sobota, 14 września 2013

Rozdział Trzydziesty Szósty~ Podróż Nakatsu~

- Nie. Tylko nie to. Ja nie mogę tu przebywać.- mówił przestrażony chłopak rozglądając się po okolicy
" Witaj Nakatsu. Przepraszam że tu trafiłeś. Inni szukają gwiazd w innych miejscach. Nie zawsze mogłam kontrolować gdzie traficie. To wasze serca podpowiadały gdzie powinniście być. Musisz znaleźć gwiazdy a w sumie trzy. Pamiętaj to nie jest twój...."

- Lucy? LUCY! Hej! Cholera!- powiedział chłopak- HEJ LUCY!!!! Ja nie mogę tu być!! Przecież to mój kraj!!!- krzyknął w przestrzeń chłopak. "Skoro tu jestem przecież ,mogę sprawdzić co i jak" pomyślał. Postanowił iść w stronę swojego domu, lecz najpierw musiał się jakoś przebrać by nie zostać rozpoznanym. Szedł dobrze znaną drogą, kierował się ku swojemu domu, gdzie czekali na niego rodzice i zapewne on sam, i ktoś jeszcze? Ale kto? Nie pamiętał. Zwiększył tempo. Wreszcie stanął przed swoim domem, był w starym japońskim stylu. Ukrył się na jednym z większych drzew aby obserwować okolice. Widział swoją matkę chodzącą po domu w kimonie, i jego ojca który siedział i czytał stare księgi, jeszcze jedna osoba krążyła po domu usiadła na tarasie. Nie znał jej. Chyba tak mu się wydawało. Ale z drugiej kojarzyła mu się z kimś. Po chwili zobaczył siebie, trochę młodszego i jeszcze nie zniszczonego przez śmierć. Powoli szedł w stronę tej dziewczyny. Usiadł obok niej i zaczęli rozmawiać. Przyglądał się tej sielance. Po chwili poczuł że coś im będzie grozić i ta dziewczyna nie powinna opuszczać domu. Niedaleko niego zauważył dwójkę mężczyzn. Przypatrywali się tak jak on tej scenie ale wiedział, czuł to że oni chcą skrzywdzić jego rodzinę. Ponownie obudziła się w nim bestia. Przemieścił się bezszelestnie do podglądaczy i jednym ciosem, zabił oboje wyrywając im serce. Nawet nie krzyknęli. Zabrał ich w góry i tam zakopał. Postanowił chronić rodzinę. Nie spał i nie jadł już całe dwa dni. Cały czas obserwował tą piękną dziewczynę, z zamiarem ochrony. Widział siebie wyruszającego na wycinkę lasu wysoko w górach. Przypomniał sobie że zawsze go zabierali bo posiadał moc bestii i mógł ich chronić przed drapieżnikami. Widział jak żegna się z rodziną. Był strasznie głodny, postanowił zakraść się nocą i zwędzić coś z zapasów domu. Księżyc był wysoko na niebie kiedy znalazł się na swojej posiadłości. Widział jak wszyscy zasnęli. Powoli szedł jednym z tarasów
- Nie powinieneś się zakradać- usłyszał za swoimi plecami. Odwrócił się powoli i zobaczył tą dziewczynę. siedziała na miejscu gdzie on przed chwilą przechodził. W świetle księżyca ona była jeszcze piękniejsza

















