środa, 25 grudnia 2013

Rozdział czterdziesty pierwszy ~WŚCIEKŁOŚĆ~

Grupa poszukiwawcza nieznajomej ze snu Natsu nie tylko otrzymała ochrzan od swoich rodziców smoków, ale również od Laxusa a następnie od Mistrza gildii. Smoczy zabójcy przechodzili karę najciężej gdyż smoki za karę przygotowały im morderczy trening. Jedynym uratowanym był Natsu, ponieważ Igenell gdzieś zniknął i nikt nie wiedział gdzie. Smoki chodziły coraz bardziej spięte i zdenerwowane. Natsu wylegiwał się w swoim domu, od otwarcia tajemniczego domu minęły już dwa tygodnie. Dwa długie tygodnie lenistwa i bezczynności. Patrzył cały czas w sufit, kiedy nagle usłyszał pukanie do drzwi.
- OTWARTE!!!- krzyknął nadal bujając się na hamaku. Do pokoju weszła garstka ludzi na czele z Nakatsu. Podszedł do bujającego się chłopaka i niechcący potknął się o leżące na ziemi rupiecie, z hukiem lądując na Natsu, który zareagował niespodziewanie obejmując mocno chłopaka.
- Sorki, zbieraj się idziemy na dalsze poszukiwania.- powiedział Nakatsu cały czas tuląc się do Smoczego Zabójcy. 


Lucy siedziała w kuchni i zaczynała gotować. Strasznie rozmyślała nad całą swoją sytuacją. I zastanawiając się, co począć dalej. 
- Lucy?
- Tak Leo..- powiedziała wracając do rzeczywistości
- Mięso mamy już przyprawione, ziemniaki obrane, a co do ciasta to nadal jesteśmy w polu.
- Ehhh ciasto zrobię sama, zacznij smażyć, bo niedługo pojawi się tu Yoruichi i Sereburiti.
-Sereburiti jest twoim wujkiem prawda?- zapytał Leo
- A no tak, i Smokiem Mórz i Oceanów, a Yoruichi jest moją ciocią jest Smokiem Podziemi.
- CO?! Smokiem Podziemi? Tych....
- Tak, ale to miła osoba. Nie wiem tylko po co tata ich wezwał, pewnie jakieś ważne sprawy.
- Nie martw się pomogę ci w gotowaniu.

Natomiast w gabinecie jej ojca odbywała się rozmowa.
- Akira kiedy zobaczymy Lucy?- zapytał Smok Mórz
- Dopiero na obiedzie, naprawdę wyrosła i stała się piękna jak jej matka.
- Super to wybiorę się z nią na zakupy, do kosmetyczki i na chłopy, hi hi h- powiedziała Yoruichi
- Nie. Nie mogę na to pozwolić, sama wiesz dlaczego.
- A co mnie obchodzi los świata. Mam własny.- rzekła Smoczyca
- Ale mnie tak, chyba siostrzyczko zapominasz się komu ojciec powierzył władze, a komu posłuszeństwo- syknął Akira
- Pamiętam, ale wiesz chyba że ci ludzie zaczęli jej szukać- powiedziała z obrzydzeniem
- O to się nie martwię- odrzekł
- A to dlaczego?- zapytał Sereburiti
- A dlatego że są tam nasi Grandeeney, Metalicana.
- Tylko ta dwójka? Przecież oni ich nie powstrzymają. Och Braciszku..- rzekła Yoruichi
- Panie Akira?- powiedział pojawiający się w drzwiach Koziorożec- Lucy zaprasza do jadalni.
W jadalni biedna Lucy została porwana przez ciotkę, która ją ściskała, macała, tuliła, całowała, odchodziła od niej kawałek oglądała z góry do dołu i znów tuliła. Cały czas mówiąc piękna, wspaniała.... Dopiero jak jej ojciec cicho warknął ciotka od niej odeszła, a podszedł wuj który nie wiedząc co zrobić wyciągnął rękę, ale Lucy rzuciła mu się na szyję i mocno przytuliła. Następnie usiedli przy stole i podczas jedzenia rozmawiali i wspominali jaka Lucy była jak była mała. Widziała że każde z nich ją bardzo kocha i strasznie za nią tęsknili. Ale nadal nie była szczęśliwa. Nadal czuła smutek, samotność i rozpacz. Po zjedzeniu dań głównych jak i deseru. Lucy postanowiłą udać się do Świata Gwiezdnych Duchów na partyjkę szachów, z Królem, bo już serdecznie miała dość, ciotki i wujka. A Smoki natomiast udały się ponownie do gabinetu.
- Och uciekła, szkoda- mówiła zrezygnowana Yoruichi
- Bo za bardzo na nią naciskałaś siostro- rzekł Sereburiti- Akira a wogóle ile ona ma lat
- 22
- CO?!- wykrzyknęli obydwoje
- To znaczy że jest gotowa- rzekła Yoruichi
- Ale wiesz że musi to być to prawda, dlaczego jeszcze nie rozpocząłeś tego co powinnaś braci?- zapytał wściekły Sereburiti
- Bo to nie łatwe, ona jest pół smokiem pół człowiekiem i jak ja mam to niby zrobić co?- zapytał wściekły Akira wstając z fotela i zaczynając chodzić po pokoju- A po drugie jest zagrożenie, sami wiecie jakie.
- Przepraszam- rzekł Smok Mórz
- Ale to i tak nie rozwiązuje naszego problemu, i pewnie dlatego nas wezwałeś. A co do tego zagrożenia to tak czy siak tego nie unikniemy, ale rozumiem twoją potrzebę że chcesz ją chronić. Ale możliwe że nie zauważyłeś, że ona jest strasznie silna, możliwe że bardziej niż cała nasza trójka. Ale wracając do tego to sadze że..- mówiła Yoruichi, aż nie przerwało jej wtargniecie do pokoju kogoś innego, odwróciła powoli głowę 

