Minął tydzień od wielkiej imprezy powitalnej. Cóż gildia
dzień po imprezie wyglądała jak pobojowisko. Stoły były poprzewracane ludzie
leżeli w dziwnych pozach zalani w trupa. Za sprzątanie wzięła się Erza. Dzisiejszego
dnia słońce paliło niemiłosiernie i było strasznie gorąco. Od tygodnia nie
widzieli już Lucy. Przychodziła późną nocą po misje, i już jej nie było. W ciągu
tygodnia zrobiła ( jak mówią Mira) 10 misji. W jednym koncie gildii siedział
Laxus, a w drugim Natsu. Obydwoje jacyś smutni i zawiedzeni.
W drodze do Magnolii szła powoli dziewczyna, jej czarny
mundurek był lekko podarty i gdzie niegdzie zakrwawiony. Utykała na lewą nogę.
- Eh zmęczona jestem- powiedziała na głos, ale wreszcie
miała wystarczającą ilość kryształów żeby odmalować dom i kupić nowe łóżko,
które nie skrzypiało i nie wbijało w każdą część ciała starych sprężyn.
„jeszcze tylko kryształy na dach, krany, drzwi, wannę, fotel i kanapę,”
pomyślała i wstchneła. Powinnam udać się również do Gildii w dzień, a nie tylko
nocą. Ale po imprezie na której miało miejsce to zdarzenie nie miała siły. Choć
pewnie nic nie pamiętali. Z dwojga złego… Ale jego usta… o boziu… Nie Lucy nie
myśl o tym… to członek i przyjaciel z gildii… nie wolno tak myśleć” rozmawiała
sama z sobą wspominając wielką imprezę. Spojrzała na zachmurzające się niebo.
„no pięknie”. Wkroczyła do miasta. Postanowiła iść ulicą na której znajdowała
się Gildia. Przechodząc obok słyszała śpiewy, krzyki, śmiechy. Poczuła zapachy
różnych dań. Ale spojrzawszy na swój strój i wygląd stwierdziła że pójdzie do
domu.
W gildii Natsu zerwał się natychmiastowo, wraz z wiatrem do
gildii wpadł dziwnie znajomy zapach- magnolie i orchidee. Szybko wyszedł z
gildii i zmierzał za zapachem, który czasami zlewał się z bryzą oceanu. Co nie
pomagało za nim leciał Happy. Zaczynało kropić. Chłopak przyspieszył. Wreszcie
doszedł do średniej wielkości domku. Który wyglądał strasznie- tynk odpadał ze
ścian, trawa w ogródku sięgała małego płota, drzwi były niedomknięte. W środku
paliło się światło. Zapach dochodził z tego oto domu. Postanowił wejść i
sprawdzić. Powoli otworzył drzwi ale one pod naporem silnej ręki chłopaka
wypadły z zawiasów. W salonie w którym się znalazł nikogo nie było. Udał się na
prawo i delikatnie otworzył drzwi
- Lucy!!!- krzyknął widząc śpiącą dziewczynę. Była w złym
stanie ciuchy brudne, siniaki na rękach i nogach, gdzie nie gdzie jakieś rany.
Przewrócił ją z brzucha na plecy. Uśmiechała się smacznie śpiąc. „Śpi!!! Ale
dlaczego jest w takim stanie?? ” nagle coś kapało mu na plecy, spojrzał do
góry- dach przeciekał. Postanowił położyć dziewczynę pod kołdrę. Wziął ją a
ręce a ona lekko zamruczała i mocno się wtuliła. Smoczego zabójcę oblała fala
gorąca. Kiwnął na Happyego aby podniósł kołdrę, położył dziewczynę, i mocno
przykrył. Zauważył na szafce obok kartkę. Z ciekawości przeczytał ją. I szybko
wybiegł. Wpadł do gildii krzycząc
- MAMY NOWĄ MISJE
--------------------------------------------------------------------------------------
tak tak wiem,jeden wielki kich i nuda...
No cóż... rozdział tworzony na szybko...
i jakby wenaa odleciałałaaa gdzieś w niewiadomym kierunku
mam nadzieje że do następnego rozdziału wróci....
i dlatego że rozdział krótki, do kitu i ogólnie bleee, to jest jeszcze jeden wstawię
Pozdrowionka :)
Pozdrowionka :)
Opowiadanie bardzo ciekawe, tylko jedna rzecz dość mocno mnie drażni - błędy. Tak wiem, czepiam się jak rzep psiego ogona, ale taka już jestem. Sama pisząc historię często się na to łapię. Spróbuj czytać więcej książek, ponieważ po tym zostają Ci dobre nawyki odnośnie pisania. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzyżby Lucy "przez przypadek" pocałowała się z Natsu???
OdpowiedzUsuń