sumie. Jest pewien sposób nie chciałam go wykorzystywać, ale widzę że będę musiała. prawdopodobnie po tym co zrobię znów stracę zdolność mówienia. Więc chce wam podziękować za to co robicie.
I drakon zvezdno nebe vi dava na vas silata na skachane prez vremeto i prostranstvoto , mezhdu svetovete , za da se razbere choveshkata rech , silata da otkriete zvezdata mi . I vie da mi go dadesh kato se sreshtnem , kogato poslednata zvezda e tam. Pŭtuvane incha.- Wypowiedziała niezrozumiałe dla nich słowa, a ich znaki Fairy Tail zaczęły błyszczeć. Następnie powoli rozpłynęli się w powietrzu.


%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%
No i kolejny rozdzialik.
Jak człowiek siedzi w domu
Tzn leży ma masę czasu.
Dedykuję rozdzialik dla Dark- Happy- chan
która jest naszą nową wspaniałą dziennikarką.
Mnie też podobno weśmnię na spytki.
Aż się boję O.O

Pozdrowionka ^.^

wtorek, 27 sierpnia 2013

Trzydziesty ~ Hau, hau, hau~

Tym razem nie uderzyli w ziemie, delikatnie na niej wylądowali. Lecz od razu poczuli na swych ciałach cienkie i zimne ostrza metalu i usłyszeli
- Hau hau hau! Kim jesteście i co tu robicie
- Generale oni mają kota!
- Hau hau hau! Koty są- powiedział pies ubrany w mundur generała, lecz gdy spostrzegł Lucy uklekł i krzyknął
- au hau hau! Wasza wysokość powróciła! A to pewnie są twoi obrońcy!
- Proszę pomóżcie nam ona cierpi- rzekła Wendy. Natychmiast grupa została przetransportowana do dziwnego zamku gdzie dopiero miała ich spotkać smutna przygoda.