-Ty?- syknęła złość w jej zawrzała
- OOoooo witka Yo- rzekł Igenell- Dawnośmy się nie widzieli...- JEBUD uderzył w jeden w z wielkich regałów
- Ty... ty... TY ZDRAJCO!!! SZUMOWINO!!! WYNOŚ SIĘ STĄD!!!- krzyczała wściekła kobieta, na mężczyznę masującego sobie ślad po uderzeniu.
- Jak zwykle gotujesz mi gorące powitanie.- rzekł wstając- Ale nie mogę bo mam coś ważnego do przekazania twojemu bratu w ich sprawie
- WYNOŚĆ SIĘ!!! KTÓREMU BRATU?! I JAKICH ICH?! CHYBA NIE TYCH BACHORÓW!
- Akirze, i właśnie w ich sprawie, może się usiądziesz, a to nie powiedzieli ci że ja również pilnuję jak ty to określiłaś tych bachorów
- AKIRA?! 
- Yo spokój!- powiedział cicho Akira, w jego oczach płonęła wściekłość, nie lubił tych dzieciaków, kobieta widząc nastrój brata usiadła- Usiądź Igenell i mów
- A mojej kochanej Lucy nie ma?- zapytała rozglądając się dookoła
- Ona nie jest twoja prostaku więc mów o co chodzi- syknęła Yoruichi
- Ano odnaleźli ludzki dom Lucy, i rozpoczęli poszukiwania, ale z tego co wiem to jedno z nich znalazło stare zapiski o smokach i będę się tu wybierać.- wypowiedział jedno długie zdanie jednym tchem i czekał na reakcje
- Ludzkie dzieci zmierzają do naszej twierdzy?- zapytał Smok Mórz
- Tak- odrzekł
- A TY ICH NIE POWSTRZYMAŁEŚ IDIOTO!- krzyknęli równocześnie Yoruichi i Akira, 
- Oni chcą rozwiązać zagadkę niepamięci o Lucy, to nie moja wina.
- Dlaczego ty ich tak bronisz? Nie! Tam jest twój syn. Zgadza się.- powiedziała Yoruichi
- Mam dość, nie potrafiliście upilnować swoich dzieci więc ja im dam popalić, oni nie mogą zbliżyć się do Lucy- rzekł Akira,- Sereburiti zostaniesz tutaj i poczekasz aż nie wrócimy
- Bracie co zamierzasz zrobić?- zapytał przerażony
- Pokarzemy im na co nas stać- powiedziała wściekła Yoruichi, 
- Akira uspokój się przecież oni tu nie wejdą.- powiedział Igenell
- Milcz Igenell nie potrafiłeś sam sie tym zająć.- mężczyzna zaczął szybko zmierzać do głównego wyjścia a za nim jego siostra wraz z Igenellem., kiedy stanęli na dziedzińcu, w oka mgnieniu cała trójka zmieniała się w smoki
Yoruichi

Akira

I po chwili już szybowali w stronę Gildii magów Fairy Tail gdzie znajdowali się wszyscy. Po godzinie lotu znaleźli się nad miastem z wielkim impetem wylądowali przed gildią, z której natychmiast wyskoczyli magowie gotowi na obronę. Gdy ujrzeli trzy wielkie smoki trochę się przestraszyli, 
- Igenell to twoi znajomi- zakrzyknął jeden z członków, ale ten nie odpowiedział. Na przód całej Gildii szybko wszyli Grandeeney, Metalicana, uklękli na jedno kolano, pochylając głowy i powiedzieli
- SKŁADAMY CI HOŁD I SZACUNEK CESARZU SMOKÓW I KRÓLOWO PODZIEMIA
- Dziękuję, powstańcie- rzekł Akira, rozległy się szepty, natychmiast obok smoków pojawiła się Mistrz Gildii i również rzekł
- Składam ci hołd i szacunek Cesarzu Smoków i Królowo Podziemia
- Dziękuję Mistrzu Makarov,- odrzekł ponownie Akira
- Co was Cesarzu sprowadza w nasze skromne progi? - zapytał Mistrz
- Ludzie którzy są w tej Gildii, ludzie którzy szukają tego czego nie powinni chociaż ich rodzice im zakazali. Niech wyjdą i pokarzą nam się na oczy- powiedział wściekły Akira, po chwili z grupy ludzi wyszedł Natsu, Nakatsu, Erza, Gray, Gajeel Levi, Jellal, Wendy, Juvia. 
- Niby skąd wiesz co szukamy? I co cię to w ogóle obchodzi?- krzyknął Natsu
- Jesteś Natsu prawda?- zapytała słodko Yoruichi, na co ten kiwnął głową- Rozumiem- odrzekła i natychmiast przygwoździła chłopaka swoją wielką łapą do ziemi. Pochyliła pysk szczerząc zęby blisko jego twarzy. Choć próbował się uwolnić nic mu to nie pomogło. Poczuł lodowaty oddech, widział ogromne zęby.
- Kiedy zwracasz się do mojego brata czy też mnie powinieneś mówić z szacunkiem bo ja w każdej chwili mogę cię zabrać do siebie.
- Królowo Yoruichi pozwól że cię powitam odpowiednio- rzekł Nakatsu i ukłonił się nisko- Jestem Nakatsu o piękna królowo, wybacz temu idiocie, on nie wie jak powinien zachowywać się w obecności tak wielkich osobistości. Czy będziesz tak łaskawa i go puścisz?
- No proszę, jaki grzeczny- rzekła odwracając swój pysk w stronę chłopaka, nagle zmiotła go uderzając w niego swym ogonem,- Myślisz że nie znam się na pustych komplementach? No dobrze wracając do ciebie- powiedziała podniosła Natsu swoją łapą i rzuciła go w stronę Akiry który momentalnie go złapał i mocno trzasnął nim w ziemie. 
- KYA- kaszlnął chłopak, który ponownie wisiał w powietrzu trzymany przez ogromnego smoka w pazurach.
- Słuchaj uważnie chłopcze. Zaprzestań poszukiwań wraz z twoimi przyjaciółmi bo stanie ci się krzywda, nie tylko tobie ale również całej twojej Gildii. 
- Nie- szepnął Natsu
- Czy ty mi się przeciwstawiasz?- zapytał wkurzony Akira i ponownie uderzył chłopakiem w ziemie, na co jego przyjaciele rzucili się by mu pomóc, ale natychmiast zostali powaleni przez ogon i łapy Yoruichi
- Siedźcie cicho i grzecznie- warknęła
- Zrozum, my jesteśmy Cesarzami smoków, nie ma innego smoka silniejszego od nas. Więc bądź grzecznym chłopcem i nie szukaj. Bo cię zabiję. - powiedział i jeszcze raz uderzył Natsu o ziemie i ponownie. Chłopak czuł że ma połamanych kilka żeber i rękę. Ale wiedział że jak przyrzeknie to nie znajdzie odpowiedzi, nie będzie mógł nigdy spojrzeć sobie w twarz ani nie będzie potrafił zaznać spokoju. 
- Nie- powiedział powoli wstając
- Nadal pyskujesz bachorze?- warknął Akira podniósł swoją łapę i zamierzał nią zmiarzdzyć człowieka, jego ręka już leciała w dół prosto na Natsu...




+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Hejka wszystkim jak tam mijają święta??
U nas na bogato i ze zgagą..
Za dużo pysznych rzeczy do jedzenia...
A Gwiazdor był bogaty?
Ale wracając do notki jak wam się podoba?
I co sądzicie?

