poniedziałek, 21 października 2013

INFORMACJE PARAFIALNE OD NATSU

Hejka wszystkim tu Nakatsu.

Piszę tu notkę ze względu na to że
1. Dnia dzisiejszego czyli 21-10-2013, o godzinie 15:00 z wycięczenia, przepracowania i z pozbawienia mocy weny zmarła Yoruichi Yo.
2. Nie przejmujcie się tak naprawdę nie zmarła po prostu utraciła wenę.
3. Blog zostaje zawieszony do odwołania, na razie nie będą się ukazywać na nim żadne rozdziały.


Tak osobiście mogę napisać że bardzo mi przykro z tego powodu. W sumie Yoruichi- sama załamała się z powodu braku jakiegokolwiek poparcia do ostatniego rozdziału, jej znajomi ostro ją skrytykowali że ten ostatni rozdział jej do dupy. Stało się to w niedzielę, cóż od tego czasu ciężko było mi ją wysłać do pracy wyglądała jak zbity piec. Obecnie poleciła mi zajmowanie się blogiem i zezwoliła mi na kierowanie bogiem. Bo jak to ona określiła "Moje życie straciło sens, światło, nigdy więcej nie napiszę nic dla nikogo a ty bardziej dla siebie."
No i tak wyszło że nie będą sie pojawiać na razie żadne notki.
W sumie jej znajomi strasznie ją skrytykowali.