Minęła bardzo niespokojna noc dla Natsu i Nakatsu, którzy całą noc spacerowali pod pokojem w którym była leczona Lucy. Obydwoje patrzyli z niepokojem na drzwi, a ze złością na siebie. Dla reszty drużyny noc minęła spokojnie wyspali się i najedli. Dopiero rano zjawili się pod drzwiami gdzie Lucy była leczona. Zobaczyli tam dwa zombii, które nadal chodziły tam i z powrotem, lecz teraz już jakoś bez energii i życia. Powoli powłóczyli nogami po marmurowej podłodze, ręce jakby dłuższe, przy każdym kroku lekko się kołyszące bez woli, głowy poprzechylane, oczy lekko przymknięte, co chwila opadające i od razu otwierające na oścież, byle nie zasnąć. Gray widząc stan swoich przyjaciół nie mógł się powstrzymać i obydwóch mocno uderzy w plecy, głośno krzycząc
- HEJ!!!!- na co biedni niewyspani podskoczyli i zaatakowali Maga Lodu. 
- Pięść Ognistego Smoka
- Pazur Bestii Ognia- biedny Grey został odrzucony spory kawałek
- IDIOCI!- krzyknął szybko wstając i gotując się do ataku. Na co Erza chciała zareagować.
- CISZA!!! HAU HAU HAU!!- powiedział wychodzący z pokoju ogromny Buldog, ubrany w Niebieską szatę- Królowa już się jeszcze nie obudziła możecie wejść, hau hau hau, tylko ma być cisza, hau hau hau, w końcu jesteście tylko jej służącymi, hau hau hau.- nadal pies gadał strasznie piskliwym głosem. Powoli grupa ludzi weszła do pokoju, który w środku przypominał jak dla nich żołądek jakiegoś potwora. Wszystko było różowe, puszyste, miękkie i z podobizna dziwnego kota. Ściany były różowe, sufit różowy, podłoga różowa, fotele, sowy, komody i szafy, dywany, pufy, krzesła, zasłony, firany, ogromne łóżko, pościele i poduszki WSZYSTKO RÓŻOWE!!!
( o proszę to oddaje stan tego biednego nic nikomu nie winnego POKOJU oczywiście tam to jeszcze tak z + 100)
Wszyscy rozejrzeli się z dziwnym wzrokiem po pokoju.
- Bleee- szepnął cicho Natsu
- Ciiii- rzekła Wendy i wzrokiem wskazała na pokojówki- psy kręcące się po pokoju. Nakatsu chciał podejść do Lucy lecz, dwóch strażników zagrodziło mu drogę. Erza i Juvia spojrzały dziwnie
- Chcemy podejść- rzekła Erza głosem- nie sprzeciwiaj się.
- Hau, hau hau. Kapłan Buldog zakazał- rzekł jeden z nich
- Ale to jest nasza przyjaciółka- rzekła Juvia
- Hau hau hau, królowa nie może być waszą przyjaciółką skoro jesteście jej sługami. Nie podejdziecie. Nie widzicie że z nią wszystko w porządku. Idźcie już.- rzekł drugi ze strażników. Wszyscy jednocześnie pomyśleli że nie mogą walczyć, gdyż to mogło by zaszkodzić Lucy i przecież to oni mieli liczebną przewagę jak na razie. Zrezygnowani opuścili pokój i udali się za dziwnie złą Erzą do jej przydzielonego pokoju. Gdy zamknęła drzwi za nimi, podeszła do Juvi i szepnęła jej coś strasznie cicho do ucha. Ta po chwili użyła swojej magi Wodne Więzienie a cała grupa znalazła się w środku. Wtedy powiedziała
- Strasznie mi coś tu nie pasuje. Najpierw mówili ze koty coś tam, ale przecież nie dokończyli potem że ona jest ich jakąś królową. Nawet w naszym świecie psy nie lubią kotów. Czuję że grozi nam jakieś niebezpieczeństwo i to wszystko jest jakieś podejrzane.
- Erza czy ty nie przesadzasz?- Zapytał Gray- to prawda ze trochę jest to dziwne ale Lucy odniosła spore obrażenia.
- Paniczu Gray dla nas też się to wydawało dziwne- rzekła Juvia- Możecie to nazwać kobiecą intuicją, ale zauważyliście że nawet pokojówki były no wiecie..
- Czym?- zdziwili się chłopcy
- No bo... noo.. bo.. same psy, nie widziałam tu żadnych pań psów- rzekła rumieniąc sie Juvia. 
- O co ci chodzi?- zapytał Natsu pytającym spojrzeniem, podobnie jak reszta chłopaków.