- Jak się tu znalazłaś?
- Nie twoja sprawa. Usiądź przybyszu.Zjedz ze mną.- rzekła dziewczyna,
- Jak masz na imię?
- Karasu, a ty?
- Ja mam na imię Na
- Na? dziwne imię. Dlaczego nas obserwujesz. Jakoś czuję się przy tobie jak przy Nakatsu.
- Ja nie wiem. Podróżowałem z przyjaciółmi między światami, by pomóc mojej koleżance, ale się rozdzieliliśmy, zostałem tu przysłany by widocznie ci pomóc. Dlaczego ci ludzie cię śledzą? I kim jest Nakatsu?
- Nakatsu to mój brat, jest właścicielem mrocznej bestii, jest niezwykle silny. A ci ludzi to dranie. Przysyłani są przez mojego narzeczonego którego i tak nie kocham, ale jest najbogatszym człowiekiem w okolicy i bardzo niebezpiecznym. Zmusił moich rodziców aby mnie za niego wydali. Gdybym miała taką moc jak Brat mogła bym go zabić. A tak jak brat wróci wyjdę za niego za mąż.
- Nie powinno tak być. Powinnaś się prawdziwie zakochać i poczuć co to miłość do innej osoby. Nie można nikogo zmuszać. Nie wiem dlaczego ale nie wychodź nigdzie sama i sama nie zostawaj. Nie wiem jak długo będę mógł tu być.
- Ty kogoś kochasz prawda- powiedziała dziewczyna patrząc na chłopaka swoimi brązowymi oczami
- Ja... Tak. Ale ona o tym nie wie. Ona jest tą koleżanką która potrzebuje pomocy.
- Rozumiem. Będę na siebie uważać. Codziennie będę zostawiała ci jedzenie. Pójdę już spać. Dobranoc Na.
- Dobranoc- odrzekł, dziewczyna odeszła. Nakatsu się zamyślił " Ona jest moją siostrą, ale czemu ja o tym nie pamiętam? Dlaczego? Ehh. Nie wiem dlaczego ale czuję że muszę ją uratować. Czyżbym zaczął wariować"
Przez kolejne dwa dni nic się nie działo. Mężczyźni obserwujący dom się nie pojawiali. Karasu nie wychodziła poza rezydencje. Nakatsu spędzał większość dnia na czatowaniu na drzewie, natomiast w nocy rozmawiał z dziewczyną. Opowiadał jej o Lucy, Fairy Tail. Trzeciej nocy pojawiła się spora grupa napastników, Nakatsu wiedział w jakim celu. By go wyeliminować. Szybko się ich pozbył nawet nie używając swoich mocy. To przez to że został wygnany z wioski stał się maszyną do zabijania. Przypomniał sobie jak trafił do handlarzy niewolników, którzy sprzedali go do pewnej rodziny, a tam musiał nauczyć się zabijać bez używania mocy. Przypomniał sobie morderczy trening, porażenia prądem, bicia batem, karmienie truciznami, byle by był silniejszy.
Następnego dnia, jego ojciec i Karasu udali się do miasta. Zaniepokoiło to chłopaka, udał się z nimi ukrywając się cały czas. Następnie porwali dziewczynę i wywlekli ją do rezydenci tego mężczyzny. Nakatsu wiedział że nie może ich zaatakować od razu. Musi raz a porządnie zniszczyć tego chłopaka. Wkradł się do rezydencji. Podświadomie wiedział gdzie przetrzymują dziewczynę. Ale nie chciał zacząć tak szybko działać. Po chwili usłyszał jej krzyk przerażenia i strachu. Coś w nim pękło. Bestia która w nim drzemała wydostała się, stracił nad sobą kontrole.

















Jego oczy stały się czerwone, włosy natomiast białe. Każdy przeciwnik który na niego wyskoczył był miażdżony jego zaklęciami,
- Pazur Bestii Ognia
- Kły Bestii Ognia
- Oddech Bestii Ognia
Po każdym ataku ciała prześladowców stawały w płomieniach i zmieniały się w pył. Doszedł do pokoju z którego było słychać krzyki i wołanie o pomoc. Lekkim zamachnięciem ręki wyrwał drzwi z zawiasów, które rozpadły się na drzazgi. Spojrzał na Karasu, która miała podarte ubranie, a na niej leżał mężczyzna. Obok nich znajdowała się dziewczyna podobna do ów mężczyzny ale gruba, w ręku trzymała nożyczki. Spojrzał wściekłym wzrokiem na dziewczynę pstryknął palcami a ona zaczęła się palić i głośno krzyczeć
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA- mężczyzna odskoczył od Karasu która szybko zakryła się prześcieradłem.