Więc pozdrawiam wszystkich czytelników i trzymajcie się

Nakatsu

piątek, 18 października 2013

Rozdział trzydziesty ósmy ~ Ostatni rozdział~


Rozejrzał się powoli widział wszystkich swoich przyjaciół, tych którzy zostali i ci którzy razem z nim wyruszyli na misję. Przyjrzał się im nie wyglądali żeby mieli jakieś poważne rany czy też obrażenia, wszyscy wyglądali na wypoczętych i spokojnych. Rozejrzał się ponownie dookoła szukając, Lucy. Lecz nigdzie jej nie było.
- Gdzie jest….
- Nie wiemy- rzekła Erza- była cały czas przy nas ale nie wiemy gdzie jest obecnie.
- Przybyła przed wami, cały czas siedziała na swoim krześle- rzekła Levi- Patrzyła w stronę drzwi ale kiedy miał się pojawić Gray szybko wybiegła z gildii.
- Była w swojej normalnej postaci?- zapytał Nakatsu
- Nie w kociej, od tej pory jej nie widzieliśmy. Oczywiście zaczęliśmy się martwić i zaczęliśmy jej szukać. Ale to strasznie trudne znaleźć kota. W samej Magnolii natknęliśmy się na ok. 500 czarnych małych kotów. Wiec postanowiliśmy poszerzyć poszukiwania i poprosiliśmy inne gildie, ale one również nie znalazły Lucy. Cały czas się martwiliśmy, następnie pojawiła się Erza-san, Wendy-san, Juvia- san, Nakatsu i ty. Pojawialiście się dzień lub dwa po sobie, ale ciebie najdłużej nie było. Słyszeliśmy że każde z was udało się do innego świata i Lucy się z wami kontaktowała. Ehhh. I co teraz zostało nam dwa dni a jej nie ma. Może ona nie chce wrócić do swojej postaci. Co my teraz zrobimy… co zrobimy- gadała jak najęta Mio. Natsu zwiesił głowę i uderzył pięścią w podłogę. „Dlaczego, dlaczego ona zawsze wszystko robi sama? Dlaczego nie polega na nas? Dlaczego nie myśli jak my się czujemy? Dlaczego nie dostrzega naszych uczuć? Moich uczuć? ” zmarszczył brwi „Moich uczuć? Jakich moich uczuć? Czy to możliwe że…. Nie to nie może być to… ale przecież… ona…. Cholera ja ją kocham…” dostał olśnienia. Wstał szybko i powiedział
-Musimy znaleźć Lucy, nie ważne jak. Własne sobie uświadomiłem że to my zawsze na niej polegamy, to ona zawsze nas ratowała, a my nie potrafiliśmy się jej nigdy odwdzięczyć. Zawsze myślała o nas. Zawsze bez względu na wszystko chroniła nas. Ja udałem się do jednej z wielu przyszłości. To co tam zobaczyłem wstrząsnęło mną. Opowiem wam wszystko. Tylko mnie wysłuchajcie.- mówił głośno Natsu.
- Ani się wasz- usłyszeli głos od drzwi, stała w nich Lucy w postaci dużego czarnego kota.- Nie możesz Natsu.
- Lucy!- krzyknęła cała gildia
- Dlaczego?!- krzyknął Salamander- Powinni wiedzieć! Dlaczego znów coś przed nami chcesz ukryć!? Dlaczego zawsze wszystko robisz sama?!
- Bo taki mój los.- odrzekła spokojnym głosem dziewczyna, bez emocji.- Każdej istoty na tym świecie i w innych światach, innych czasach, innych krajach. Każdy z nas ma inny los, inne przeznaczenie, inne życie. Mówi się że jeżeli los sobie coś zaplanuję to i tak to spełni.
- Przestań chrzanić Lucy. Chcesz z siebie zrobić bohaterkę- rzekł pełen złości Natsu
- Nie Natsu. Ja nigdy nie będę bohaterką. Moja rola jest inna, inna niż twoja. Istnieją ludzie na tym świecie którzy mogą zmieniać los i przeznaczenie. Tak zawsze było, jest i będzie.  I ci ludzie nie są bohaterami są głupcami. Kiedyś zrozumiesz dlaczego.- rzekła bez urazy i emocji Lucy. Cały czas patrzyła w oczy chłopaka, w których krążyły iskierki złości, wściekłości, ale zarazem szczęścia i czegoś jeszcze czego nigdy nie widziała. A jej oczy. Starała nie pokazać się że się boi, że chce jej się płakać, że jest szczęśliwa, znów skryła się za skorupą obojętności i zimna. Pragnęła widzieć ich zawsze szczęśliwych.
- Lucy- chan dlaczego tak mówisz? Teraz wszystko będzie tak jak dawniej- rzekła Levi podbiegając do dziewczyny i mocno ją przytulając, czuła na swoim futrze mokre i pełne szczęścia kropelki łez.
- Oczywiście Levi, że wszystko będzie tak jak dawniej. Nic się nie zmieni- rzekła Lucy
- Skończ z tą farsą i powiedz nam prawdę co się zmieni! Wszystko się ma zmienić! Wszystko! I nie okłamuj nas! Wiem co wdziałem i zamierzam im powiedzieć!- krzyknął Natsu
- Ale ta przyszłość którą ty widziałeś nie będzie istniała- rzekła ze spokojem Lucy
- CO?!- krzyknęli wszyscy którzy udali się w przyszłość
- Gwiazdy nie były ukryte w innych światach w takim sensie w jakim wszyscy myśleli i wy to widzieliście. Gwiazdy były ukryte w was, w waszych pragnieniach, fantazjach, obawach, strachach. Trafialiście do światów w których mogliście je zwalczyć lub też zatracić się w nich. Po prostu to moja wina. Przepraszam.
- Jak to twoja wina? – zapytała Erza
- Moja umowa z  gwiazdami była inna niż wszystkie. Poprosiłam je o moc aby zniszczyć to wcielenie Zerefa. One pragnęły aby wstąpiła na Niebo jako ich przewodniczka. Moja moc magiczna miała rozpaść się po świecie i trafić do różnych osób. Dlatego dodałam że moja moc musi udać się do was i wtedy zawsze będę z nimi na Niebie. Ale cały ten proces został zatrzymany przez mojego dziadka. A moja moc trafiła do was. Gdyby nie Nakatsu który się we wszystkim zorientował. Mogło by być po was. –wytłumaczyła tyle ile chciała im powiedzieć.
-Ale jak moc do nas nie rozumiem tego- rzekł Gray
- Normalnie. Lucy nie przemyślała całkowicie swojej prośby. Ona jako mag dwóch magii, a dodatkowo jako prawdziwa córka smoka, posiada moc równą trójce magów w wielkiej Rady. Dlatego jej moc jest zbyta duża jak na normalnego człowieka, to po pierwsze. Po drugie, większa ilość mocy w innym ciele niż Lucy może spowodować różne rzeczy od śmierci po szaleństwo osoby która otrzymała magie Lucy. Dzięki bogu że dziadek Lucy był doświadczonym magiem i wiedział co może się stać po przekazaniu mocy- mówił Mistrz Makarov- Dlatego to on umarł. Ale moc została przekazana ale uśpiona w was. Tak samo jest ona uśpiona w ciele Lucy. Mam racje.
- Tak to prawda- przytaknęła Lucy
-  Zapewne aktywuję się ona w naprawdę poważnych sprawach. Dodatkowo należy pamiętać że przez pewien okres posiadała moc Zerefa. A to nie jest dobra magia. W jakiś na pewno sposób nadszarpnęła niektóre pola jej pierwotnej magii. Możliwe jest też to że pewna cześć tej złej magii mogła nadal pozostać w mocy Lucy. I dlatego jak wszystkie pola jej magii zostają aktywowane może tracić kontrole.
- To też prawda.- ponownie przytaknęła Lucy.
- Więc Lucy pragnęła przekazać swoją moc magiczną nam i udać się do nieba- rzekła Wendy
- Nie udać się do nieba.- rzekła Juvia z przerażeniem w głosie
- Ona chciała stać się gwiazdą czymś bardziej magicznym samą magią bez powłoki cielesnej- rzekł Mistrz- Stała by się jak wiatr, istnieje ale jego nie widać, jest za razem silny i słaby, może niszczyć i budować, ale nikt nad nim nie ma kontroli ani władzy, on sam również nie ma nad sobą kontroli ani władzy. Jego działania zależne są on innych czynników. A w szczególności od świata.- mówił szeptem pełnym przerażenia. Wszystkich oczy w gildii patrzyły na siedzącą ze spokojem Lucy, która patrzyła wysoko w sufit na którym istniał piękny witraż znaku rozpoznawczego Fairy Tail. Rozmyślała „Ileż on musiał widzieć szczęścia, uśmiechów, śmiechów, zabawy, płaczu, smutku, niepowodzenia, wiary, straty. Och ileż ten witraż widział tego wszystkiego. Słyszę i widzę ich miny. Ale tylko ta droga zwycięży. Oni zwyciężą. Nic mi innego nie pozostaję” Westchnęła głośno. Jeszcze raz rozejrzała się po sali, gdzie wreszcie znalazła swoją prawdziwą rodzinę. „Gdzie znalazła przyjaźń której nic nigdy nie będzie wstanie rozdzielić ani czas, ani lata. Gdzie widziała najwspanialsze uśmiechy jakie kiedykolwiek mogła widzieć. Gdzie pokochała wspaniałych mężczyzn którzy próbowali być najgorszymi draniami by pokazać że są mężczyznami. Gdzie dzieci pragnęły siły i moc, by przeżywać niebezpieczne i wspaniałe przygody. Gdzie przyjaźń była ważniejsza niż życie. Gdzie można było zawsze się wypłakać i śmiać. Gdzie jadło się najlepsze potrawy na świecie. Gdzie odbywały się najwspanialej imprezy. Gdzie poznała JEGO, tego któremu zabrała świat, temu któremu zniszczyła życie, temu któremu próbowała zabić rodzinę, tego którego pokochała całym sercem, za którego była wstanie oddać życie i nadal jest. Przecież ona jest tylko nowym członkiem tej wielkiej rodziny, która i tak ją kocha chociaż nie powinna. To przez nią tyle ich spotkało. To przez nią śmierć zaglądała cały czas to tej rodziny. To przez jej narodziny smoczy zabójcy stracili swoich rodziców. To przez nią dziadek cierpiał tyle lat, z powodu że nie był w stanie jej pomóc. To przez jej los oni zawsze byli atakowani i ranieni. To przez jej los mogli zostać zabici. To przez jej pragnienie mogła zabić swoich przyjaciół. To przez jej przeznaczenie mogą teraz…. Nie, nie pozwoli żeby to się zdarzyło. Ma moc. Ma jej wiele. Tylko ona może zmienić przeznaczenie tych ludzi. I zrobi to nie ważne że zmieni świat. Ale wiem ze tylko to może uratować cały świat i wszystkich swoich przyjaciół. Nie pozwoli MU kolejny raz wygrać. Nie tym razem.” Spojrzała jeszcze raz na twarze swych bliskich. Poczuła że jeszcze chwila wspomnień i zastanawiania się i zacznie płakać. „ Nie mogę im pokazać do końca co zamierzam, bo będą chcieli mi przeszkodzić”
- Przestańcie patrzeć z takim przerażeniem. To się już nie zdarzy.- rzekła pewnie Lucy- Teraz najważniejsze jest abyście zwrócili mi gwiazdy co spowoduję że wrócę do swojej normalnej postaci.
- Oczywiście ale co mamy zrobić?- zapytała Juvia
- Ustańcie wokół mnie- rzekła
- Ale naprawdę wrócisz do swojej postaci prawda- rzekła Wendy
- Oczywiście Wendy- rzekła spokojnie ale pewnie Lucy
- Nie oszukujesz nas? Nic tobie się nie stanie? Nie znikniesz? Nic się nie zmieni?- zadawał pytania Natsu
- Nie nic się nie zmieni. Będzie tak jak powinno być. Nie martw się Natsu przecież nie miałam zamiaru nigdy znikać- rzekła znów pewnie „Przestańcie się guzdrać”
- Ok. jesteśmy wszyscy co teraz? Hej Lucy przecież brakuje jeszcze jednej Gwiazdy- rzekł Gray
- Nie martw się ta gwiazda jest już tu. Jesteście gotowi?- zapytała Lucy i spojrzała po swoich przyjaciołach którzy zebrali się wokół niej- Złapcie się za ręce. Zaczynam

Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma nā.
Samana biśbajuṛē chaṛiẏē paṛēchē, yā thēkē āmāra kṣamatā, thī.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra phirē yāna
Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma am
Āmi āmāra śakti ēbaṁ bandha karatē cā'i
Āmi āpani cāna
Āmi āpani cāna

Lekkie, nieregularne światło zaczęło otaczać kocią postać Lucy, cały czas powtarzała niezrozumiane słowa. Czuli że wokół niej zbiera się magia a wraz z nią ciepło.

Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma nā.
Samana biśbajuṛē chaṛiẏē paṛēchē, yā thēkē āmāra kṣamatā, thī.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra phirē yāna
Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma am
Āmi āmāra śakti ēbaṁ bandha karatē cā'i
Āmi āpani cāna
Āmi āpani cāna
Po ponownym wypowiedzeniu całej zwrotki światło wokół magini stało się regularne i żółte, delikatnie otaczało dziewczynę która raz wracała do swojej ludzkiej postać by ponownie stać się znów kotem. Po raz kolejny zaczęła recytować

Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma nā.
Samana biśbajuṛē chaṛiẏē paṛēchē, yā thēkē āmāra kṣamatā, thī.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra phirē yāna
Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma am
Āmi āmāra śakti ēbaṁ bandha karatē cā'i
Āmi āpani cāna
Āmi āpani cāna

Wraz z wypowiadanymi słowami lazurowe światło pojawiło się wokół Gray’a by po chwili cienką linią połączyć się z Lucy. A wraz z tym światłem kajdany na sercu i zamknięty umysł otworzyły się na uczucia u chłopaka. Masa uczuć związanych z przyjaciółmi zaczęła przez niego płynąć. Poczuł że lubi Gajeela, Nakatsu i Natsu jako swych drogich przyjaciół, że wskoczył by za nimi w ogień, kochał ich jak braci. Czuł że oni stali się jego najbliższą rodziną. Poczuł również że lubi Erzę i Wendy które, zawsze go wspierały i choć były jak ogień i woda, i miały różne charaktery to wyły piękne i wspaniałe. Kochał je jak siostry. I poczuł uczucia które skrywał bardzo głęboko, nie chciał żeby one wypłynęły nigdy, bo przez okazanie tych uczuć mógł kiedyś ją zranić. Wiadomo był magiem. Śmierć dla nich nie była obca. A on nie chciał by ona pozostawała w smutku i cierpieniu gdyby go kiedyś zabraknął. Ale teraz poczuł że musi zaryzykować. Przecież nikt nie wie kiedy zginie. Po tym jak to się skończy powie jej jak bardzo ją kocha, jak bardzo jest piękna, jak bardzo jest wspaniała, jak bardzo opierał się temu uczuciu. Ale już dość.

Po chwili trzy gwiazdy wypłynęły z tatuażu chłopaka, ale uczucia nadal płynęły, a wraz z nimi, łzy spokoju i wolności

Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma nā.
Samana biśbajuṛē chaṛiẏē paṛēchē, yā thēkē āmāra kṣamatā, thī.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra phirē yāna
Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma am
Āmi āmāra śakti ēbaṁ bandha karatē cā'i
Āmi āpani cāna
Āmi āpani cāna

Tym razem szkarłatne światło wydobyło się z ciała Erzy, i podobnie jak w przypadku Gray’a połączyło się z żółto- lazurowym światłem otaczającym Lucy, która już  dłużej pozostawała w ludzkiej postaci by ponownie zmienić się w kota. Młoda kobieta poczuła najsilniejsze emocje jakie czuła w swoim życiu, szeroko otworzyła oczy nie tyle z przerażenia a raczej z intensywności tych uczuć. Czuła wszystko, wszystkie do tej pory uczucia, lecz nie panowała nad nimi, nie skrywała ich, każda komórka jej ciała czuła złość, smutek, wściekłość, radość, szczęście, miłość, piękno, ponownie czuła złość, lecz gdy tylko zobaczyła twarz Jellal, który lekko uśmiechał się do niej. Tak jak zwykle poczuła wielkie ciepło i jego miłość. Pierwszy raz poczuła że on ją kocha, lecz wtedy jej uczucia wobec niego dały o sobie znać. Za jednym razem poczuła tak wielką miłość wobec niego połączoną z pożądaniem i szczęściem. Wiedziała że jak Lucy wróci do swojej postaci to porozmawia z nim i wreszcie wyzna mu swoje uczucia bez względu na to czy on ją naprawdę kocha czy też tylko jej się wydaje. Ale zrobi to nigdy więcej nie będzie chowała swoich uczuć głęboko w sobie. Wraz z postanowieniem wypłynęły z tatuażu kolejne trzy gwiazdy.

Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma nā.
Samana biśbajuṛē chaṛiẏē paṛēchē, yā thēkē āmāra kṣamatā, thī.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra phirē yāna
Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma am
Āmi āmāra śakti ēbaṁ bandha karatē cā'i
Āmi āpani cāna
Āmi āpani cāna

Kolejną osobą którą otoczyło światło była Wendy której biały kolor połączył się z tęczowym światłem Lucy. Dziewczynka zaczęła głośno płakać, a z jej oczu płynęły strumieniami szkliste łzy. Nie z powodu bólu czy cierpienia. Ale ze szczęścia. Wreszcie dotarły do niej uczucia wszystkich w gildii. Kiedy ona zamartwiała się i czuła się samotna. Wiedziała że jest doczepieńcem w tej rodzinie, wiedziała że zabrali ją ze sobą bo nie miała gdzie pójść. Lecz to nie była prawda. Wszyscy którzy ją poznali pokochali ją za to kim jest. Za to że jest wspaniałym magiem, za to że jest skromna i cierpliwa, że jest urocza kiedy walczy i kiedy leczy. Z każdej strony dobiegały do niej uczucia wobec niej. Wreszcie zrozumiała że Fairy Tail jest jej rodziną. Szybko i prawie niewidocznie z przepłynęła gwiazda między Wendy a Lucy.

Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma nā.
Samana biśbajuṛē chaṛiẏē paṛēchē, yā thēkē āmāra kṣamatā, thī.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra phirē yāna
Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma am
Āmi āmāra śakti ēbaṁ bandha karatē cā'i
Āmi āpani cāna
Āmi āpani cāna

Teraz nadeszła kolej Juvii. Która cały czas przyglądała się Gray który zaczął się do niej uśmiechać i wydawał się inny niż zwykle. Światło zaczęło ją otaczać lecz było ono inne niż wszystkich, posiadało dwa kolory ciemno niebieski i niebieski, które krążyły wokół niej, po chwili zaczęło się to łączyć z siedzącą na ziemi Lucy. Niespodziewanie poczuła straszny ból głowy, jak by ktoś rozrywał jej czaszkę. Lekko zagryzła wargi i wtedy poczuła. Wściekłość i Spokój. Złość i Dobroć. W jej żyłach czuła raz ciepło a raz zimno. Kiedy fala zimna przepływała przez nią chciała, wręcz pragnęła wszystkich zabić, zniszczyć, niszczyć. Wtedy ból czaszki był najostrzejszy. Lecz po chwili jej ciało ogarniało niesamowite ciepło i wtenczas chciała wszystkich kochać, ratować, uśmiechać się do nich, bronić. A wtedy ból ustępował. Chciała aby to się skończyło, przecież ona nie chciała nikogo ranić, nigdy, lecz wiedziała że to nie możliwe przecież każdy mag raz na jakiś czas będzie musiał kogoś pobić, czy też zabić jakiegoś potwora. Wiedziała też że kocha tę Gildię najbardziej na świecie i zawsze będzie ich kochać. Przecież ona taka jest i nic jej nie zmieni. Każdy człowiek ma w sobie zło i dobro. Ja też. Zrozumiała siebie więc gwiazdy opuściły jej ciało i powędrowały do Lucy, która nadal recytowała zaklęcie.

Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma nā.
Samana biśbajuṛē chaṛiẏē paṛēchē, yā thēkē āmāra kṣamatā, thī.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra phirē yāna
Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma am
Āmi āmāra śakti ēbaṁ bandha karatē cā'i
Āmi āpani cāna
Āmi āpani cāna


Nakatsu zaczął świecić na ciepły kolor pomarańczowy, i ponownie jak pozostali również jego światło złączyło się z Lucy. Przez jego ciało przeszedł zimny dreszcz, poczuł się jakby raził go prąd. Usłyszał również głos swojej siostry. „Wróć do nas. Wróć do wioski. Ja dzięki tobie żyję. Wróć do nas. Wróć do nas. Ona cię nie kocha. Ona cię nie kocha wróć”
To nic że mnie nie kocha, wystarczy że ja ją kocham. Ale kocham też moich przyjaciół. Kocham Fairy Tail, które mimo tego że ich raniłem to mnie akceptuje. Wiem że mnie kochasz siostro, i to nie tylko siostrzanym uczuciem, ale nie mogę wrócić nie pamiętam jak. Taka była cena za wiadomości jak pomóc Lucy. Dziękuję za to że mnie kochasz za to że o mnie pamiętasz. Ale teraz jestem magiem Fairy Tail. Po zrozumieniu swej duszy i serca ponownie gwiazdy Lucy wróciły do niej. Teraz jej ciało zostało otoczone wielo kolorowym światłem. Kolory mieszały się między sobą, lecz nie łączyły się. Które za jednym razem były ciepłe wręcz gorące, a zarazem zimne wręcz lodowate. A ona cały czas z zamkniętymi oczami recytowała, wręcz śpiewała zaklęcie, którego nikt nie rozumiał.


Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma nā.
Samana biśbajuṛē chaṛiẏē paṛēchē, yā thēkē āmāra kṣamatā, thī.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra phirē yāna
Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma am
Āmi āmāra śakti ēbaṁ bandha karatē cā'i
Āmi āpani cāna
Āmi āpani cāna