- No że nie ma tu żadnych suk- rzekła zła już na chłopaków Wendy, była nie tylko zła na nich ale też na siebie bo nie potrafiła pomóc rannej Lucy, a tym bardziej po wyjściu z tego dziwnego pokoju czuła się zła i jakaś niespokojna o jej obecne leczenie. Wszyscy zdziwili się jej wybuchem
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa...- rzekli równocześnie
- Wendy wszystko ok z tobą?- zapytała Erza, 
- Jestem zła bo nie mogłam pomóc Lucy, a po drugie w tym pokoju było coś dziwnego. W sumie to w ciele Lucy. Ehhh tej mocy ich leczniczej.- rzekła nadal zła Wendy. 
- Też to wyczułaś? A wy nic nie czuliście- rzekła Juvia, chłopacy tylko pokiwali głowami. Zapadła cisza. 
- Trzeba poszukać informacji.- stwierdził Nakatsu- Widocznie jesteśmy jakoś przystosowani do tego świata i nie wszystko widzimy. Macie racje. Nie wszystko dostrzegaliśmy. Więc możemy być nie pomocni i wy musicie się wszystkim zająć. Możliwe że mogą odczytać też jakoś nasze myśli więc o niczym nas nie informujcie. Ja wam ufam i wiem że zrobicie wszystko aby pomóc Lucy.
- Nakatsu jesteś strasznie dojrzały i mądry- rzekłą Wendy
- Jasne, jasne Nakatsu wspaniały...- marudził pod nosem Natsu- To my się nie mamy mieszać?! Powariowałeś one sobie nie dadzą rady!- prawie krzyknął, dziewczyny spojrzały na niego podejrzliwie i ze złością." Męski szowinista się znalazł. Niby że kobiety są słabe, nie potrafią sobie radzić bez facetów. Pewnie nawet słoika z majonezem nie otworzą same bez ich pomocy?!" pomyślały trzy maginie.
- Macie się nie mieszać. Poradzimy sobie same- rzekła Erza, w szczególności patrząc na Natsu i Gray.
- Grey, Natsu i Nakatsu nie wiedziałam że jesteście takimi męskimi szowinistami i uważacie się za lepszych od nas- rzekła wzburzona Juvia, widząc ich miny. Anulowała zaklęcie i gestem ręki wyprosiła ich za drzwi. Oni nadal w wielkim szoku dopiero zorientowali się w sytuacji jak drzwi się za nimi zamknęły. Spojrzeli na siebie, wzruszali ramionami i poszli do swojego pokoju. Natomiast dziewczyny opracowały plan działania. Ale że również one nie czuły się dziś jeszcze dobrze, postanowiły poczekać z nim dwa dni. Przecież mieli nadal bardzo dużo czasu. Mistrz dał Erzie zegarek który wskazywał czas jaki im pozostał do zakończenia zadania. W tamtym kraju byli niby tydzień na czas obowiązujący w Magnolii. I dopiero minął dzień w tym dziwnym świecie, a w Magnolii dwa. Czyli nie było tak strasznie źle. Położyła się spać. 
Okrągły księżyc świecił nad Państwem Psów, w jednym z pokoi wielkiego zamku. Trzy dziewczyny właśnie ubierały się w czarne stroje. Po cichu wymknęły się z pokoju z zamiarem zbadania pałacu.Po cichu przechodziły z pokoju do pokoju, w każdym zatrzymywały się na chwilę dokładnie przeszukując. Wreszcie dotarły do wielkiej biblioteki. 
- Kurcze nic podejrzanego jak na razie nie znalazłyśmy- dało się usłyszeć cichy szept Juvi.
- Może źle szukamy. Albo... Ktoś idzie. ała- szepnęła i potknęła się Wendy natrafiając na głowę psa pod naporem ciała dziewczynki poruszył się i otworzyła się jedna z szaf. 
Dziewczyny nie myśląc szybko weszły do pomieszczenia, za nimi zatrzasnęły się drzwi. Usłyszały niewyraźne szepty dochodzące z biblioteki. 
- Rozumiesz coś Wendy?- zapytała Erza, dziewczyna pokiwała z rezygnacja, Czerwonowłosa rozejrzała się po pomieszczeniu, ale nie zauważyła żadnej wajchy, lecz zauważyła schody prowadzące w dół. Postanowiły że pójdą. W sumie innego wyjścia nie miały. Gdy wreszcie schody się skończyły, stanęły przed wielkimi drzwiami, 
Za którymi kryła się prawda, wolność lecz najpierw walka i czas zmian o której nie wiedziały. A i tak postanowiły wejść. 
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA- głośny krzyk Erzy rozniósł się po zimnych ścianach pomieszczenia