Pozdrowionka ^.^

wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt

Kuligiem chciałam do Ciebie jechać,

lecz kare konie nie chciały czekać.


Porwały sanie, mkną pod gwiazdami



a ja zostałam sama z życzeniami.



Ale gdy tylko okno otworzysz,



w świeżym płateczku życzenia złożę,



w gwiazdce co spada tutaj z obłoków



będę Ci życzyć Do Siego Roku!


Wszystkim czytelnikom, podglądaczom,

nie czytelnikom, obcym, potworom, 

magom tym dobrym i tym złym,

życzymy Wesołych Świąt Bożego Narodzenia

i Bogatego Gwiazdora.

Yoruichi i Nakatsu



Ps. W czasie świąt pojawi się nowa notka

:*


poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział czterdziesty ~24 godziny~

Od kilku dni nie widział już Igenella, ale chociaż tym razem poinformował go że musi zniknąć. natomiast on cały czas zastanawiał się nad tym jak się zmienił on sam i jak zmienili się jego przyjaciele. I kim jest dziewczyna z jego snu. Zadawał sobie wiele pytań ale na żadne nie potrafił odpowiedzieć. Zaczął spędzać dużo czasu w bibliotece gildii, poszukując jakiegokolwiek zaczepienia czy też znaku. Na razie nie rozmawiał o tym ze swoimi przyjaciółmi których i tak nie było gdyż wyruszyli na misje. Cały czas nie dawała mu spokoju ta dziewczyna. Kim była? Dlaczego tylko jemu się śniła? Czy inni również ją pamiętali? Wiedział że Happy też miał białe plamy w pamieć i pilnował cały czas jednego ze stołków przy barze, jakby ktoś kiedyś miał tam usiąść. Przeglądał kolejne wielkie tomisko historii ich gildii, gdy do pomieszczenia weszła Levi z taca, na której parował ciepły gulasz i napój
- Nadal szukasz? Pewnie zgłodniałeś, Mira kazała mi to przynieść- rzekła stawiając tace na wolnym skrawku stołu
- Taaaa. Dzięki. Żebym tylko wiedział czego ja mam szukać.
- Może to twoje przywidzenia. Albo jesteś chory?
- Nie to raczej nie to. Nie wiem dlaczego ale serce podpowiada że powinienem pamiętać tą dziewczynę ze snu i ją znaleźć. A ty nie masz zaników pamięci?
- Wiesz jakby się nad tym zastanowić.... Czasami mam. I towarzyszy temu uczucie straty przyjaciółki. No i mam też przecież ten dziwny klucz- rzekła dziewczyna i wyjęła spod bluzki, klucz który miała zawieszony na szyji. - Nie pamiętam skąd go mam i od kogo. Gajell zrobił dla mnie łańcuszek żebym mogła go na szyji nosić ponieważ czuję że to ważna pamiątka.
- Pokarz- rzekł Natsu i przybliżył twarz do zawieszonego klucza na szyji Levi,która lekko się zarumieniła gdyż łańcuszek był krótki, a twarz chłopaka była blisko jej piersi. Nagle do pokoju wpadła garstka ludzi, a wśród nich był Gajell który kiedy zobaczył jak Natsu przygląda się piersiom Levi, i jego głowa jest niebezpiecznie blisko nich. Podszedł do chłopaka, złapał go za tył kamizelkę i ze straszliwą siłą rzucił w stronę ściany.
- Salamandrze...- szepnął wściekły Żelazny Smoczy Zabójca- Zabiję cię....
- Gajell- zawołała Erza ale ten zbliżał się już do Natsu który rozmasowywał sobie uderzenie
- Hej Gajell spokojnie to nie tak jak myślisz... Ja wiem jak to wyglądało... Ale to nie to co...- zaczął tłumaczyć Salamander kiedy znów dostał w twarz, i ponownie i po raz kolejny.
- Gajelll!!!!!- krzyknęła Levi, wreszcie odzyskała głos, chłopak jak by dopiero wtedy otrząsnął się z transu i przerwał bicie Natsu- On tylko patrzył na klucz.
- Klucz?- zapytali wszyscy wraz z zdezorientowanym Gajellem
- Klucz. W sumie to twoja wina bo zrobiłeś za krótki łańcuszek
- Aaaaa twój klucz. A ja myślałem... Że ty... Że on... Cholera!- warknął i puścił Natsu który upadł na ziemie i przyglądał się rumieniącemu się Smoczemu Zabójcy
- Stary nigdy w życiu. Przecież wystarczysz jej tylko ty- rzekł głośno Natsu, uśmiechając się chytrze.
-Zamknij się- syknął Gajell patrząc morderczym wzrokiem na przyjaciela
- A właśnie Gajell czemu tak gwałtownie zareagowałeś- zapytała Erza
- No bo ten... No... Wiecie... A czemu patrzył na ten klucz?- zmienił szybko temat
- Bo Natsu się śni dziewczyna i czuje że czegoś nie pamięta- rzekł wlatujący do pokoju Happy
-He? Dziewczyna o co ci chodzi Happy? Natsu?- zapytał Gray
- Cóż w skrócie to co jakiś czas śni mi się dziewczyna która znika w czymś czarnym, dodatkowo płacze i ona coś mówi do mnie. Nie wiem co. Czasami wspominając mam wrażenie że ktoś jest wśród nas, mówię do tej osoby ale jej nie widzę. Wiem że za jakaś karę Erza wsadziła mnie z kimś do komórki, rozmawiam tam z tą osobą ale jej nie widzę. To jak bym mówił do ściany. Wydaje mi się że jest nią ta dziewczyna co mi się śni. Ale nie wiem kim ona jest. Happy też tak ma
- To prawda, ja nie wiem dlaczego ale pilnuję jednego z krzeseł bo tam ktoś powinien siedzieć.- rzekł Happy- A wy tak nie macie
- No ja mam właśnie jak mnie Natsu zapytał to przypomniało mi się o tym kluczu. Nie wiem do czego on pasuje. Przeszukałam w domu, gildii i w domu Gajella wszystkie drzwi i zamki ale on nigdzie nie pasuje. Tak samo mam takie wrażenie w wspomnieniach że o czymś do kogoś mówię ale nie wiem do kogo.- Na chwilę wszyscy ucichli i zaczęli się zastanawiać i wspominać.
- Prawda- rzekła Erza- Mam luki w pamięci.
- Ja tak samo i widząc po twarzach inni też. Ale to jakieś dziwne- rzekła Juvia
- To nie są luki, to tak jak by...- powiedział Gray
- Ktoś wymazał daną osobę- rzekł wchodzący do pokoju Laxus z Caną- Właśnie mieliśmy o tym z wami porozmawiać. Dziadek mówi że mamy o tym zapomnieć i się nie przejmować.