Pozostał Natsu,  wokół którego zebrało się czerwone światło, które płynęło wokół niego strasznie szybko mieniąc się i iskrząc. Wtedy poczuł ból straty i cierpienia. Ten sam który towarzyszył mu jak Igenell go zostawił i znikł, ten sam jak zginęła Lisanna, ten sam kiedy Erza miała być zabita, ten sam kiedy Lucy zniknęła, ten sam kiedy Lucy przeszła na stronę Fadas Morte, ten sam który towarzyszył mu podczas  śmierci Lucy. Ból nasilał się z chwilami w których myślał o Lucy. Wiedział że ją kocha, kocha ją strasznie i mocno. Bardziej niż swego ojca, bardziej niż Lisanne, bardziej niż Erzę, bardziej niż całą gildie. Kochał ją, ale sprawił jej tyle przykrości, tyle łez prze niego wylała, tyle bólu jej sprawił docinkami i złością, której nigdy nie rozumiał. Czasami czół do niej jakby wrodzoną nienawiść, ale przecież ją kochał. Pragnął ją obronić, pragnął zabrać całe jej cierpienie i smutki, pragnął by była szczęśliwa, pragnął ponownie zobaczyć na jej twarzy ten wspaniały i ciepły uśmiech. Pragnął posmakować jej ust, jej ciała. Pragnął ją tulić do snu i budzić się obok niej. LUCY KOCHAM  CIĘ!!  A wtedy jego cierpienie i ból nim spowodowany ustało. W umyśle pojaśniało, emocje uspokoiły się. I poczuł smutek, spokojny smutek po stracie osoby, którą się kocha nad żucie. A z jego tatuażu wyleciały trzy gwiazdy i trafiły prosto w serce Lucy. Wielkie światło które gromadziło się wokół dziewczyny wybuchło świecąc jasno i powodując silny podmuch powietrza które zmiotło poszukiwaczy gwiazd rozdzielając ich od siebie. Każde z nich uderzyło w drewnianą podłogę. Wstrząśnięci przeżyciami i tym jak mocno zostali odrzuceni szybko i zarazem równocześnie wstali patrząc w miejsce gdzie siedziała Lucy. Lecz nie było jej widać. Wielka ilość różno kolorowego światła tworzyła ogromną trąbę powietrzną, która z wielką siłą  rozbiła witraż który umieszczony był w dachu, który przedstawiał ich znak rozpoznawczy. Delikatne i kolorowe szkło spadło gradem na wszystkich członków gildii,  rozległ się krótki krzyk paniki, który natychmiast się skończył, i nastała ciężka cisza. Wszyscy patrzyli tam gdzie przed chwilą była trąba powietrzna a teraz zamiast niej pojawiła się Lucy w swojej postaci. Po chwili ręce dziewczyny rozłożyły się a jedno z oczu powił dziwny znak. Wszyscy patrzyli przerażeni i niepokojem, na całe to zdarzenie. Po chwili Mistrz krzyknął:
- NIEEE!!!
- To nie moja wina mistrzu- rzekła Lucy, lecz jej głos był inny taki odległy, cichy i spokojny przepełniony szczęściem i bólem, choć nie poruszała ustami to i tak każdy ją słyszał- Przyjaciele wracam do swojej postaci. Nie martwcie się, nie płaczcie, nie smućcie się, niech wasze twarze zawsze będą przepełnione uśmiechami, niech zawsze rozbrzmiewa w tej i innych gildiach śmiech. Dzięki temu że was poznałam byłam gotowa na zmianę waszego przeznaczenia. Dzięki temu że was poznałam zrozumiałam co oznaczają takie słowa i uczucia jak Kocham, lubię, przyjaciele, zabawa, uśmiech, dobroć i rodzina. Nikt na świecie nigdy nie miał takiej rodzinny jak ja. Strasznie się dzięki temu cieszę. Naprawdę. Przeze mnie, przez to że się urodziłam wasze rodziny zostały zniszczone i świat mógł być zniszczony. Ale nie martwcie się zawsze pozostają drogi które ludzie mogący zmieniać przeznaczenia mogą iść. Zawsze będę was kochać jako moją jedna rodzinę.- jasne światło które pulsowało wokół dziewczyny zmieniło kolor na czarny, ziemia zaczęła się trząść, uśpione wulkany zaczęły wybuchać, na dworze zaczęło padać a niebo przeszywały błyskawice, na morzach powstawały ogromne fale, wiatr dmuchał mocno zrywając liście z drzew i łamiąc stare gałęzie, gdzieniegdzie dało się słyszeć głośne, przerażające ryki jakby świat na nowo chciał się stworzyć. Czarna poświata zaczęła pochłaniać z chwili na chwile Lucy która się smutno uśmiechała. Patrzyła po raz ostatni na swoją rodzinę. „Nigdy nie będziecie cierpieć. Będziecie bezpieczni.”
Natsu patrzył z przerażeniem na to jak znika, jak znów ja traci, a przecież jeszcze nie wypowiedział jej słów do których tak trudno było mu dotrzeć. Rozejrzał się dookoła widział zapłakane twarze swoich przyjaciół wpatrujące się w postać Lucy wiszącej wysoko. Jego uczucia do niego wreszcie dotarły a on nie mógł ich wyrazić bo ona znów znikała, bo znów miał ją stracić. Poczuł wściekłość i złość, nienawidził jej za to że zawsze robi wszystko sama. Czół że teraz wszystko się zmieni, czuł że nigdy więcej jej nie zobaczy, że w jakiś sposób o niej zapomni, jeżeli ona zniknie
- DLACZEGO?!- krzynkął rozpaczliwie chłopak- DLACZEGO ZNÓW UCIEKASZ?! DLACZEGO DZIAŁASZ SAMA?! DLACZEGO PONOWNIE WSZYSTKICH RANISZ UMIERAJĄC PONOWNIE?! JESTEŚ NASZĄ PRZYJACIÓŁKĄ! NASZĄ RODZINĄ! NIE CHCEMY CIĘ STRACIĆ!!!!- krzyczał głośno
- Natsu… to nie moja prawdziwa postać. Jestem inna w rzeczywistości… nie zrozumiesz… przykro mi Natsu… naprawdę mi przykro… nigdy nie chciałam was ranić… nie chce byście cierpieli… Wybaczcie. Kocham was wszystkich…
- JEŻELI NAS KOCHASZ TO ZOSTAŃ !! ZOSTAŃ Z NAMI!!! NIE WAŻNE W JAKIEJ POSTACI!!! I CZEGO MAM NIE ROZUMIEĆ?! – krzyczał jak najgłośniej w swoim życiu, po raz drugi również płakał, strumienie łez płynęły z jego oczu patrząc jak jego ukochana coraz bardziej pożerana jest przez czarne światło, kiedy uśmiechała się ale było widać w jej oczach smutek i ból że odchodzi- I ZA CO MA BYĆ CI PRZYKRO!? ZA CO MAMY CI WYBACZYĆ?! NIE CHCESZ NAS RANIĆ NIE CHRZAŃ! JAK ODEJDZIESZ NAJBARDZIEJ NASZ ZRANISZ! LUCY ZOSTAŃ JA CIĘ KOCHAM!!!!!!!!!- spojrzał w górę, nie zauważył kiedy ciemności pochłonęła tak bardzo Lucy że pozostała tylko mała część twarzy na której było widać pojedyncze łzy i delikatny słodki uśmiech.  I w tym momencie przez umysły wszystkich członków przeleciały wspomnienia Lucy.
- Natsu…. Ja……….- usłyszał jej głos w głowie, nagle piorun uderzy w jedną z wierz gildii i rozległ się ogromny huk, a czarne światło zniknęło wraz z Lucy.
- Lucy? Lucy? Luuuuuuuuuuuccccccccccccyyyyyyyyyy?!!!!!!!!!!!! LLLLLLLUUUUUUCCCCCYYYYYY!!!!!!!!!!!- rozległ się ryk Natsu Salamandra wołającego swoją ukochaną, która zniknęła w ciemności, powracając do swojej prawdziwej postaci. Wydał głośny ryk, gdyż jego serce pękło, zostało przebite, rozbite, zniszczone. Czuł wściekłość, złość bo nie potrafił pomóc swojej ukochanej, nie zdążył jej wyznać wszystkich swoich uczuć tego jak bardzo ją kocha, jak bardzo ją szanuję za to ile przeszła a nadal potrafiła się uśmiechać, za to że potrafiła dostrzec w ludziach dobroć, za to że zawsze ich chroniła, za to że piekła wspaniałe ciasta, za to że opowiedziała mu wszystko o sobie, za to że pozwoliła mu ją trenować, za to że opowiedziała mu o jego ojcu Igenellu, za to że w innym świecie i w innej przyszłości mieli mała wspaniałą córkę, za to że pierwsza walczyła z nim na poważnie. Chciał ją przeprosić za wszystkie przykrości i ostre słowa jakie od niego usłyszała, za to że bardzo ją zranił każąc odejść jej z gildii, za to że się z niej naśmiewał. Pragnął by wróciła weszła tymi drzwiami jak zawsze i uśmiechała się do każdego. Przecież to nie tak miało być miała wrócić do swojej postaci. Miała być tą dawną Lucy. Nie miała znikać. Kolejne łzy płynęły po jego twarzy. Z każdą jego myślą, z każdym wspomnieniem jego serce rozdzierało się na kawałki, czuł tysiące igieł wbijanych w jego serce, za każdym razem jak przypomniał sobie jej uśmiech. Ogarnęła go straszliwa samotność. Wydał kolejny przerażający ryk. Nagle przez jego umysł przeszła biała iskra i zamroczyła jego zmysły. Wydał kolejny ryk Smoczego Zabójcy Natsu Salamandra a otoczenie wokół niego zaczęło robić się czarne tak samo jak wokół jego przyjaciół. Jego ryk rósł w siłę, a wraz z nim jego cierpienie, smutek i samotność. A ciemność  wokół niego się zbierająca, pochłonęła go całkowicie.


„Nigdy nie będziecie cierpieć. Będziecie bezpieczni”

---------------------------------------------------------------------
The End?
Ende?
Owari?




czwartek, 17 października 2013

Zakończenie Konkursu!!!!