**********************************************************************
Bu ha ha ha bu ha ha ha
hi hi hi hi hi hi hi hi hi hi
Cóż pochorowałam się.
Dostałam wolne.
Za bardzo się ruszać nie mogę.
I naszła mnie wena
Dlatego nowa notka.
Mam nadzieję że się spodoba. 
No i informacja dziękuję wam bardzo za nominacje, ale z przykrością muszę stwierdzić że nie będę brała w nich udział. 
Rozdzialik dedykuje NATI, PATRYCJI TUROWSKIEJ,RATOSHI HAGINO, AKANE-CHAN, I OCZYWIŚCIE VIVIANIE I KURO.

Pozdrowionka ^.^

czwartek, 22 sierpnia 2013

Dwudziesty dziewiąty ~Bogowie~

ŁUB, ŁUB, ŁUB, ŁUB, ŁUB, ŁUB,  szóstka przyjaciół mocno uderzyła w ziemie, a nad nimi powoli lewitowała Lucy,
- Ty cholero!- krzyknął Natsu kiedy z wielkim impetem wpadła na niego Lucy.- jak mogłaś tak zrobić! Przypale ci ten twój ogon i wąsy- wydzierał się Natsu, dookoła nich natomiast zebrałam się tłum gapiów. Poubierani byli w białe prześcieradła, sandały. Po chwili tłum padł na kolana, głowę chyląc ku ziemi. Magowie wyczuli strach i dopiero rozejrzeli się po otoczeniu. Znajdowali się na jakimś dziwnym rynku, budynki były ogromne zbudowane z piaskowców. Z nieba lał się gorący żar,gdzie nie gdzie widać było drzewka cytrusowe takie jak pomarańcze, mandarynki, cyprysu, cedry, figowca.
- Hej gdzie my możemy być?- zapytał Gray
- A bo ja wiem?- odrzekł Natsu i podszedł do pierwszego lepszego człowiek- Hej Ty!- krzyknął ale zapytany pochylił głowę jeszcze niżej. Ze złości rozpalił ogień w swych dłoniach. Tłum oszalał, pochylał głowy do ziemi i z powrotem wykrzykując:
- Theoí , Theoí, Theoí , Theoí , Theoí !!!!!!( Bogowie)
- O co im kurna chodzi nie rozumiem ich- rzekła Erza, dobywając swój miecz. Na co tłum zaczął jeszcze bardziej krzyczeć i kłaniać się.
- Uspokójcie się- rzekł Nakatsu- Lucy byś wreszcie przestała sie turlać, i pomogła nam- stwierdził patrząc jak pod nogami Natsu, Kotek Lucy turla się ze śmiechu cicho pomiaukując. Spojrzała na niego niby srogo, na tyle ile kot może patrzeć srogo. Pononie zaczęła lewitować w powietrzu
- MIAŁ, miał, miiiał,,, miaaał. ,miałłłł, mmmmmmmmmmmmiiiiiiiiiiiiiiiiiiaaaaaaaaaaaaaaaaałłłłłłłłłłł!!!!!!- wymiałknęła, i pojawiło się niewyobrażalne duże i jasne światło. Po chwili już rozumieli co tubylcy mówią.
- Erza co teraz?- zapytała Wendy
- Naprawdę nie wiem.- odrzekła równie cicho czerwono włosa
- Moim zdaniem powinniśmy udawać tych ich bogów- rzekł Nakatsu- Wiadomo że bogowie mogą robić co chcą i nikt się nam nie sprzeciwi. Powinni nas zaprowadzić do jakiegoś kapłata. Albo udzielić informacji gdzie jesteśmy. I to najlepiej bez używania przemocy.- stwierdził patrząc na Graya i Natsu.
- To dobry pomysł- rzekła Erza
- Powinniśmy również sie przebrać- powiedziała Juvia- co się dopasujemy do otoczenia.- wszyscy kiwnęli zgodnie głowami, spojrzeli na tłum i wtedy Erza podniosła głos i się odezwała:
Eímaste theoí , as ekpróso̱po ti̱s póli̱s sas gia na emfanisteí brostá mas . Théloume na tou milí̱so̱ . Si̱kó̱nomai den sas vlápsei .(Jesteśmy Bogami, niech przedstawiciel waszego miasta się stawi przed nami. Chcemy Porozmawiać z nim. I wstańcie nie zrobimy wam krzywdy. ) Ja mówię w ich języku?!- powiedziała na głos Erza
- To dzięki magi Lucy, potrafi jako smok dopasowywać się do otoczenia. O zbliża się ten przywódca- rzekł Nakatsu, i spojrzeli w kierunku zbliżającego się mężczyzny, był to starzec około 70, choć poruszał się sprężystym krokiem, to na jego twarzy i w oczach było widać lata. podszedł do nich uklęk na jedno kolano i odrzekł
Kaló̱s í̱rthate stous theoús . Afí̱ste ti̱ dýnami̱ tou Día tha eínai mazí sas . To ónomá mou eínai prot eímai o dí̱marchos af̱tí̱s ti̱s póli̱s . Oi megáloi theoí sas proskaloún sto spíti mou , ópou posilicie kai na chalaró̱sete metá apó éna makrý taxídi apó ton Ólympo . Gno̱rízoume óti pollá kaká sti̱n póli̱ mas kai mia megáli̱ Días sas stélnei na mas voi̱thí̱sei . (witajcie bogowie. niech moc zeusa bedzie z wami. Nazywam się prot jestem burmistrzem tego miasta. O wielcy bogowie zapraszam do mego domu, gdzie posilicie się i odpoczniecie po długiej podróży z olimpu. Wiemy że wiele zła jest w naszym mieście i wielki zeus przysyła was abyście nam pomogli. )- rzekł pochylając się nisko

Afí̱ste to théli̱ma tou Día tobąo Procie , kai o Días tha sas afí̱sei na tyego katoíkous ti̱s póli̱s . Na mas odi̱gí̱sei sto spíti ti̱s kai ekeí afí̱noume kaneís den sas enochleí . Tha prépei na milí̱sete me dí̱marcho sa( Niech zeus będzie z tobą o Procie, i niech zeus będzie z wami mieszkańcy twego miasta. Zaprowadź  nas do swego domu i tam nam niech nikt nie przeszkadza. Musimy porozmawiać z waszym burmistrzem.)- odrzekł Nakatsu rozkazującym tonem. Tłum od razu się rozstąpił tworząc drogę w stronę domu Prota, po około 10 minutach spaceru. dotarli do budynku. 