Białowłosy oprawca spojrzał czarnymi oczami na chłopaka
- Ooooo Nakatsu, czy wiesz co ci grozi za to co zrobiłeś.
- Nie jestem obecny Nakatsu, przybywam z przyszłości. Nie zdołasz mnie pokonać, bo nie posiadasz mocy.
- Mylisz się, spotkałem trzy użyteczne przedmioty, no może nie przedmioty
- Aha czyli ty posiadasz gwiazdy Lucy. Zapewne wszedł w ciebie. Czyli aby je zdobyć muszę cię zabić.
- Nie zdołasz mnie zabić. Dzięki nim jestem nieśmiertelny.
- PAZUR BESTII OGNIA- zaatakował Nakatsu, mężczyzna nawet się nie uchylił, jego ubranie spłonęło, ale on nie miał ani jednego zadrapania. Przeciwnik zaatakował, Nakatsu uderzył w ścianę przebijając się przez nią. Ponownie zaatakował mężczyznę kolejnymi atakami bestii, ale one nie działały, miał już złamane dwa zebra, wybite cztery palce, i ranę na nodze. Jego sytuacja nie wyglądała za dobrze.
- Shiroaku zostaw moją siostrę, wypuść ją wolno- powiedział Nakatsu wypluwając krew
- Bo? Co ja z tego będę miał? Ma urodzić mi dzieci i to jak najszybciej. A ty zginiesz tak czy siak- rzekł mężczyzna ponownie uderzając, i znów i znów. Nakatsu upadł. Obraz zaczął mu się zamazywać, z ust ciekłą krew czół że to koniec. Powoli podszedł do niego oprawca, podniósł chwytając go za gardło. Nakatsu zaczął się dusić
- No i co? Co władco najsilniejszej bestii? Jakieś ostatnie słowa?
- Prze...pra..szam....... Lu........cy- wykrztusił chłopak, na co biało włosy ścisnął mocniej szyję i usłyszeć można było szczek łamanych kości.
- NAKATSU!!!!!!!!!!!!!!!! - krzyknęła przerażona Karasu i zaczęła płakać. Mężczyzna puścił szyję, bezwładne zabite ciało upadło na ziemie. Morderca zaczął się śmiać głośno i donośnie.













































































Nakatsu coś uczynił?
Lucy to ty? Lucy ja cię widzę. Co się stało gdzie jesteśmy? 

Jesteś tam gdzie ja przebywam czyli na niebie. Wiesz dlaczego
Nie.
Umarłeś. Wybacz mi Nakatsu
Ja umarłem? To nie twoja wina Lucy. Po prostu byłem za słaby i zbyt dumny. Co z moją siostrą?
Zginęła w jeszcze gorszy sposób niż to pamiętałeś.
A ja 
Również
Co się stało z tobą?
Zalśniłam na niebie.
Zginęłaś
Tak
Czy mogę jakoś to naprawić. Ja nie chcę żebyś zginęła ja cię kocham. Lucy wybacz mi.
Nakatsu przykro mi ale moje serce należy już do kogoś ty o tym wiesz prawda.
Wiem ale to nie zmienia fakty że cię kocham i będę
Nie jestem ci przeznaczona, tak samo nikomu
To nie prawda, jak znajdziemy gwiazdy będziesz mogła żyć tak jak dawniej
Nakatsu... Ja.. No tak. Wiesz jesteś wspaniały dlatego musisz wrócić. 
Jak wrócić?
To już moja sprawa. Żegnaj Nakatsu, zawsze będziesz bliski memu sercu 
Pocałowała chłopak



























































Ognista kula czarnego ognia uderzyła w Shiroaku paląc jego skórę na plecach. Odwrócił się. Zobaczył Stojącego Nakatsu w czarno- czerwonej poświacie.
- CO?! Przecież cię zabiłem
- Nie możesz mnie zabić. PRZEKLEŃSTWO BESTII OGNIA- wykrzyczał chłopak, wielka kula ognia pomknęła w stronę przeciwnika. Uderzyła go z wielką siłą. Owijając się wokół biało włosego, pętając jego ręce i nogi zaciskając się na szyi, paląc jego skórę. Po chwili na miejscu gdzie stał oprawca pojawiły się trzy gwiazdy. Nakatsu zebrał je.
- Siostro, spotkamy się niedługo. Do zobaczenia.- rzekł i znikł
- Bracie do zobaczenia- szepnęła dziewczyna.



XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

No i jest nowy rozdzialik
Trochę się nad nim napracowałam
A Nakatsu pomagał
Jak wam się podobał?
Jeszcze dwa rozdziały i koniec tomu.
I zapowiada się konkurs...
Ale to wszystko w swoim czasie....

Pozdrowionka ^.^


poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział Trzydziesty Piąty ~Podróż Juvi~

- Wow gdzie ja jestem?- zapytała Juvia sama siebie, znajdując się w pomieszczeniu.
"Juvio jesteś w świecie Mirror. To świat przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Reszta grupy jest w innym świecie. Juvio tak naprawdę nie poradziłaś sobie nigdy ze swoimi problemami, po prostu je schowałaś. Ja chcę ci pomóc jako mojej przyjaciółce za nim... A nie ważne. Powodzenia."
- Lucy?! Hej i co dalej? Heeeejjjjjjj?- rozniosło się echo po wielkim pomieszczeniu. Powoli rozejrzała się, oprócz siebie nic innego nie widziała, nic innego. Postanowiła że zacznie się poruszać przecież takie dziwne korytarze powinny się kiedyś skończyć. Szła powoli, cały czas prosto po chwili poczuła że jedno z jej odbicia przygląda się jej? Przecież to nie możliwe. Odwróciła powoli głowę i zobaczyła siebie, lecz inną i mroczniejszą.

 - JOŁŁŁŁŁ MEEE!!!- powiedziało odbicie i wyszło z jednego z luster
- Kim jesteś?
- Nie widzisz, ślepa jesteś. Wiem że potrafię być głupia ale że ślepa? Nie no masakra. Możliwe że ponownie będę sobą, a ty zostaniesz zamknięta tak jak ja. HA HA HA HA
- Jesteś mną?- zapytała sama siebie
- Nie no gratulujemy a gdzie fan fary. Weź rusz tą pustą głową. Jestem tobą z przeszłości. Ah ależ ja jestem piękna i cudowna. Ehhh każdy przede mną klękał, każdy się mnie bał. A teraz zero zabawy Phiii- rzekła nadal patrząc to na swoje odbicie a to na odbicie prawdziwej Juvi.
- To nie prawda!- krzyknęła dziewczyna
- Jak nie nie okłamuj siebie. Ile razy kogoś skrzywdziłaś, ile razy doprowadziłaś do płaczu zacznijmy od twojej przyjaciółki Lucy, pamiętasz jak ją zamknęłaś we wiezieniu i dałaś ją Mistrzowi Phatnomowi, a potem tłukł ją Gajell, no i przecież walczyłaś z twym ukochanym Gray'em, a potem straciłaś kontrole na wyspie. No i jeszcze przed poznaniem ich ilu ludzi połamałaś, skrzywdziłaś, doprowadziłaś do płaczu, do cierpienia. AAAHHHH cóż to były za wspaniałe lata- mówiła cały czas zła Juvia pokazując w lustrach przeszłość dziewczyny. Która z przerażeniem i strachem przyglądała się swojej przyszłości. Z każdym ciosem na swoich ofiarach odczuwała ból, a z jej oczu płynęła samotna, pojedyncza łza.
- DOŚĆ!
- Co? Masz już dość? No wiesz to dopiero początek. Będę ci tak długo to pokazywać aż znów się staniesz sobą. Tą złą, nieszczęśliwą, samotną sobą. Bez przyjaciół, bez uśmiechów, bez miłości, bez ciepła.- mówiła szeptem zła Juvia. Z powodu wielu złych emocji, z powodu wspomnień, dziewczyna upadła na kolana, cały czas płacząc.
- Nie- szepnęła cicho zaciskając mocno pieści- Nie
- Heee?
- Nigdy nie wrócę do tej ciemności i nieba bez słońca. NIGDYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- krzyknęła głośno uderzając Wodnym Biczem samą siebie. Na co ona zniknęła. Po godzinie płaczów i lamentów, Juvia podniosła się i znów zaczęła kroczyć korytarzem z luster, nie wiedziała gdzie idzie, nie wiedziała co ją spotka. Po chwili przed nią znów pojawiła się ona sama ale tak jak by ani zła ani dobra
- Witaj Juvio
- Eeee witaj Juvio
-Jestem tobą z teraźniejszości. Miło mi cię poznać. Chodź pokaże ci parę rzeczy- rzekła i usiadła się na lustrzanej kanapie, Juvia postanowiła zrobić to samo, w lustrze naprzeciwko kanapy zaczęły przewijać się obrazy dotychczasowych walk, wspólnych biesiad, śmiechów, żartów, wspólnego płaczu. Wszystko co do tej pory spotkało Juvię dobrego jak i złego, ale wraz z przyjaciółmi i ukochanym.
- Jejciu ale wspaniałe prawda. No nic ja się zbieram. Mam nadzieję że taka pozostaniesz.- rzekła Juvia z teraźniejszości i znikła. Juvia nadal oglądała i oglądała, gdyby nie usłyszała głosu w swojej głowie
"Idź"
 Dziewczyna ruszyła powoli ponownie korytarzem z luster. Szła bardzo długo, aż w pewnej chwili zobaczyła zakapturzoną postać. Podeszła i usłyszała straszliwie przeraźliwy cichy głos
- Witaj Juvio Loxar, jestem twoją przyszłością. Masz trzy drogi wybierz mądrze. Oto one pierwsza :
Będziesz prowadzić wspaniałe życie z twym ukochanym przeprowadzicie się na wspaniałą wyspę, następnie będziecie mieć dzieci, lecz jeden z waszych przyjaciół starci swą wielką miłość. Druga droga to oto taka:

Ty i Leon będziecie razem ale wtedy Gray będzie samotny przez resztę życia. A trzecia jest najbardziej mroczna i przerażająca. Stracisz swoje serce stracisz wszystko a skończy się to dla ciebie tak:

Umrzesz w bardzo młodym wieku. Ale wszyscy twoi przydziale będą żyć i będą szczęśliwi. Którą ścieżkę wybierasz?- Juvia patrzyła przerażonym wzrokiem na tafle luster. Nie wiedziała co ma zrobić. Zarówno szczecie jej przyjaciół jak i jej było dla niej bardzo ważne. Ale co miała zrobić
- Czas umyka którą ścieżkę wybierasz?- zapytała ponownie zakapturzona postać
- Żadną- rzekła z pewnością w głosie, patrząc twardo na postać- Przyszłość zależy ode mnie a nie od ciebie. Nie można stwierdzić co wybiorę. Nie wiadomo kiedy umrę i z kim będę. Ale nie pozwolę ponownie decydować o komu kolwiek o mnie i moim szczęściu i o szczęściu moich przyjaciół. Więc nie wybieram żadnej z tych dróg!- wykrzyczała wszystko co chciała. A przed nią pojawiły się dwie pozostałe Juvie
- Dorosłaś Ja- rzekły równocześnie i zmieniły się w gwiazdy, które wpłynęły do jej tatuażu, a po chwili dziewczyna zaczęła przenosić się do miejsca gdzie czekali na nią jej przyjaciele.
"Brawo Juvio, będę musiała temu zapobiec"

++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
No i kolejny rozdział
BO...
brzydka jest pogoda...
i mnie wena za nogi złapała i nie chce puścić.
Do końca tomu pozostało trzy, cztery rozdziały. 
Pozdrowionka ^.^