MIAŁO BYĆ W SOBOTĘ ALE JEST DZIŚ
UWAGA!!! ACHTUNG!!! ATTENTION!!! KEIKOU!!!
( NIE WIEM CZY DOBRZE NAPISAŁAM)
 OGŁASZAM WYNIKI KONKURSU:

W KONKURSIE BRAŁY UDZIAŁ TRZY UCZESTNICZKI:
VIVI
DARK-HAPPY
KIKI-SAMA
 ZA CO BARDZO DZIĘKUJĘ WRAZ Z NAKATSU

                                            VIVI                          DARK                         KIKI
TERAZ WYNIKI:                                                                  
WYGLĄD PRACY:            10/10                         9/10                              9/10
IMIĘ:                                   8/10                          8/10                               8/10
MOC:                                  5/10                          8/10                               7/10
WYGLĄD BOHATERKI:  10/10                         10/10                             10/10
POZNANIE SIĘ                 9/10                           9/10                               9/10
OGÓLNE WRAŻENIA:     10/10                         10/10                              10/10
CHARAKTER:                     9/10                            9/10                               9/10
WIEK:                                10/10                          10/10                            10/10  
_______________________________________________________________________        
OGÓŁEM:                         71/80                            73/80                           72/80


TAK OTO PREZENTUJĄ SIĘ WYNIKI KONKURSU!!!
WIELKIE BRAWA DLA UCZESTNICZEK
A TERAZ WRĘCZENIE NAGRÓD
DLATEGO ŻE NIE POTRAFIŁAM SIĘ ZDECYDOWAĆ KTÓRE POZNANIE JEST NAJFAJNIEJSZE I W OGÓLE SUPER WIĘC

PIERWSZE MIEJSCE ZAJMUJĘ : DARK-HAPPY
DRUGIE MIEJSCE ZAJMUJĘ:          KIKI-SAMA
TRZECIE MIEJSCE ZAJMUJĘ:         VIVI-CHAN

NA WASZ ADRES MAILOWY ZOSTANĄ PRZESŁANE DYPLOMY

A CO DO GŁÓWNEJ NAGRODY
WERBLE PROSZĘ :
TAM TAM TAM TAM TAM TARAAAAAAAARRRRRRRRRRRRAAAAAAAAAAAAMMMMMMM

OTRZYMUJĄ WSZYSTKIE TRZY UCZESTNICZKI!!!!!!

NA WASZE ADRESY MAILOWE ZOSTANĄ PRZESŁANY OSTATNI ROZDZIAŁ WRAZ Z NIESPODZIANKĄ I INSTRUKCJĄ JAK JĄ ZOBACZYĆ TĄ NIESPODZIANKĘ

MAM NADZIEJĘ ŻE NIKOMU INNEMU NIE UDOSTĘPNICIE ROZDZIAŁU I NIESPODZIANKI
JESZCZE RAZ WIELKIE BRAWA I GRATULACJE!!!

DODATKOWO KAŻDE OPOWIADANIE ZOSTANIE OPUBLIKOWANE W SWOIM CZASIE NA MOIM BLOGU



poniedziałek, 14 października 2013

W sprawie konkursu

Ehhhh ten konkurs to mnie wykończy.
Najpierw jak to wszystko zaplanować
Potem niepewność
A teraz co ja mam zrobić? (chodzi w kółko)
<Nakatsu> Uspokoić się dla przykładu
Prawda masz rację dziś otrzymałam ostatnią pracę na konkurs.
Do godziny 12 w nocy macie jeszcze czas i możecie się zgłosić i wysłać pracę na mojego maila
(znów chodzi w kółko)
<Nakatsu> Yoruichi-sama uspokój się
Ale to pierwszy raz jak rozpoczęłam konkurs, a po za tym dokańczam ostatni rozdział i wielką niespodziankę w sobotę ogłoszę wraz z Nakatsu zwyciężczynie konkursu.
<Nakatsu> Dla mnie wystarczysz ty sama. Zawsze będę przy tobie Yoruichi-sama. Dla mnie jesteś słońcem, latem, wszystkim co piękne i nigdy cię nie opuszczę. (klęka)
Bla bla bla, nie no znów go coś opętało. Ale mniejsza z tym. Już po raz pierwszy przeczytałam pracę które przesłały mi dziewczyny. ALE!!! To wielki problem jak ja mam rozwiązać. Na pewno przez to zgubię parę kilo przez chodzenie w kółko.

Pozdrawiam

niedziela, 13 października 2013

Ocho oho oho hoooo

Hejeczka  Wszystkim

Przed chwilą dostałam kolejną pracę konkursową i.... nic nie powiem.
Ho ho ho ho ho
Bardzo mi smutno a za razem jestem zadowolona że zgłosiły się trzy uczestniczki.
Walką będzie ciężka.
Ogłoszenie wyników nastąpi jak skończę ostatni rozdział.
Czyli w najbliższym tygodniu.
Oczywiście jeszcze zachęcam do wzięcia udziału w konkursie.
Macie jeszcze czas....
A teraz z innej beczki
jest 10 000 wyświetleń tego oto bloga
jak ja to zobaczyłam to aż się popłakałam
wasze wejścia i komentarze to coś wspaniałego
i wiem że tylko dzięki właśnie wam ludzie mam moc by pisać
to dzięki wam mój świat jest kolorowy i miły
to dzięki wam cały czas walczę
to dzięki wam mam uśmiech na twarzy.
Dlatego dziękuję wam bardzo.
dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję,

Naprawdę dziękuję wam bardzo.

Pozdrawiam Yoruichi

poniedziałek, 7 października 2013

NAGRODA W KONKURSIE

HA WŁAŚNIE PRZED CHWILĄ RAZEM Z NAKATSU WYMYŚLILIŚMY JAKA BĘDZIE NAGRODA W KONKURSIE A MIANOWICIE:


WERBLE PROSZĘ
TARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAMTARAM

OSOBA KTÓRA WYGRA KONKURS OTRZYMA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIE OSTATNIEGO ROZDZIAŁU TOMU DRUGIEGO!!!!!!!!

WIĘC POWODZENIA!!!

