Ciepły wrzesień zapanował nad Magnolią. Ludzie cieszyli się
słonecznymi dniami które im pozostawały, przed czekającą ich deszczową zimną.
Drzewa zmieniały kolor liści. W jedynej gildii magów panowała jak zwykle
radosna i wesoła atmosfera, chyba że wkracza ta dwójka. Od razu rozmowy cichły,
śmiechy ustawały, radość jakby ulatniała się z członków.
Dzisiejszego dnia również nie było Wróżkom za wesoło. Gdyż
dwójka magów wróciła z misji. Natsu siedział przy jednym ze stołów, rozmawiając
o „męskich sprawach” z Gajeelem i Grayem. A Lucy siedziała przy barze tłumacząc
coś Canie, Levy i Mirze. Choć obydwoje uśmiechali się i byli weseli czuć było
pewną nić złości. Wszyscy członkowie patrzeli to na jedną grupę to na drugą. Do
gildii wparowała Erza, Jellal i Wendy, wrócili z misji. Gdy kobieta spostrzegła
atmosferę panującą w gildii szepnęła coś na ucho do stojącego obok niej
chłopaka. Uśmiechnął się chytrze. Jedno podeszło do Lucy drugie do Natsu,
złapało za kark i zaprowadziło do piwnicy, wrzuciło do jednego z magazynów.
- HEJ!!!- krzyknęli za zamkniętych drzwi
- Posiedzicie tam aż się nie dogadacie!!!- krzyknęła Erza
- Ani mi się śni!- warknął Natsu – Pięść ognistego Smoka-
ale drzwi nie rozsypały się w drobny mak.
- To nic nie da- rzekł Jellal- Założyłem zaklęcie
pieczętujące na drzwi.
- Nie wyjdziecie dopóki się nie dogadacie! Wytrzymać przez
was w gildii nie można! Choć nic już nie rozwalają i się nie kłócą!!! Dla mnie
to NIENORMALNE!!!!!- wykrzyczała wściekła czerwono włosa. I oddalili się z
Jellalem
- Gratuluje młotku- szepnęła Lucy i zrezygnowana usiadła na
zimną ziemie.
- Ta żeby to była moja wina- odrzekł Zabójca. I usiadł po
drugiej stronie celi. Na zewnątrz
zaczynało się ściemniać. A oni milczeli patrząc w ścianę. Żadne z nich się nie
odzywało. W celi panował przeraźliwi chłód, i rzecz jasna była mała. Z chwili
na chwile Lucy czuła się coraz gorzej. Paniczny strach powracał z zakamarków
wspomnień. Opuściła głowę na kolana i zaczęła mruczeć do siebie
- Nic mi nie grozi… Nic mi nie grozi… Jestem w swoim domu…
Nic mi nie grozi…- chłopak spojrzał na nią zdziwiony, ale się nie odezwał. Zasnęli.
Następnego dnia wieczorem była już na skraju wytrzymania i zdrowych zmysłów, za
każdym razem jak zamykała oczy wspomnienia wracały. Coraz wyraźniej i realistycznie.
- Co ja ci takiego zrobiłam co??- zapytała lekko płaczliwym
głosem
- Ooo… Odezwała się księżniczka
- No powiedz. Czemu mnie tak nienawidzisz? Chcesz to odejdę
z gildii. Zniknę… Skoro tak mnie nienawidzisz… Tylko mnie stąd wypuść- rzekła
już prawie płacząc.
- Naprawdę odejdziesz. Jak ci powiem.- zapytał uradowany, na
co dziewczyna skinęła głową
- Bo czuje że coś ukrywasz, a to zagraża gildii nie mówisz o
sobie wszystkiego. Czuję że będziemy przez ciebie cierpieć. A nie wybaczę nikomu
kto skrzywdzi gildie i jej członków.
- Ale jesteśmy w jednej gildii i ja też jestem jej
członkiem- rzekła
- Czuję że sprowadzisz na nas śmierć. Tak jak już raz to
zrobiliście ze swoim bratem.