- Wow ale chata! Tylko dlaczego tu, musi być tak gorąco- rzekł Gray, już prawie nagi. Weszli do ogromnego domu. tam czekała na nich służba, i osobne pokoje najpierw w których się odświeżyli i przebrali w białe togi. Następnie zeszli do jadalni gdzie czekał na nich stół zastawiony różnymi potrawami. W czasie jedzenia Nakatsu powiedział
-Protcie íso̱s gno̱rízete óti eímaste theoí sas . proérchontai apó éna állo sýmpan . Eímaste oi Mágoi . Emeís pou kathorízontai se éna taxídi gia na só̱sei ton fílo mas Lucy ti̱ gáta edó̱ . Échei chásei ti̱ dýnamí̱ ti̱s . Zotała diásparta se ólo to ev̱rý kósmo kai to sýmpan , to opoío apodeíchthi̱ke astéri sporá . Ti̱n opoía o idioktí̱ti̱s boreí na enischýsei kai na tou dó̱sei kápoia mageía. Xérete típota gi 'af̱tó .( Protcie wiecie pewnie że nie jesteśmy waszymi bogami. pochodzimy z innego wszechświata. Jesteśmy Magami. Wyruszyliśmy w podróż by uratować naszą przyjaciółkę Lucy tego oto kotka. ona straciła swoją moc. Rozsiana została na cały wielki świat i wszechświat gdzie zamieniła się w gwiazdy. Które właściciela mogą wzmocnić i nadać mu jakąś magie. Czy wiesz coś o tym. )- mężczyzna spojrzał na chłopaka, potem kiwnął na jednego ze słóżących. Po chwili młody chłopak przyniósł, wielki zwój. Burmistrz rozwinął go i rzekł.
I̱ mi̱téra mou í̱tan éna apó ta megála Oracle iéreia Sívylla , eíche megáli̱ dýnami̱ gia na doúme to méllon , kathó̱s kai tis diadromés to̱n andró̱n . ótan pantréf̱ti̱ke ton patéra mou , kai í̱xera óti eícha mia génni̱si̱ pou árchise na stoicheió̱nei ta orámata ti̱s gia to méllon mou . Tha í̱thela na sas synantí̱so̱ edó̱ se mia epochí̱ pou i̱ póli̱ mas tha gínei eisvolí̱ apó to kakó . Kai boreíte na apallagoúme apó af̱tó to kakó . kai me óla ta mésa pou écho̱ na sas voi̱thí̱sei . as mi̱n xechnáme óti me to óramá tou , tous epésti̱se . Parakaló̱ ríxte mia matiá .( Moja matka była jedną z kapłanek wielkiej Wyroczni Sybilli, posiadała wielką moc widzenia przyszłości, i ścieżek ludzkich. kiedy poślubiła ojca mego i wiedziała że ja się narodzę to zaczęły ją nawiedzać wizje, mej przyszłości. Że spotkam oto was  w czasie kiedy nasze miasto będzie atakowane przez zło. I wy się pozbędziecie tego zła. i za wszelką cenę muszę wam pomóc. żeby nic nie zapomnieć ze swych wizji, narysowała je. Proszę spójrzcie.)- wytłumaczył starszy mężczyzna i pokazał im rysunki jego matki. ich lądowanie, rozmowa, nawet siedzenie przy stole i pokazywanie tego zwoju, a dalej już nic. 
- I co dalej?- zapytał Natsu gładząc po łepku Lucy, która nie zawracała uwagi na całe to zamieszanie. 
- Nie wiadomo wizje się skończyły pewnie- rzekła Wendy
- Jedyne co mamy to ci ludzie to zło które atakuje tych mieszkańców.- stwierdziła Erza. Lucy nastawiła uszu, i zjerzyła kark. Oczy stały się wielkie, wypręzyła kark. i wskoczyła na okno. Wychylała głowę w różnych kierunkach jakby czegoś szukała.
- Lucy?- zapytała Juvia która zauważyła dziwne zachowanie. Próbowała zdjąć zwierzaka z okna, ale dy tylko za blisko znalazła się z rękoma została mocno podrapana, i jęknęła.
- Juvia co jest? Lucy?-zapytał Grey. i spostrzegł uciekającą Lucy. Wsyztscy od razu udali się na dwór i uudali się za umykająco miedzy drzewami cytrynowymi, kotką. Która nie słyszała ich nawoływania. zmierzała w stronę wielkiej góry. Po chwili zniknęła im z oczu. I usłyszeli przerażające miauczenie
- Miałłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłł, MMMMMMMMMMMIAAAAAAAAAAAŁŁŁŁŁŁŁłł!- Lucy cierpiała
- LUCY?!- krzyknęli równocześnie Natsu i Nakatsu, i udali się w stronę  jęków przyjaciółki. A za nimi reszta towarzyszy. Lucy była w łapach jakiegoś wielkiego dziwnego potwora. Podobnego do Taurusa, lecz większego, posiadającego mroczną aurę.