- JAK TO?- krzyknął Natsu- Dlaczego niby? Muszę porozmawiać z dziadkiem
- Wyjechał na spotkanie wielkich magów i mistrzów Gildii- rzekła Cana- Nie będzie go tydzień, i przekazał zastępstwo Laxusowi
- Laxus proszę przekonaj dziadka że powinniśmy znaleźć odpowiedź!- powiedział Natsu, poczuł że jeżeli teraz przestaną szukać to całkowicie stracą trop.
- Dziadka nie ma i macie się teraz mnie słuchać. Podtrzymuje stanowisko dziadka, macie przestać o tym myśleć to się tyczy każdego. No nic. Ja i Cana wyjeżdżamy do pobliskich gorących źródeł nie będzie nas 24 godziny. - rzekł i wyszedł a za nim Cana która na koniec puściła do nich oczko. Wszyscy stali i patrzyli na zamknięte drzwi w których przed chwilą stał zastępca mistrza.
- Nic bierzemy się do roboty- rzekła Erza
- Erzo ale dziadek zakazał i nawet Laxus- rzekła Wendy
- Prawda Erzo a pamiętaj że nie możemy złamać nakazów mistrza i jego zastępcy bo inaczej grozi nam kara- zaczęła swój wywód Mio
- Mio spokojnie. Słuchajcie uważnie nie będzie ich 24 godziny, czyli musimy znaleźć jakiś ślad a najlepiej rozwiązać całą zagadkę w ciągu 24 godzin, dlatego Laxus jedzie z Caną- rzekła Erza
- Więc od czego zaczniemy?- zapytał Natsu
- Od wspomnień- rzekł głos od drzwi
- Nakatsu!- krzyknęli
- Witaj stary- rzekł Natsu i  podszedł do chłopaka i go przytulił- Załatwiłeś wszystkie swoje spray- szepnął mu na ucho Salamander
- Oczywiście. Tęskniłeś za mną?- zapytał patrząc chłopakowi w oczy trzymając go za ramiona
- Nie.- rzekł szybko Natsu i odwrócił głowę
- Nie kłam Natsu. Ale skoro nie to trochę mi smutno. Bo ja za tobą tęskniłem- rzekł cały czas przyglądając się Smoczemu Zabójcy- Ok wracamy do sprawy, najpierw musimy sięgnąć głęboko we wspomnienia, wszyscy, i poszukać jakiś szczegółów coś co byśmy mogli znaleźć. W jakiś księgach i tomiskach z historią.- każdy z zebranych przytaknął i zaczął wspominać, reszcie po chwili Erza szepnęła
- Rok śmierci, rok zmian. To w tym tomie powinniśmy szukać- zaczęli szukać tomu po chwili go znaleźli, ponownie przeczytali historię. następnie, znów zaczęli wspominać, wiedzieli już w których tomach szukać. Ale nie było tam żadnego imienia podobnie jak osoba była wymazana z ich pamięci tak samo stało się z zapisanym imieniem. Odczytywali to wszystko co co mistrz zapisał. Ale nadal nie znali tożsamości tej osoby.
Minęło sześć godzin a oni nadal czytali tomy. Pod koniec ostatniego tomu i ostatniego rozdziału o tej osobie. Pojawiło się określenie "Gwieździsty Smoczy Zabójca i Mag Gwiezdnej Energi"
- Więc ta osoba jest taka jak my- rzekł Gajell
- Tak ale nadal nie wiemy kim jest- rzekła Juvia
- Levi mówiłaś że masz dziwny klucz- rzekł niespodziewanie Natsu
- Tak i co w związku z tym?- zapytała dziewczyna
- Chyba wiem gdzie on pasuje. Chodźcie szybko- powiedział wstając i wybiegając z biblioteki Salamander, a za nim jego przyjaciele. Po chwili oddalili się od tłocznych uliczek miasta, przeszli przez mały lasek i znaleźli się przed mały domkiem.
- Zamknięte- rzekł Gray naciskając klamkę od drzwi, Levi podeszła powoli, zdjęła klucz z szyji, włożyła go do zamka, powoli przekręciła, usłyszeli lekkie trzaski, dziewczyna nacisnęła klamkę, drzwi się otworzyły, mocny podmuch wyleciał z domu, uderzając silnym wiatrem w grupkę ludzi. Porywając ich wysoko w niebo, a następnie puszczając, zauważyli że drzwi się zamakają a oni spadają na ziemie. Czuli że nie skończy się dla nich to dobrze. Wszyscy jak na zawołanie zamknęli oczy. Zderzenie nie nastąpiło.
- Od kiedy to ludzie latają?- usłyszeli głos Igenella, który w swojej smoczej postaci ich wszystkich złapał, a teraz lecieli w przestworzach
- To nie tak tato, to przez ten dom- rzekł Natsu
- He jaki dom? Ahaaaa chłopcy chcieli zabawić się z dziewczynami w dom na tej polanie.. Natsu, mój ty kochany synku wreszcie dorastasz. Mogę się pobawić z wami?- zapytał lądując na ziemi Smok i zmieniając się w człowieka
- To nie TO!!!- krzyknęli wszyscy na raz, i zaczęli przez siebie mówić i opowiadać. Igenell przyglądał im się i potakiwał ze zrozumieniem głową.
- Tak tak, rozumiem nie chcecie mi tego powiedzieć wprost więc wymyślacie jakieś kłamstwa o domu.
- Igenell to nie prawda- zaczął Natsu ale poczuł dłoń na swoim ramieniu, Nakatsu spojrzał na niego dziwnym wzrokiem
- Naktsu on i tak będzie zaprzeczał, tak samo jak każdy smok. Widocznie ktoś im tak kazał albo też nałożył na nich jakąś klątwę.- rzekł chłopak patrząc na mężczyznę
- To znaczy że on coś wie- zapytał patrząc z wyczekiwaniem na Nakatsu
- Tak, możliwe też że współpracuję z tą osobą- powiedział chłopak
- Tato to prawda?
- Nie wiem o czym mówicie, chyba że o tej pięknej pani która ostatni no wiecie zaprałem na przejażdżkę, w sumie to można powiedzieć że ją przeleciałem- rzekł z chytrym uśmieszkiem
- IGENELL!!! Mów prawdę!- wykrzyknął Natsu
- Nie. Nawet jeżeli mielibyście mnie zabić nie mogę prawdy powiedzieć.- rzekł poważnym głosem smok- I wam radzę przestańcie szukać, bo się to może skończyć bardzo źle, nie tylko dla was ale też dla ludzi.
- Nie interesuje mnie to muszę ją znaleźć- rzekł Natsu i odszedł, a po chwili za nim reszta jego przyjaciół.
Igenell spojrzał w niebo i westchnął głęboko
- On mnie zabiję. Cóż... Trzeba coś wymyślić- rzekł w niebo i ponownie zmienił się w smoka, i kolejny raz musiał ratować dupę swemu synowi...