sobota, 7 września 2013

Rozdział Trzydziesty Czwarty~ Podróż Wendy~


- Jejciu co to za dziwny świat? Gdzie ja jestem? Jak tu pięknie.- powiedziała rozglądając się dookoła Wendy. 
"Hej Wendy. Co tam słychać? Witaj w świecie Monde des Jouets. Podzieliłam swoją moc abyście chociaż spróbowali zdobyć te moje gwiazdy. Gray i Erza już zostali przeniesieni do ostatniego świata i czekają na was. Będę z tobą tak długo jak to będzie możliwe i będę ci pomagać. Przepraszam Wendy"
- Lucy, jak dobrze cię słyszeć. Czemu przepraszasz?
"Bo masz jedno z najgorszych miejsc w świecie, podobnie jak Nakatsu i Natsu, a nie miałaś tu trafić. Nie wiem kto tu namieszał. Nie wiem co się zdarzyć może. Będę ci pomagać dopóki mi starczy mocy."
- Lucy-chan to nie twoja wina. Dam radę zobaczysz. A chociaż wiesz gdzie może być twoja gwiazda?
"Znajduję się w tym dużym zamku. Na razie wyłączam się jak będziesz mnie potrzebowała pojawię się. Powodzenia Wendy"
- Dobrze Lucy-chan- rzekła niebiesko włosa dziewczynka i udała się kolorową ścieżką w stronę zamku. Dookoła nie było widać żywego ducha. Gdzieś w oddali słychać było miłą skoczną piosenkę. Wendy była zafascynowana otoczeniem- na drzewach i krzewy przypominały cukierki, pianki, żelki wszystko wołało aby chociaż spróbować. Ale gdzieś w głowie magini istniało hasło "idź przed siebie. Niczego nie jedz". Czas mijał a Wendy nadal szła w stronę zamku, przed którym rósł bardzo dziwny labirynt stworzony z żelek węży. 
" To jedyna droga. Nabierz powietrza w płuca i dmuchnij w korytarz" rzekła Lucy. 
- Ryk Niebiańskiego- Gwieździstego Smoka!- dmuchnęła wielką ilością powietrza w korytarz wejściowy labiryntu. Na podłodze pojawiły się połyskujący szron. Wiedziała że to magia Lucy sprawiła, powoli ruszyła korytarzami. Czuła że czyha na nią zło. Jej intuicja dwa o sobie znać. W jednym z korytarzy zobaczyła uciekający cień. Po chwili idąc dalej znów zobaczyła jakąś uciekającą postać.  Jej serce biło strasznie szybko, oddech stał się nie równy
"Uspokój się idź cały czas", usłyszała głos Lucy, szła nadal, aż wreszcie wyszła z dziwnego labiryntu. Stanęła przed wielką i szeroką rzeką z lemoniady, która była ostatnim przeszkodą przed dostaniem się do zamku. Ale nie wiedziała jak wejść, więc stała i zastanawiała się
"Uważaj!", nie zdążyła się obrócić jak owiła ją ciemność.

- he he he he he, mamy, mamy zbrodniarza
- Hi hi hi hi hi mamy winnego
- Spokój! Mamy naszego sługę wreszcie- usłyszała głosy Wendy, czuła że jest przypięta do jakiegoś krzesła. Powoli otworzyła oczy
- AAAAAAAAAA- krzyknęła na widok potworów 



- ha ha ha ha obudziła się
- hi hi hi hi już możemy ją męczyć
- Spokój! Witaj ludzkie dziecko- rzekł Pajacyk- Witaj w naszym kolorowym świecie, witaj w naszym PIEKLEEEEEEEEEEEE!
- ha ha ha ha w Piekle
- Hi hi hi hi możemy zacząć zabawę
- Jaką zabawę? Ja nie rozumiem? Dlaczego tak wyglądacie? Co się stało pomogę wam. Umiem leczyć- powiedziała zmartwiona Wendy
- Ludzkie dzieci nie potrafią leczyć. Ludzkie dzieci tylko nas niszczą, psują. Ludzkie dzieci najpierw kochają potem odrzucają- rzekł Pajacyk
- To nie prawda!- krzyknęła Lucy
- Ha ha ha ha, to prawda- rzekła Lalka
- Hi Hi Hi hi, to prawda, że ludzkie dzieci tylko nas niszczą- powiedział Miś. Trójka zabawek zaczęła skakać i jakieś dziwne ruchy wykonywać. Wendy patrzyła na to z przerażeniem, myślała co dalej i jak się uwolnić. 
- Ja nigdy nie miałam zabawek więc dlaczego chcecie mnie ukarać?- postanowiła jak najwięcej się dowiedzieć i zyskać trochę czasu żeby wymyślić jakiś plan.
- Nie możliwe że nie miałaś zabawek, każde ludzkie dziecko posiadało zabawki- rzekł Pajacyk
- Nie, ja nie miałam. 
- Hi hi hi hi możemy to przecież sprawdzić. Wystarczy że za założymy jej TO- rzekł Miś
- Ha ha ha ha ale każde ludzkie dziecko umarło przez TO- powiedziała Lalka
- Co to jest te TO? - zapytała pełna przerażenia Wendy
- To nasz wynalazek coś wspaniałego, sama zobaczysz- rzekł Pajacyk. Po chwili w pokoju pojawiło się ogromne lustro