- Co to Kurwa jest?!- krzyknął Gray
- Nie wiemy ale ma naszą Lucy.- rzekła Wendy
- Patrzcie co on robi?!- krzyknął Prot, bestia otworzyła jedną z czaszek przypiętych do jego pasa i upchnęła tam jęczącą Lucy, następnie zamknęła czaszkę. i wydała z siebie przerażający ruk
- AAAAAAAAAAAAARRRRRRRRRRRRRRRRRRRYYYYYYYYYYYYYYYY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- zamachnęła się kilka razy swą wielką pałą. I odeszła w stronę swój jaskini.
- Skrzydło ognistego smoka
- Pazur bestii ognia- zaatakowali równocześnie Natsu i Nakatsu. bestia poczuła ukucie, i odwróciła się w stronę chłopaków i uderzyła ich wielką pałką wysyłając 50 metrów w dal. I odeszła. Erza, Juvia, Gray i Wendy patrzyli przerażeni, skoro chłopacy nie uszkodzili potwora to co teraz z Lucy. Wendy szybko się otrząsnęła i pobiegła udzielić, pomocy. Czerwonowłosi byli nie przytomni i w licznych ranach i siniakach. Wendy zaczęła ich leczyć.
- Co teraz Erza?- zapytał Gray
- Musimy pomóc Lucy.- rzekła
- Ale jak skoro oni zostali tak łatwo pokonani- stwierdziła Juvia
- Prot co to był za potwór?- zapytała Erza
- To jest Minotaur. W środku góry mieszkanie posiadają bogowie. Znam go on nie powinien tak wyglądać. On się różni od ludzi, ale jest człowiekiem. Nie jest Bykiem. Miał straszną twarz jako człowiek. i nogi inaczej stawiał. Wraz z nim mieszka tu wiele osób takich jak on, mają ręce dziwnie powyginane, uszu nie mają, rąk. Oczy dziwne. Straszni ludzie, zło ich pokarało i demony ich opętały. Ludzie tak powiadają. Ale to nie prawda. Mama moja mówiła że oni są chorzy. Ale nigdy ich takich nie widziałem a tym bardziej Minotaura. On jest dobrym człowiekiem. A te monstrum ja nie wiem co to jest.- powiedział przestraszony Prot. Przyjaciele spojrzeli po sobie. Nie wiedząc co zrobić. 
- ehhh ale ma siłę zwierze jedno- rzekł otwierając oczy Natsu
- To nie jego siła tylko magi Lucy. Ale w sumie pewnie w normalnej swej postaci jest również silny- odrzekł Nakatsu
- A ty skąd wiesz że to magia Lucy?- zapytał Gray
- Ją i jej magię rozpoznam wszędzie. Nie ważne gdzie by była, kim by była, i co by robiła. Ją znajdę wszędzie.- odrzekł Nakatsu
- NIE ŻARTUJ?!- krzyknął Gray- Ty jesteś w niej zakochany?!
- CO?!- krzyknęła reszta grupy. Erza patrzyła wielkimi oczami otwierając usta, Wendy zasłoniła dłońmi usta, Juvia stała i patrzyła, Natsu zacisnął pięści z niewiadomych powodów. "Czemu czuję złość?"- pomyślał Smoczy Zabójca. Nakatsu natomiast nic nie odpowiedział względem swoich uczuć
- To jest moja sprawa i Lucy. Wiem jak im możemy pomóc nie krzywdząc tych ludzi czy też besti. I jak uratować Lucy. Musimy ich wszystkich złapać i nie pozwolić uciec. Najlepiej w jakąś klatkę. Dotrzeć do Lucy i tego Minotaura, ogłuszyć go i poszukać gwiazdy. Jeżeli mi się dobrze wydaję. To mają pewnie jakiś ołtarz bóstwa coś takiego. I tam znajduję się gwiazd. Procie czy wiesz jak wygląda środek tej góry?-
- Tak tzn. jest to wielki labirynt i tylko mieszkańcy wiedzą jak się w nim poruszać.
- MMMMMMMMMMMMMMIIIIIIIIIIIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁ!!!!!- usłyszeli głośne miałknięcie dochodzące ze środka góry. 
- Co teraz inaczej się zgubimy jak wejdziemy a Lucy może już nie żyć- powiedziała przestraszona Wendy. Wszyscy zaczęli myśleć aby jak najszybciej i bez większych szkód zadziałać. Juvia szybko podeszła do wejścia, i wyszeptawszy jakieś słowa, jej włosy urosły u zmieniły się w bicze wodne. Szybo jeden z nich w pęłz do jaskini. 
- Juvia? Co ty robisz?- zapytał zmartwiony Gray.
- Szukam drogi. Za raz ją znajdę. Znajdę Lucy.- powiedziała cicho ta magia zużywała dużo mocy magicznej. Musiała zakryć swą obecność, i szukać drogi, po drodze zaznaczając dobrą trasę, od głównego odnóża splotu jej włosów, rozdzielały się na pojedyncze i wpadały do poszczególnych korytarzy, ponownie się rozdzielały i znów wpadały. Podział magi na tak wiele wiązek był trudny. Zaczęła dyszeć coraz bardziej, jeszcze kawałek, jeszcze chwila, powtarzała sobie w myślach. 
- Znalazłam. Trasa jest wyznaczona. Ja muszę odpocząć- rzekła zamykając oczy. Gray złapał dziewczynę za rękę. Mocno ścisnął. "Jest wspaniała"- pomyślał
- Jesteś wspaniała i cudowna Juvio- rzekł i ucałował dziewczynę w rękę.  Na co a wstała i zarumieniła się.