++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
No i kolejny rozdział nie wiem co mnie naszło,
ale wena mnie do krzesła przywiązała..
i tak powstał nowy rozdział jak wam się podoba?
Trochę się postacie zmieniły.
I jestem ciekawa waszych opini na ten temat.
Pozdrawiam ^.^

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział trzydziesty dziewiąty~Powrót~

Lecą wieki, lecą lata, lecą dni, lecą godziny, lecą minuty, lecą sekundy. Świat wraz z czasem się zmienia. Ludzie przychodzą i odchodzą. rodzą się i umierają. Lecz w nas pozostaje ból i cierpienie. To się nigdy nie zmieni.

„Nigdy nie będziecie cierpieć. Będziecie bezpieczni”

- Ha ha ha ha, cholera znów ten sen?- rzekł Natsu zrywając się ze swojego łóżka. Znów mu się śniła dziwna  kobieta, która coś do niego mówiła, płakała. A on czół straszliwy ból w piersi. Wstał powoli i udał się do kuchni, wyjął mleko z lodówki i oparł się o blat. Spojrzał na kalendarz. 
- Ehhh to już rok minął.- powiedział na głos i zamyślił się "Rok temu wszyscy obudziliśmy się w gildii i nikt nie wiedział dlaczego. Dodatkowo witraż był zniszczony. No a potem było jeszcze więcej niespodzianek"
- Natsu?- powiedział wlatując do kuchni Happy, przecierając zaspane oczy.- Znów miałeś ten dziwny sen.
- Taaaa. Happy? To już rok prawda jak pojawił się Igenell i inne smoki.
- Tak. Coś cię martwi?
- Nie wiem Happy ale to naprawdę dziwne. No pomyśl obudziliśmy się w gildii  mieliśmy nowych towarzyszy, pamiętaliśmy jak się poznaliśmy ale były luki. Jak by kogoś brakowało. Potem pojawiają się ni stąd ni zowąd smoki. Czuję że czegoś brakuję, albo kogoś. No i ten sen dziwny jakiś. 
- Natsu ty jesteś dziwny. Przestałeś się rzucać na wszystkich z pięciami. Zachowujesz się spokojniej. Zacząłeś czytać różne książki, rozmawiasz z Igenellem o jakiś dziwnych rzeczach używając trudnych słów. W sumie przed tą pobudką byłeś inny.- rzekł Happy
- A widzisz.
- Co widzisz?- doszedł ich głos z zewnątrz
- Igenell?!- krzyknęli równocześnie
- Więc co takiego widzicie? I co was naszło wstawać tak wcześnie? O pijesz mleko więc ja też chętnie się napiję poczekajcie- rzekł i nagle zaczął zmieniać swą postać, po chwili do kuchni wszedł mężczyzna.
- No więc co się dzieje Natsu?
- Nie mogłem znów spać, znów mi się śniła ta dziewczyna. I ogólnie cała ta sytuacja jest dziwna. Przez tyle lat cię szukałem a tu nagle się pojawiasz. No i nie byłem przecież taki spokojny- zaczął tłumaczyć chłopak.
- Więc masz tego rodzaju sny. Oj chłopcze dorastasz. A jak u ciebie z tymi sprawami wiesz co i jak? Czy mam ci pomóc i wytłumaczyć wszystko?- powiedział dwuznacznie Igenell ruszając przy tym brwiami.
- To nie tego rodzaju sny! I przestań żartować sobie ze mnie! Nie musisz mi nic tłumaczyć.
- Ok ok. Nie przejmuj się tymi snami i tym że się uspokoiłeś  Po prostu dorastasz. Stajesz się dorosły.- powiedział smok nalewając sobie kawy.
- Ale Igenellu to prawda że Natsu się zmienił i nie tylko on, Erza, Gray, Wendy no i inni. Jak by ktoś coś z nimi zrobił! Mi też się czasami przypomina jakaś dziewczyna tylko nie widzę jej twarzy. Wszyscy tak mają.- mówił przejęty Happy
- Dziewczyna powiadacie.- potwierdził smok i zamyślił się. Patrzeli na niego wyczekująco. - AAAAAAAAAA!!!!- krzyknął aż dwójka podskoczyła na swoich miejscach.
- Co się stało Igenelu?!- zapytali równocześnie
- He? AAAA to że krzyknąłem. Cóż widocznie wszyscy jesteście sfrustrowani seksualnie i potrzebujecie pozbyć się na kumulowanych hormonów przez wiecie co nie.- rzekł i pokazał jednoznaczny gest rękami.
- IGENEELL!!!- krzyknął Natsu na swojego ojca
- Widzisz mam racje. Krzyczysz od samego rana. A właśnie wpadłem ci powiedzieć że mnie nie będzie przez kilka dni. Mam pewną sprawę do załatwienia. Więc na razie i zastanów się nad tym co ci mówiłem. Znam dobre miejsce żeby wiesz....- powiedział w oknie i szybko zdążył się uchylić przed lecącym w jego stronę kubkiem.- No racja gdzie moje maniery, dzięki za kawę. Na razie. I Natsu przestań szukać dziury w całym, bo rozerwiesz materiał a wtedy możesz chodzić nago. A to będzie chyba złe co nie.
- Ani mi się śni! Na pewno się dowiem o co w tym wszystkim chodzi!- krzyknął na unoszącym się w powietrzu smokiem- Happy idziemy do Gildii.