- A może gryzie cię to że jestem silniejsza?? A nie że masz
przeczucie??
- Nie.- odrzekł i rozmowa się skończyła. Dziewczyna
rozpłakała się „Ma opuścić ukochaną gildie bo on coś do niej ma. Ok. nie będzie
narażać jej członków i psuć atmosfery. Najpierw brat się jej wyparł i
znienawidził teraz ma opuścić gildie.”, zaczęła bardziej płakać, czuła wielkie
cierpienie, zmory przeszłości zaczęły nacierać we wspomnieniach. Czuła ból i
rany które jej oprawcy zadawali jej jak była mała. Serce rozpadało jej się na
kawałki. Jej życie straciło sens, znów samotność opanowała jej serce. Zaczęła
uderzać ciałem w ściany. Aby nie dać się uderzyć, nie dać się zranić. Na oślep
celowała rękoma w powietrze czasami trafiając w ostre ściany z kamienia.
- Hej a tobie co!!!- krzyknął Natsu, musiał ukucnąć a by nie
zostać uderzonym. Ona wylewała swe łzy. Uderzała ciałem, coraz to bardziej
poranionym w ściany i drzwi które za każdym razem raziły prądem ciało
dziewczyny. Zatracała się w swych wspomnieniach, widziała twarze, całe postacie
i trupy leżące pod jej nogami. Widziała noże i miecze znaczące jej ciało,
powodując okropny ból. Krzyknęła. Czuła zapach krwi i śmierci. Czuła ciemność,
cierpienie, i złość. Zaczęła się jeszcze mocniej rzucać. Natsu zaczął krzyczeć
aby się uspokoiła Nic nie docierało. Z sekundy na sekundę, była coraz to
większym szale i coraz bardziej ranna, krew kapała z niektórych ran
nieustannie.
-ERZA!!! MIRA!!! ERZA!!! RATUJCIE!!!- krzyczał chłopak nie
wiedząc jak powstrzymać dziewczynę. Drzwi otworzyły się na oścież, wpadł
ogromny snop światła.
- NIEEEEE!!!- krzyknęła i skuliła się w kącie Lucy- Nie….
Będę grzeczna… Proszę nie…- jęczała. W drzwiach stał wściekły mistrz.
Spojrzawszy w jakim jest stanie magini złość jeszcze bardziej rosła. Zwiększył
się swoją magią. Podniósł dziewczynę która zemdlała. I wyniósł ją z piwnicy. Z
każdej części jej ciała ciekła lub kapała krew. Oczy miała czerwone od łez.
Wyglądała jak by została pocięta mieczami Erzy.
- Kto ją tam zamknął- zapytał cicho złowieszczo mistrz i rozejrzał
się po Sali
- Ja- powiedziała cicho Erza patrząc na ciało przyjaciółki.
Mistrz kiwnął głową ze zrezygnowaniem i zaniósł Lucy do skrzydła szpitalnego.
Gildia zamilkła.
-----------------------------------------------------------------------
Bam bam bam baaaaaaaaaammmmmmmmmmmmmmm
Jak się podoba, długo mnie nie było i musiałam nadrobić parę wpisów...
Nie wiem teraz jak będą się pokazywać rozdzialiki bo trochę weny brak, no i trochę mam inne zajęcia, w sumie tylko jedno, i tym bardziej to osoba mi zaprząta mi czas...
A rozdział dedykuje Shun tobie.... bo strasznie marudny jesteś... Daj się Aia wyszaleć panie Ponury :P
-----------------------------------------------------------------------
Bam bam bam baaaaaaaaaammmmmmmmmmmmmmm
Jak się podoba, długo mnie nie było i musiałam nadrobić parę wpisów...
Nie wiem teraz jak będą się pokazywać rozdzialiki bo trochę weny brak, no i trochę mam inne zajęcia, w sumie tylko jedno, i tym bardziej to osoba mi zaprząta mi czas...