- Juvia już jest gotowa. Juvia pełna siła. Juviaa......- powiedziała zarumieniona dziewczyna.
- To ruszamy skopać parę dupków- Powiedział rozpalając ogień Natsu, Jebud, dostał po głowie od Erzy
- Idioto, mamy ich złapać, a nie pobijać! Nie słyszałeś planu Nakatsu?
- Nie interesuje mnie plan tego palanta- warknął Smoczy zabójca.
- Ale jak mamy uratować Lucy to słuchaj chociaż czasami.- rzekła Erza tonem bez sprzeciwów. Wszyscy weszli powoli do pieczary. Na początku marszu nie spotkali nikogo, szli w takim spokoju przez jakieś 10 minut.A potem zaczęła się walka. Wyskoczyły n nich dziwne stwory. takie jak połączenie węża, lwa, konia, sokołów z człowiekiem. Posiadały wielkie szpony, skrzydła kopyta, kły, dzioby. Jakby ktoś bawił się nimi i podoczepiał specjalnie dziwne kończyny, bez ładu i składu. Dla niedoświadczonych wojowniki mogło to być pretekst do ucieczki, ale nie dla nich. Zaczęli je ogłuszać pakować do wielkiej klatki stworzonej przez Gray i Juvie. Nakatsu natomiast wezwał Bestie Ognia, aby ta uniosła tę klatkę. W korytarzach zaczął się roznosić straconej i przerażające miauczenie Lucy. Jakby wołała o pomoc. Chłopcy znów stracili cierpliwość, pobiegli w stronę wyznaczoną przez Juvię. Nie czekając na resztę towarzyszy ich przyjaciółce działa się krzywda, a ona przecież nie miała mocy, nie potrafiła się obronić, to coś mogło ją z łatwością zgnieść, czy też zjeść.
- Pięść Ognistego smoka!
- Szpon Bestii Ognia!!
- Skrzydło Ognistego Smoka!
- Ogon Bestii Ognia!!
Przekrzykiwali się w zaklęciach, eliminując swoich przeciwników jeden po drugim. Ogłuszając ich bezpowrotnie. Za nimi goniła reszta grupy zbierając nieprzytomnych i lekko rannych.
Natsu i Nakatsu wpadli do ogromnej sali. Z każdej strony ściany jaskini były jasne i widzieli w nich swoje odbicie. Na środku sali znajdował się wielki stół do którego była przykuta Lucy. Nad nią wisiał ogromny kryształowy żyrandol, w którego środku jaśniało jakieś dziwne światło, które z jednej strony było ciepłe jak i również, emanowała dziwnym przeraźliwym zimnem. 
Po chwili pojawiła się reszta drużyny i również poczuła ten przeraźliwy chłód i ciepło. Przystanęli. Rozejrzeli się po sali widać było gdzie jest Lucy ale tego potwora nie było widać. Nagle wszyscy rozproszyli się po sali uciekając przed uderzeniem Minotaura, który pojawił się przed stołem do którego była przywiązana kotka-Lucy. Machał oszalałe wielką pałką. W tę i  z powrotem, jak by odganiał much. Natsu i Nakatsu zaatakowali razem
- Ryk ognistego smoka
- Pazur Bestii Ognia- ale nic na potwora nie podziało.
- MIAŁ!!!, Miał miał miała miał,, miaaał, miaaaałłł, miał,- miauczała dziwnie Lucy.
- Lucy Spokojnie za raz cię uratujemy!- krzyknął Natsu- Zaatakujmy razem!- Erza Gray Juvia dołączyli do wspólnego ataku, ale to również nic nie pomogła, na co jeszcze głośniej Lucy miauczała. Tylko Wendy stała z boku i się nad czymś zastanawiała. Nagle olśniło ją. Obok niej wylądował Nakatsu, podeszła i szepnęła mu coś do ucha. 
- Hej odciągnijcie tego potwora od Lucy!- krzyknęła Wendy. Natomiast Nakatsu szybko reagując na nieobecność bestii. Podszedł do Lucy i uwolnił ją na co ona wdrapała mu się na tors, przytrzymała się pazurami wbijając je mocno, i gryząc w szyję.
- AŁA!!!!- krzyknął Nakatsu. 
- Miał miał miaaałłł, mmiaał- Niech przestaną tłuc Minotaura!- usłyszał z miauczenia zdanie. Zrobił wielkie oczy. Czyżby słyszał głos Lucy? Czy już do reszty oszalał 
- Miał, miał, miaaał, miiiiaałł, miał miał, miiiiaaaałł, miaaałł, mmmmiaaałłłłł- Nakatsu ty idioto słuchaj nie mam dużo czasu, Minotaur nie jest niczemu winny, chce zdjąć klątwę, musicie zniszczyć ten wielki żyrandol. Szybko rozumiesz. Mnie ty Idioto
- Tak Lucy rozumiem- stwierdził i zaatakował uderzając w żyrandol, który, zachwiał się niebezpiecznie, zaczął się kołysać, i kołysać, i kołysać, 
- Pazur Bestii Ognia!- krzyknął ponownie uderzając magią w kryształ wiszący w suficie. Lucy usłyszała wreszcie pękające liny, nasączone magią i kamienie które brzęczały niebezpiecznie. Widziała jak Żyrandol spada na na zimie, w połowie lotu lampy, odbiła się od ramion chłopaka, uderzając z dość dużą siłą w przedmiot, gdy ten roztrzaskał się o ziemie, Nastąpił wielki huk, krzyk Nakatsu, krzyk Natsu, i głośny lament ludzi pozmienianych w potwory i bestie, którzy zaczęli się zmieniać. 
- Lucy?!- krzyczeli czerwonowłosi wyrzucając roztrzaskane kamienie. Aż reszcie się dokopali do małego ciałka Lucy
- Lucy?!- krzyknął Natsu biorąc ją na ręce, była cała zakrwawiona, i nadal taka mała
- Miał miał miaaaał miała- Nakatsu to była moja moc, muszę odpocząć, za dużo magi, lecz najpierw zaiorę was w kolejne miejsce- usłyszał Nakatsu i jak najszybciej przekazał to reszcie grupy
- Nie bądź głupia! Odpocznie najpierw tu- krzyczał Natsu
- Miał miałł miał miał- nie.... trz..... maaa...
- Przestaje ją rozumieć, nie wiem co mówi- jęknął zrozpaczony Nakatsu.
- Więc ruszajmy dalej skoro Lucy tak mówi- rzekł Gray i podszedł do przyjaciół. 
I znów rozbłysło światło, poczuli się jakby unosili się w powietrzu. ich ciała stawały się lekkie, obecny świat zamazywał, znikał.