Wiedział że spotka go kara, ale nie mógł patrzeć jak oni cierpią i łapią się na tym że za kimś tęsknią. Powoli zbliżał się do celu swej podróży. Na szczycie jednej z największych gór tego świata. Znajdował się Stary zamek w którym smoki urzędowały od niepamiętnych czasów. To tam spędzał swój czas, jeżeli groziło im niebezpieczeństwo czy też miały dość ludzi. To tam rezydowała Cesarka Rodzina Smoków. Wylądował na wielkim placu, i ponownie zmienił się w człowieka  Po chwili wszedł do wielkiej sali gdzie siedział równie młody mężczyzna co on. Lecz tylko z wyglądu.
- Witaj Akira wnośmy się nie widzieli
- Igenell czego tu chcesz? Wynoś się- warknął mężczyzna
- Nadal cierpisz po śmierci żony? Przecież odzyskałeś ją.
- Skończ się przymilać i wreszcie powiedz co chcesz i sobie odleć.
- Przyleciałem się napić. Wreszcie znalazłem te sake co je schowaliśmy wiesz wieki temu.
- Nie mam ochoty. Mów- rozkazał mężczyzna
- Przyszedłem to niej. Tak jak mi ona kazała. Ale nigdzie jej nie widzę.
- Jest zajęta wiec leć już
- Czyżbyś chronił swoją księżniczkę. Od małego to robiłeś, nie pozwalałeś mi się z nią bawić. A tym bardziej teraz powinieneś mi pozwolić. W końcu ma swoje lata
- Ani mi się śni.
- Czemu? Przecież nie zrobię jej krzywdy. Zabiorę ją tam gdzie osiągnie szczyty...- Igennel został przyparty do ściany, na jego szyi Akira zacisnął dłoń
- A wy znów zaczynacie?- powiedziała młoda kobieta- Tato puść wujka
- Kochanie ale on znów zaczął. Sprowokował mnie. Wiesz jakie rzeczy tu mówił. To jego wina. Nie moja.
- Tato..... Wujku czyżbyś znów chciał sprowokować tatę?
- Kwiatuszku oczywiście że nie. Ekhe ekhe..- powiedział kaszląc Igennell
- Jak dzieci? Rozumiem że jesteś tu ponieważ miałeś powód. Przygotowałam kolacje. Porozmawiamy przy stole.
- Oczywiście.- po chwili wszyscy siedzieli i jedli. Igenell zaczął mówić
- Księżniczko oni zaczynają coś podejrzewać. Szukają odpowiedzi. Próbujemy ich od tego odwieźć ale coraz bardziej są nieustępliwi. Nie wiemy co robić.
- Ehhh...- westchnęła głośno- Wiedziałam że prędzej czy później to nastąpi. Nic na to nie poradzę.
- Czy ty wiesz co to znaczy?- Powiedział Akira- Nie pozwolę aby jaki kolwiek słaby człowiek zabrał cię stąd. Jesteś zbyt cenna dla mnie. A po drugie oni znów mogą działać.
- Tato. Nie jestem twoim więźniem ani własnością. A oni i tak będą działać. Prędzej czy później będzie trzeba ich zniszczyć. A na razie musicie ich powstrzymywać jak się da. Bo inaczej tata dostanie świra- rzekła dziewczyna po wyjściu swojego ojca do Igenella.
- Masz rację zrobię co w mojej mocy Lucy. To ja będę już leciał. - rzekł smok i również wyszedł. Dziewczyna wstała ze swojego miejsca i podeszła do jednego z okien. Nastawała noc. Dotknęła zimnej szyby i patrzyła za odlatującym Igenellem który kierował się ku zachodzącemu słońcu.
"Przykro mi przyjaciele. Ale tak jest lepiej"
Po jej policzku spłynęła pojedyncza samotna łza.
Nie zauważyła mężczyzny stojącego w drzwiach patrzącego ze smutkiem i troską na swe jedyne ukochane dziecko.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i znów jestem
nie wiem na jak długo ale rozpoczynam nowy tom
Jak wam się podoba?
Dodatkowo planuję rozpocząć nowego bloga
ale nadal jestem w trakcie prac budowlanych.
Ha ha ha
Pozdrawiam was serdecznie
i dziękuję że ze mną jesteście
^.^

poniedziałek, 21 października 2013

INFORMACJE PARAFIALNE OD NATSU

Hejka wszystkim tu Nakatsu.

Piszę tu notkę ze względu na to że
1. Dnia dzisiejszego czyli 21-10-2013, o godzinie 15:00 z wycięczenia, przepracowania i z pozbawienia mocy weny zmarła Yoruichi Yo.
2. Nie przejmujcie się tak naprawdę nie zmarła po prostu utraciła wenę.
3. Blog zostaje zawieszony do odwołania, na razie nie będą się ukazywać na nim żadne rozdziały.


Tak osobiście mogę napisać że bardzo mi przykro z tego powodu. W sumie Yoruichi- sama załamała się z powodu braku jakiegokolwiek poparcia do ostatniego rozdziału, jej znajomi ostro ją skrytykowali że ten ostatni rozdział jej do dupy. Stało się to w niedzielę, cóż od tego czasu ciężko było mi ją wysłać do pracy wyglądała jak zbity piec. Obecnie poleciła mi zajmowanie się blogiem i zezwoliła mi na kierowanie bogiem. Bo jak to ona określiła "Moje życie straciło sens, światło, nigdy więcej nie napiszę nic dla nikogo a ty bardziej dla siebie."
No i tak wyszło że nie będą sie pojawiać na razie żadne notki.
W sumie jej znajomi strasznie ją skrytykowali.