A rozdział dedykuje Shun tobie.... bo strasznie marudny jesteś... Daj się Aia wyszaleć panie Ponury :P
Ja Ci dam 'bam bam bam'! Dawaj szybko kolejny rozdział, migusiem!
OdpowiedzUsuńMyślałam, że mieli się dogadać, by się od siebie uwolnić, a oni jeszcze bardziej spieprzyli sprawę.. wrrr.. co za łosie! no nie mogę po prostu..
A teraz jeszcze ten szał Lucy.. oj.. nie będzie ciekawie coś czuję po kościach..
Ale to czekam na kolejny rozdział.. ^^
Przesyłam mnóstwo weeeeny, bo ja już kolejny rozdział mam napisany i grzecznie czeka na opublikowanie ;)
Buźka Kochanie :*
Wow! Tego to ja się nie spodziewałam!
OdpowiedzUsuńKuro: A czego ty się spodziewałaś, co?
Tego, że... Że... No, nie wiem czego! Ale na sto procent nie tego!!! A u mnie kolejny rozdzialik, świeżutko napisany! Zapraszam! I weny życzę^^
Ja chce kolejny rozdział!!!I nie obchodzi mnie jak to zrobisz ma być TERAZ!!!! Ale obrót spraw... JA nie moge.Nie moge się doczekać !!
OdpowiedzUsuńPowiem to tylko raz masz dodać następny rozdział już teraz zaraz albo się rzucę z dachu twojego domu a jak pomyślisz "ona nie wie gdzie ja mieszkam" to uwierz mi mam swoje sposoby aby się tego dowiedzieć hehehehe. Już, na jednej nodze dodaj ten cholerny rozdział!
OdpowiedzUsuńUwaga!!! Uwaga!!! Kolejny rozdział pojawi się dziś wieczorem około godziny 20. Bo mi żyć nie dacie. I nie skacz z mojego dachu. Plis, dopiero co posialiśmy trawę, na podwórku. :P
OdpowiedzUsuńKyyaaa... Tak, tak nowy rozdział. Jupiii tak się cieszę ^.^ Mówiłam już, że kocham twoje opowiadanie?
OdpowiedzUsuńShun: Nie przypominam sobie, żeby tak było. O ja cie... o.O
Aia: Co się stało Shun-chan?
Shun: ... o.O *zero odzewu*
Aia: Juhuu... Ziemia do Shun-chana... Obudź się. *macha mu przed oczami*
Shun: Aia widziałaś to...?
Aia: Co takiego?
Shun: No jak to co? Mam dedykację. Dz-dziękuję bardzo. *rumieni się*
Aia: Kyaa... No tak. Podzielam zdanie Yoruichi, jesteś marudny i jakiś taki ponury.
Shun: Taka moja natura ale ok,ok postaram się być mniej ponury i marudny.
Aia: Yoruichi-chan jesteś wielka dzięki tobie może Shun-chan będzie zachowywał się jak człowiek.
Shun: Hej jestem człowiekiem.
Aia: Tak, tak. Co do rozdziału... Hmm... *myśli* Jednak pomysł Erzy nie był dobry. Biedna Lucy musiała przeżywać to samo jeszcze raz. Tak mi jej szkoda się zrobiło, kiedy mistrz wszedł do tej piwnicy. Błagam cię powiedz ,że Lu-chan zostanie w gildii ona nie może z niej odejść. *patrzy na zegarek* 17.13, zostały jeszcze jakieś 3 godziny do nowego rozdziału.
Shun: Czy ty czasem nie przesadzasz?
Aia: No co nie mogę doczekać się *chodzi po całym domu i co chwilę zerka na zegarek*
Shun: Aii o.O ale dziwnie odmienia się twoje imię. Aiamee (tak chyba będzie lepiej) trochę odbija, bo znowu przedawkowała czekoladę.
« Aiamee vel Aia & Shun Kazami. »