Tym razem nie uderzyli w ziemie, delikatnie na niej wylądowali. Lecz od razu poczuli na swych ciałach cienkie i zimne ostrza metalu i usłyszeli
- Hau hau hau! Kim jesteście i co tu robicie
- Generale oni mają kota!
- Hau hau hau! Koty są- powiedział pies ubrany w mundur generała, lecz gdy spostrzegł Lucy uklekł i krzyknął
- au hau hau! Wasza wysokość powróciła! A to pewnie są twoi obrońcy!
- Proszę pomóżcie nam ona cierpi- rzekła Wendy. Natychmiast grupa została przetransportowana do dziwnego zamku gdzie dopiero miała ich spotkać smutna przygoda.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>.

No i jest rozdział, długo mnie nie było, choć pisałam, i czytałam wasze blogi.
Nie zdążyłam nigdy wstawić komentarzy. 
Ale bardzo mi się wszystko podoba.
Nawet jeśli nie wstawiałam nowych notek to i tak wy tu zaglądaliście za co bradzo dziękuję.
Nie wiem kiedy pojawi się kolejna notka. Pewnie niespodziewanie tak samo jak ta. 
Pozdrawiam wszystkich czytający i nie czytających, piszące blogi które czytam ( patrz na stornie prawej bloga) i to własnie wam detykuje tę notkę.
Pozdrowionka dla wzystkich ^.^

Ps jeżeli znajdziecie czas i ochotę to chociaż napiszecie czy się podobało czy nie. Bo czuję się jak bym straciła dar pisania. 
Dziękuję

POZDROWIONKA ^.^

PSs. Sorki za błedy, Wiem że jest ich tu dużo


Pozdrowionka ^.^