Miś natomiast wyszedł, lalka zaczęła tańczyć i skakać, coś podśpiewując pod nosem, Pajacyk natomiast stał przy lustrze i kręcił pokrętłami znajdującymi się w jego ramie. Nagle na głowie Wendy znalazł się dziwny kask
-Hej co to?- powiedziała zdziwiona
- Ha ha ha ha to przeglądarka ha ha ha ha- rzekła Lalka
- Stopień pierwszy włączony
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAA- przez ciało dziewczynki zaczął przepływać prąd i ją razić. A jej oprawcy patrzeli w lustro w którym było widać przeszłość Smoczej Zabójczyni. Oglądali jak bawi się ze swą opiekunką, jak zostaje nauczana przez nią, jak jest szczęśliwa. Podobne sceny widać było w jej głowie, co było dla niej wielkim cierpieniem. Gdyż wiedziała że już nie zobaczy swojej Matki, już więcej nie porozmawia z nią.
- NNNNNNNNNNNNNNIIIIIIIIIIIIIEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!- krzyczała przez cały czas. Lucy również widziała te wspomnienia. Wendy zaczęła się szarpać znajdując się na krześle, na jej przypiętych rękach zaczęły pojawiać się ślady optarć, podobnie na przywiązanych nogach. Uczucia dziewczynki zaczęły się zmieniać, od smutku i tęskonty po złość wściekłość i nienawiść. Zaczęła tracić nad sobą kontrole i nad swoją mocą. TRZASK, TRZASK, TRZASK, TRZASK. Więzy zostały zerwane, zabawki powoli odwróciły swoje głowy i wreszcie to one się bały.

Oczy Wendy straciły swój blask, były otępiałe, usta miała otwarte, małe pięści zaciśnięte a z nich kapała lekko krew. Powoli jak w trasie odwróciła głowę w ich stronę, spojrzała zimnym wzrokiem, podniosła ręcę do głowy, dotknęła delikatnie urządzenie znajdujące się na jej głowie, które w jednej chwili rozpadło się. Zabawki wściekły się, zaczęły swój atak. lecz nie zdążyły wykonać jakiegokolwiek ruchu gdyż zostali przecięci ostrą szybką wiązką powietrza. A one rozsypały się podobnie jak kask. Rozbieganymi oczami spojrzała na lustro gdzie widniał jeden z ostatnich obrazów wykazanych przez mózg Zabójczyni
Podeszła powoli do tego diabelskiego wynalazku, spojrzała na obraz, który przedstawiał jedno z wielu wspaniałych i ukochanych wspomnień. Dotknęła zimnej tafli. Z oczu popłynęły łzy. Jednym mocnym uderzeniem pięści zniszczyła machinę. Wtedy opadła z sił, upadła na kolana i rozpłakała się na dobre.
- ŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁĄĄĄAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!- krzyczała głośno. Lustro powoli zaczynało się rozpadać a z niego wyłoniła się mała gwiazda która upadła przed zawodzącą dziewczynką. A po chwili wpłynęła do tatuarzu. I podobnie jak Gray i Erza zaczęła znikać z tego pokręconego i innego świata niż jej. Do świata w którym wszystko miało się rozstrzygnąć gdy wszyscy podróżnicy się zjawią na miejscu.


##########################################################################
 Hejo i jak tam wam minął pierwszy tydzień szkoły?
Ja cały tydzień już w pracy spędziłam, dziś również.
I ta notatka powstała w pracy.
<Nakatsu> Szefowo miałaś wspomnieć o artykule
A no tak, niedawno możliwe że wiecie iż była u nas DarkHappy-chan która przeprowadziła ze mną wywiad. i podczas tej rozmowy wyjaśniłam parę rzeczy dotyczących bloga i dalszych rozdziałów
Rozdział Dedykuję :
Karolinie Dragon i  Masaki Kamatayan.

Miłego czytania
Pozdrowionka ^.^