YORUICHI YO I NAKATSU

niedziela, 6 października 2013

Rozdział Trzydziesty Siódmy~ Podróż Natsu~

Bolały go całe ciało, czół się strasznie ciężki, nie mógł ruszyć żadną z rąk. Lekka i chłodna pościel przykrywała go. Powoli otworzył oczy. Poraziło go lekkie światło. Znów zamknął oczy. Znów powoli je otworzył, lekko rozchylając powieki. Rozejrzał się po pokoju. Wydawał się mu dziwnie znajomy a z pewnością meble. Okno było zasłonięte wielką kotarą. Usłyszał kroki na koryarzy. Dwie osoby. Szybko zamknął oczy. Drzwi się otworzyły. Weszły dwie osoby. Ich zapach był dla niego bardzo znajomy. Ale mogła być to pułapka.
- Jeszcze śpi?- powiedziała kobieta
- Kochanie przecież wiesz w jakim stanie go znaleźliśmy, dzięki bogu że Wendy  była jeszcze w Gildi.- odrzekł męski głos
- Na ale nie możliwe żeby to był on, jest o wiele młodszy niż to się stało.
- To prawda. Powinnaś coś o tym wiedzieć.
- Możliwe.- gdzieś w domu rozległo się bicie zegara- Och muszę iść przygotować obiad za chwile Natsu wpadnie ze szkoły.- odrzekła kobieta, i dało się usłyszeć cichy cmok. W pokoju pozostał tylko mężczyzna. Podszedł do łóżka, usiadł na jednym z krzeseł.
- Dlaczego tu się pojawiłeś? Dlaczego teraz skoro ona już zapomniała co zrobiłeś? I kim jesteś tak naprawdę?- odrzekł mężczyzna i nadal patrzył. Po chwili ranny Natsu pozostał sam w pokoju. Otworzył oczy, patrzył w sufit i zastanawiał się dlaczego oni. Gdzieś w domu głośno trzasnęły drzwi. Usłyszał stukanie, i rozmowy. Nie mógł uwierzyć w to co się działo. Doszły do niego smakowite zapachy. Zaburczało w brzuchu. Powoli z wielkim oporem i bólem podniósł się. Wypełzł z łóżka, małymi krokami kierował się do drzwi. Wyszedł na korytarz. Po dobrej chwili człapania znalazł się w kuchni gdzie zauważył coś co go mocno zabolała. Lucy siedziała przy stole, obok niej Nakatsu, a na przeciwko nich siedziała jakaś mała dziewczynka. Nakatsu pocałował Lucy w policzek. A mała dziewczynka klaskała w dłonie.
- Mamo?- powiedziała "MAMO?"
-Hym
- Będę mogła zobaczyć tego pana co leży w pokoju gościnnym?
- Nie- odrzekła stanowczym głosem Lucy
- Ale mamoooo...- prosiła dziewczynka- Tato powiedz coś mamie- naburmuszyła się "TATO?!" pomyślał Natsu
- Natsu kochanie- powiedział Nakatsu,- Ten pan jest na razie chory, nie można mu przeszkadzać
- Ale ciocia Wendy go niby uleczyła, a po drugie nie może być aż tak chory skoro nas podsłuchuje- powiedziała Mała
- He?- rzekła zrywając się z miejsca Lucy i szybko znalazła się w kryjówce Natsu. Spojrzał na nią i doznał szoku. Była piękna, piękniejsza niż ją zapamiętał. Stała się dojrzalsza patrzyła na niego tymi brązowymi oczami. w których widać było zarazem szczęście i smutek. Po chwili znalazł się obok niej Naktsu i objął ją ramieniem. On też wydawał się starszy i dojrzalszy.
- Natsu pewnie jesteś głodny. Chodź.- rzekł Nakatsu, wszyscy usiedli przy stole mała dziewczynka patrzyła na niego oczami Lucy pełnymi ciekawości.
- Hej jestem Natsu- rzekł
- Natsu zjadłaś więc leć do Gildi i powiedz Erzie i reszcie żeby przyszli do nas wieczorem. A  możesz iść dziś spać do Toketsu.
- Naprawdę?! Jej super dzięki mamo, tato lecę- rzekła szybko zeskakując i wychodząc z domu. Lucy nałożyła dużą porcję jedzenia Salamandrowi i zaczęli jeść. Po obiedzie przenieśli się do salonu, żadne z nich nie odzywało się. Po chwili do domu wpadła garstka ludzi. Zobaczył swoich przyjaciół ale starszych niż ich zapamiętał. Erza i Jellal trzymali się za ręce, Gray i Juvia wpadli do pokoju z jakimś zawiniątkiem które trzymał Gray. Laxus i Cana weszli do pokoju o coś się kłucąc, za raz po nic pojawiła się Levi z Gajellem. Natsu patrzył na nich z zdziwieniem.
- Więc po co nas wezwałaś Lucy?- zapytał Laxus
- Mamy nietypowego gościa- rzekła Nakatsu, a za zasłony wyszedł Natsu. W pokoju nastała cisz.
-To... Niemożliwe- rzekła Levi
- NATSU?!- krzyknęli wszyscy, i chcieli podejść i go uściskać ale Nakatsu krzyknął
-CZEKAJCIE!
- He dlaczego?- zapytała Cana
- Nie możliwe żeby to był Natsu, przecież sami widzieliście... A po drugie jest za młody- rzekł Nakatsu, Lucy siedziała cały czas w fotelu nie odzywając się, widocznie nad czymś myślała.
- Prawda- odezwała się po raz pierwszy Erza- Mistrzu co sądzisz?- zapytała, Natsu nie widział nigdzie dziadka
- He jest tu też dziadek- odezwał się po raz pierwszy Natsu
- Dziadek? Przecież Dziadek już nie żyje. Naszym mistrzem została Lucy po tym jak..- rzekł Gray ale momentalnie ucichł, widząc spojrzenie Lucy
-Lucy? Wiec który mamy rok? I gdzie ja jestem? Co się stało po tym jak znaleźliśmy gwiazdy Lucy?
- Jakie gwiazdy?- zapytał Gajell
- No przecież Lucy po walce z Zerefem straciła swoje gwiazdy. Nie mówcie że zapomnieliście, straciła swoja moc. Wyruszyliśmy w podróż i ja zostałem od was oddzielony.
- Natsu my pamiętamy ale to było dawno temu, znaleźliście gwiazdy a potem...- powiedziała Levi
- Stop- rzekła Lucy- On jest z przyszłości nie może wiedzieć za dużo o tym co się stało, to mogło by wszystko zmienić. Przykro mi Natsu ale nic ci nie powiemy więcej. Każdy z was nie może mu powiedzieć co się zdarzyło. To rozkaz MISTRZA. Natsu przepraszam nie możemy ci więcej powiedzieć. I proszę nie dowiaduj się na własną rękę. To niebezpieczne. A gwiazdy które są ci potrzebne, podaruję ci je.
- Dlaczego nie mogę wiedzieć?- powiedział zły Salamander
- Bo to może zmienić przyszłość, a w przyszłość nie można ingerować. Pozwolę wam porozmawiać z Natsu, możecie opowiedzieć mu co u was. Po jutrze dokończę rytuał przekazania gwiazd, będziesz mógł ruszyć w dalszą drogę. A teraz wybaczcie mam papiery do przejrzenia.- rzekła Lucy i wyszła, każda osoba w pokoju patrzyła na zamknięte drzwi. Wszyscy od razu usiedli i zaczęli opowiadać. Erza i Jellal o swoim ślubie i o tym jak im dobrze i że zamieszkali w nowym domu. Potem dziwne zawiniątko w rękach Gray'a zaczęło płakać, na co okazało się że to córka Gray'a i Juvi. Gajell przyznał się że niedawno oświadczył się Levi, i ta przyjęła oświadczyny, stworzył dla niej piękny pierścionek, którym Levi chwaliła się wszystkim. Laxus i Cana zostali parą choć cały czas się spierali. Opowiadali również o ich misjach. O innych członkach gildii. Nastała noc. Lucy siedziała w jednym z pokoju w domu który przerobiła na gabinet. Przeglądała album ze zdjęciami. Z jej oczu kapały łzy.
-Lucy wszyscy już dawno wyszli, Salamander i Natsu już śpią- rzekł wchodzący do pokoju Nakatsu- Kochanie no co ty?- rzekł szybko podchodząc widząc płaczącą kobietę siedzącą za biurkiem. Podciągnął ją za rękę i objął ramionami mocno tuląc, na co ona jeszcze bardziej zaczęła płakać. Głaskał ją po głowie delikatnie i spokojnie. Wiedział jak cierpiała. Znów. Wiedział że nie kocha go tak mocno jak jego. Wiedział że jest zastępstwem. Choć nadal miał nadzieję że pokocha go równie mocno co on ją. Westchnął głeboko.
- Nakatsu wybacz- powiedziała pociągając nosem Lucy. Spojrzał w jej brązowe oczy. Delikatnie otarł kciukiem łzy zawieszone na jej długich rzęsach.
- Nic nie szkodzi kochanie, przecież wiesz że cię kocham. Zawszę będę przy tobie czy będziesz się śmiać czy też płakać.- odrzekł patrząc cały czas w jej oczy. Pochylił głowę i delikatnie pocałował. Przymknęli oczy. Czuła od niego ciepło. Zawsze jego pocałunki były ciepłe, miłe i słodkie. Odchyliła lekko głowę w tył. Zawsze był przy niej. Zawsze mogła na niego liczyć. Kochała go.

Natsu zerkał przez lekko uchylone drzwi. Zamierzał porozmawiać z Lucy. Stał patrząc jak ta dwójka się całuje. Poczuł dziwne uczucie w sercu, tak jakby ukłucie. Odwrócił się . I udał sie w górę korytarza. Po chwili już siedział na dachu. Patrzył w gwiazdy.
- Hej- usłyszał za komina
- Witaj- odrzekł cicho- Jesteś córką Lucy i Nakatsu prawda
- W pewnym sensie. Moją mamą jest Lucy a Nakatsu jest przybranym ojcem. Jesteś przyjacielem rodziców
- Tak. Chyba tak. Jestem Natsu
-Oooo mamy podobne imiona, ja też jestem Natsu. Na cześć mojego taty.
- He? A gdzie jest twój ojciec ten prawdziwy.
- Nie żyję. Zmarł podczas wielkiej bitwy z Czarnym magiem Zerefem. Ten człowiek chciał wykorzystać mamę. To długa historia chcesz to ci pokarzę książkę obrazkową na ten temat. Otrzymałam ją od cioci Levi. Zawsze ją przy sobie noszę. Bo opowiada o wielkich czynach taty.
- Jasne że chcę ją zobaczyć. A czemu nosisz ją przy sobie. Nie widziałaś swojego ojca
- Urodziłam się 8 miesięcy po tym wszystkim. A tata już nie żył. Z tego co wiem mama była bardzo smutna jak tata umarł, jako nowy mistrz kazała schować lub zniszczyć wszystkie jego zdjęcia i rysunki. Więc nie wiem jak on wygląda. Choć wiele osób mówi że mamy ten sam kolor włosów. O proszę- powiedziała wyjmując z małej sakiewki przywieszonej do pasa, malutką książkę która po chwili powiększyła się, chłopak zaczął przeglądać, i czytać opowieść. Z każdą chwilą jego przerażenie wzrastało. Czyli oni przeszli tak wiele. Ale gdzie on wtedy był. Czemu nie pomógł swoim przyjaciołom. Dlaczego Mistrz musiał zginąć.
- O nie.- szepnęła dziewczynka i powoli odwróciła głowę- Mama?
- Natsu w tej chwili do pokoju i masz szlaban na miesiąc
- HE ZA CO?- krzyknęła
- Bez dyskusji- rzekła z błyskiem w oku kobieta, na co dziewczynka wyrwała książkę z rąk chłopaka i zniknęła.- Ty też powinieneś wrócić do siebie- rzekła i również chciała wrócić, kiedy została złapana za rękę.
- Co się tak naprawdę wydarzyło?
- Nie mogę ci powiedzieć zrozum.- rzekła spuszczając głowę kobieta
- Dlaczego? Dlaczego w tej książce są smoki? Dlaczego jest w niej Zeref? I dlaczego mnie tam nie ma? Dlaczego Dziadek nie żyję? Lucy odpowiedz- rzekł cicho
- Nie mogę. Naprawdę chciała bym. Wiem że ja z twojego świata jest tu razem z tobą. I rozmawiała ze mną. Wystarczy że ona wie. Nie wiem jak postąpi. Widzisz Natsu było wiele miejsc w które ona tzn ja mogła cię wysłać, byś się przetestował. Ale najczęściej pozostawiała wam wybór. To czego wasze serce się bało czy też pragnęło. Ten świat jest jednym z wielu.- odrzekła Lucy
- A czyją córką jest Natsu? Możesz mi powiedzieć
- Sam znasz odpowiedź.- odrzekła Lucy i zniknęła.

Z samego rana Nakatsu zawołał Salamandra. W piwnicy znajdowali się wszyscy, włącznie z małą Natsu. Lucy ustawiła chłopaka na środku narysowanego kręgu. Po chwili zaczęła wypowiadać słowa. Po chwili pojawiły się trzy gwiazdy.
- Musisz je wsiądź i iść na przód- rzekła Lucy patrząc w oczy chłopaka
- Nie mogę, to przeze mnie..
- Skończ Natsu. Musisz to zrobić. Lucy z twojego czasu ma pomysłów wiele- rzekła Nakatsu- Nie martw się ona znajdzie inne rozwiązanie niż te którego dokonała ta Lucy. Uwierz w nią
- Ale...
- Znając ją nie pozwoli swoim przyjaciołom cierpieć czy też umrzeć- rzekła Erza
- Dlatego...
- Idź już tato- rzekła cicho mała Natsu- Wiem że jesteś moim tatą. Jak ich nie weźmiesz mama umrze prawda. Kocham cię- rzekła i wypuściła lekką energie magi w stronę trzech zawieszonych gwiazd w powietrzu, które wpłynęły w tatuaż chłopaka. Zaczął znikać. Widział ich zapłakane i zarazem roześmiane twarze.

Uderzył mocno w zimną ziemie
- No wreszcie pojawiłeś się płomyczku- powiedział spoglądający na niego Gray
- Myśleliśmy że sobie nie poradzisz- rzekła Erza
- Pani Erzo- wykrzyknęła zmartwiona Wendy
- Zawsze się spóźnia- rzekł Nakatsu.
- Wszyscy co.... Gdzie?- powiedział zdezorientowany chłopak nadal siedząc
- Witaj w domu Natsu- usłyszał głos
- Dziadku!- krzyknął i rozejrzał się dookoła. Był w gildii Fairy Tail, w Magnoli.


!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Hejeczka
no i kolejny rozdzialik
mam nadzieję że się podoba
planuję stworzyć nowy blog
ale to jeszcze trochę
ale mam bardzo małe ALE
bardzo mi smutno że tak mało osób jest chęntych do udziału w konkursie ;.;
<Nakatsu> Yoruichi-sama proszę przestać płakać.
Ale Nakatsu nie będziesz miał dziewczyny!!! ;.; ;.; ;.;
<Nakatsu> Już dobrze (głaszcze po głowie) widocznie na to nie zasługuję
Hlip, hlip, zachęcam również do wzięcia udziału w ankiecie.

Pozdrawiamy Yoruichi i Nakatsu

piątek, 4 października 2013

KONKURS

HEJO LUDZIE
ZAPRASZAM WSZYSTKICH DO KONKURSU :)
ZAKŁADKA KONKURS
lub naciskając ten duży napis w tym poście
WEJDŹ I SPARAWDŹ