Więc pozdrawiam wszystkich czytelników i trzymajcie się

Nakatsu

piątek, 18 października 2013

Rozdział trzydziesty ósmy ~ Ostatni rozdział~


Rozejrzał się powoli widział wszystkich swoich przyjaciół, tych którzy zostali i ci którzy razem z nim wyruszyli na misję. Przyjrzał się im nie wyglądali żeby mieli jakieś poważne rany czy też obrażenia, wszyscy wyglądali na wypoczętych i spokojnych. Rozejrzał się ponownie dookoła szukając, Lucy. Lecz nigdzie jej nie było.
- Gdzie jest….
- Nie wiemy- rzekła Erza- była cały czas przy nas ale nie wiemy gdzie jest obecnie.
- Przybyła przed wami, cały czas siedziała na swoim krześle- rzekła Levi- Patrzyła w stronę drzwi ale kiedy miał się pojawić Gray szybko wybiegła z gildii.
- Była w swojej normalnej postaci?- zapytał Nakatsu
- Nie w kociej, od tej pory jej nie widzieliśmy. Oczywiście zaczęliśmy się martwić i zaczęliśmy jej szukać. Ale to strasznie trudne znaleźć kota. W samej Magnolii natknęliśmy się na ok. 500 czarnych małych kotów. Wiec postanowiliśmy poszerzyć poszukiwania i poprosiliśmy inne gildie, ale one również nie znalazły Lucy. Cały czas się martwiliśmy, następnie pojawiła się Erza-san, Wendy-san, Juvia- san, Nakatsu i ty. Pojawialiście się dzień lub dwa po sobie, ale ciebie najdłużej nie było. Słyszeliśmy że każde z was udało się do innego świata i Lucy się z wami kontaktowała. Ehhh. I co teraz zostało nam dwa dni a jej nie ma. Może ona nie chce wrócić do swojej postaci. Co my teraz zrobimy… co zrobimy- gadała jak najęta Mio. Natsu zwiesił głowę i uderzył pięścią w podłogę. „Dlaczego, dlaczego ona zawsze wszystko robi sama? Dlaczego nie polega na nas? Dlaczego nie myśli jak my się czujemy? Dlaczego nie dostrzega naszych uczuć? Moich uczuć? ” zmarszczył brwi „Moich uczuć? Jakich moich uczuć? Czy to możliwe że…. Nie to nie może być to… ale przecież… ona…. Cholera ja ją kocham…” dostał olśnienia. Wstał szybko i powiedział
-Musimy znaleźć Lucy, nie ważne jak. Własne sobie uświadomiłem że to my zawsze na niej polegamy, to ona zawsze nas ratowała, a my nie potrafiliśmy się jej nigdy odwdzięczyć. Zawsze myślała o nas. Zawsze bez względu na wszystko chroniła nas. Ja udałem się do jednej z wielu przyszłości. To co tam zobaczyłem wstrząsnęło mną. Opowiem wam wszystko. Tylko mnie wysłuchajcie.- mówił głośno Natsu.
- Ani się wasz- usłyszeli głos od drzwi, stała w nich Lucy w postaci dużego czarnego kota.- Nie możesz Natsu.
- Lucy!- krzyknęła cała gildia
- Dlaczego?!- krzyknął Salamander- Powinni wiedzieć! Dlaczego znów coś przed nami chcesz ukryć!? Dlaczego zawsze wszystko robisz sama?!
- Bo taki mój los.- odrzekła spokojnym głosem dziewczyna, bez emocji.- Każdej istoty na tym świecie i w innych światach, innych czasach, innych krajach. Każdy z nas ma inny los, inne przeznaczenie, inne życie. Mówi się że jeżeli los sobie coś zaplanuję to i tak to spełni.
- Przestań chrzanić Lucy. Chcesz z siebie zrobić bohaterkę- rzekł pełen złości Natsu
- Nie Natsu. Ja nigdy nie będę bohaterką. Moja rola jest inna, inna niż twoja. Istnieją ludzie na tym świecie którzy mogą zmieniać los i przeznaczenie. Tak zawsze było, jest i będzie.  I ci ludzie nie są bohaterami są głupcami. Kiedyś zrozumiesz dlaczego.- rzekła bez urazy i emocji Lucy. Cały czas patrzyła w oczy chłopaka, w których krążyły iskierki złości, wściekłości, ale zarazem szczęścia i czegoś jeszcze czego nigdy nie widziała. A jej oczy. Starała nie pokazać się że się boi, że chce jej się płakać, że jest szczęśliwa, znów skryła się za skorupą obojętności i zimna. Pragnęła widzieć ich zawsze szczęśliwych.
- Lucy- chan dlaczego tak mówisz? Teraz wszystko będzie tak jak dawniej- rzekła Levi podbiegając do dziewczyny i mocno ją przytulając, czuła na swoim futrze mokre i pełne szczęścia kropelki łez.
- Oczywiście Levi, że wszystko będzie tak jak dawniej. Nic się nie zmieni- rzekła Lucy
- Skończ z tą farsą i powiedz nam prawdę co się zmieni! Wszystko się ma zmienić! Wszystko! I nie okłamuj nas! Wiem co wdziałem i zamierzam im powiedzieć!- krzyknął Natsu
- Ale ta przyszłość którą ty widziałeś nie będzie istniała- rzekła ze spokojem Lucy
- CO?!- krzyknęli wszyscy którzy udali się w przyszłość
- Gwiazdy nie były ukryte w innych światach w takim sensie w jakim wszyscy myśleli i wy to widzieliście. Gwiazdy były ukryte w was, w waszych pragnieniach, fantazjach, obawach, strachach. Trafialiście do światów w których mogliście je zwalczyć lub też zatracić się w nich. Po prostu to moja wina. Przepraszam.
- Jak to twoja wina? – zapytała Erza
- Moja umowa z  gwiazdami była inna niż wszystkie. Poprosiłam je o moc aby zniszczyć to wcielenie Zerefa. One pragnęły aby wstąpiła na Niebo jako ich przewodniczka. Moja moc magiczna miała rozpaść się po świecie i trafić do różnych osób. Dlatego dodałam że moja moc musi udać się do was i wtedy zawsze będę z nimi na Niebie. Ale cały ten proces został zatrzymany przez mojego dziadka. A moja moc trafiła do was. Gdyby nie Nakatsu który się we wszystkim zorientował. Mogło by być po was. –wytłumaczyła tyle ile chciała im powiedzieć.
-Ale jak moc do nas nie rozumiem tego- rzekł Gray
- Normalnie. Lucy nie przemyślała całkowicie swojej prośby. Ona jako mag dwóch magii, a dodatkowo jako prawdziwa córka smoka, posiada moc równą trójce magów w wielkiej Rady. Dlatego jej moc jest zbyta duża jak na normalnego człowieka, to po pierwsze. Po drugie, większa ilość mocy w innym ciele niż Lucy może spowodować różne rzeczy od śmierci po szaleństwo osoby która otrzymała magie Lucy. Dzięki bogu że dziadek Lucy był doświadczonym magiem i wiedział co może się stać po przekazaniu mocy- mówił Mistrz Makarov- Dlatego to on umarł. Ale moc została przekazana ale uśpiona w was. Tak samo jest ona uśpiona w ciele Lucy. Mam racje.
- Tak to prawda- przytaknęła Lucy
-  Zapewne aktywuję się ona w naprawdę poważnych sprawach. Dodatkowo należy pamiętać że przez pewien okres posiadała moc Zerefa. A to nie jest dobra magia. W jakiś na pewno sposób nadszarpnęła niektóre pola jej pierwotnej magii. Możliwe jest też to że pewna cześć tej złej magii mogła nadal pozostać w mocy Lucy. I dlatego jak wszystkie pola jej magii zostają aktywowane może tracić kontrole.
- To też prawda.- ponownie przytaknęła Lucy.
- Więc Lucy pragnęła przekazać swoją moc magiczną nam i udać się do nieba- rzekła Wendy
- Nie udać się do nieba.- rzekła Juvia z przerażeniem w głosie
- Ona chciała stać się gwiazdą czymś bardziej magicznym samą magią bez powłoki cielesnej- rzekł Mistrz- Stała by się jak wiatr, istnieje ale jego nie widać, jest za razem silny i słaby, może niszczyć i budować, ale nikt nad nim nie ma kontroli ani władzy, on sam również nie ma nad sobą kontroli ani władzy. Jego działania zależne są on innych czynników. A w szczególności od świata.- mówił szeptem pełnym przerażenia. Wszystkich oczy w gildii patrzyły na siedzącą ze spokojem Lucy, która patrzyła wysoko w sufit na którym istniał piękny witraż znaku rozpoznawczego Fairy Tail. Rozmyślała „Ileż on musiał widzieć szczęścia, uśmiechów, śmiechów, zabawy, płaczu, smutku, niepowodzenia, wiary, straty. Och ileż ten witraż widział tego wszystkiego. Słyszę i widzę ich miny. Ale tylko ta droga zwycięży. Oni zwyciężą. Nic mi innego nie pozostaję” Westchnęła głośno. Jeszcze raz rozejrzała się po sali, gdzie wreszcie znalazła swoją prawdziwą rodzinę. „Gdzie znalazła przyjaźń której nic nigdy nie będzie wstanie rozdzielić ani czas, ani lata. Gdzie widziała najwspanialsze uśmiechy jakie kiedykolwiek mogła widzieć. Gdzie pokochała wspaniałych mężczyzn którzy próbowali być najgorszymi draniami by pokazać że są mężczyznami. Gdzie dzieci pragnęły siły i moc, by przeżywać niebezpieczne i wspaniałe przygody. Gdzie przyjaźń była ważniejsza niż życie. Gdzie można było zawsze się wypłakać i śmiać. Gdzie jadło się najlepsze potrawy na świecie. Gdzie odbywały się najwspanialej imprezy. Gdzie poznała JEGO, tego któremu zabrała świat, temu któremu zniszczyła życie, temu któremu próbowała zabić rodzinę, tego którego pokochała całym sercem, za którego była wstanie oddać życie i nadal jest. Przecież ona jest tylko nowym członkiem tej wielkiej rodziny, która i tak ją kocha chociaż nie powinna. To przez nią tyle ich spotkało. To przez nią śmierć zaglądała cały czas to tej rodziny. To przez jej narodziny smoczy zabójcy stracili swoich rodziców. To przez nią dziadek cierpiał tyle lat, z powodu że nie był w stanie jej pomóc. To przez jej los oni zawsze byli atakowani i ranieni. To przez jej los mogli zostać zabici. To przez jej pragnienie mogła zabić swoich przyjaciół. To przez jej przeznaczenie mogą teraz…. Nie, nie pozwoli żeby to się zdarzyło. Ma moc. Ma jej wiele. Tylko ona może zmienić przeznaczenie tych ludzi. I zrobi to nie ważne że zmieni świat. Ale wiem ze tylko to może uratować cały świat i wszystkich swoich przyjaciół. Nie pozwoli MU kolejny raz wygrać. Nie tym razem.” Spojrzała jeszcze raz na twarze swych bliskich. Poczuła że jeszcze chwila wspomnień i zastanawiania się i zacznie płakać. „ Nie mogę im pokazać do końca co zamierzam, bo będą chcieli mi przeszkodzić”
- Przestańcie patrzeć z takim przerażeniem. To się już nie zdarzy.- rzekła pewnie Lucy- Teraz najważniejsze jest abyście zwrócili mi gwiazdy co spowoduję że wrócę do swojej normalnej postaci.
- Oczywiście ale co mamy zrobić?- zapytała Juvia
- Ustańcie wokół mnie- rzekła
- Ale naprawdę wrócisz do swojej postaci prawda- rzekła Wendy
- Oczywiście Wendy- rzekła spokojnie ale pewnie Lucy
- Nie oszukujesz nas? Nic tobie się nie stanie? Nie znikniesz? Nic się nie zmieni?- zadawał pytania Natsu
- Nie nic się nie zmieni. Będzie tak jak powinno być. Nie martw się Natsu przecież nie miałam zamiaru nigdy znikać- rzekła znów pewnie „Przestańcie się guzdrać”
- Ok. jesteśmy wszyscy co teraz? Hej Lucy przecież brakuje jeszcze jednej Gwiazdy- rzekł Gray
- Nie martw się ta gwiazda jest już tu. Jesteście gotowi?- zapytała Lucy i spojrzała po swoich przyjaciołach którzy zebrali się wokół niej- Złapcie się za ręce. Zaczynam

Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma nā.
Samana biśbajuṛē chaṛiẏē paṛēchē, yā thēkē āmāra kṣamatā, thī.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra phirē yāna
Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma am
Āmi āmāra śakti ēbaṁ bandha karatē cā'i
Āmi āpani cāna
Āmi āpani cāna

Lekkie, nieregularne światło zaczęło otaczać kocią postać Lucy, cały czas powtarzała niezrozumiane słowa. Czuli że wokół niej zbiera się magia a wraz z nią ciepło.

Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma nā.
Samana biśbajuṛē chaṛiẏē paṛēchē, yā thēkē āmāra kṣamatā, thī.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra phirē yāna
Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma am
Āmi āmāra śakti ēbaṁ bandha karatē cā'i
Āmi āpani cāna
Āmi āpani cāna
Po ponownym wypowiedzeniu całej zwrotki światło wokół magini stało się regularne i żółte, delikatnie otaczało dziewczynę która raz wracała do swojej ludzkiej postać by ponownie stać się znów kotem. Po raz kolejny zaczęła recytować

Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma nā.
Samana biśbajuṛē chaṛiẏē paṛēchē, yā thēkē āmāra kṣamatā, thī.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra phirē yāna
Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma am
Āmi āmāra śakti ēbaṁ bandha karatē cā'i
Āmi āpani cāna
Āmi āpani cāna

Wraz z wypowiadanymi słowami lazurowe światło pojawiło się wokół Gray’a by po chwili cienką linią połączyć się z Lucy. A wraz z tym światłem kajdany na sercu i zamknięty umysł otworzyły się na uczucia u chłopaka. Masa uczuć związanych z przyjaciółmi zaczęła przez niego płynąć. Poczuł że lubi Gajeela, Nakatsu i Natsu jako swych drogich przyjaciół, że wskoczył by za nimi w ogień, kochał ich jak braci. Czuł że oni stali się jego najbliższą rodziną. Poczuł również że lubi Erzę i Wendy które, zawsze go wspierały i choć były jak ogień i woda, i miały różne charaktery to wyły piękne i wspaniałe. Kochał je jak siostry. I poczuł uczucia które skrywał bardzo głęboko, nie chciał żeby one wypłynęły nigdy, bo przez okazanie tych uczuć mógł kiedyś ją zranić. Wiadomo był magiem. Śmierć dla nich nie była obca. A on nie chciał by ona pozostawała w smutku i cierpieniu gdyby go kiedyś zabraknął. Ale teraz poczuł że musi zaryzykować. Przecież nikt nie wie kiedy zginie. Po tym jak to się skończy powie jej jak bardzo ją kocha, jak bardzo jest piękna, jak bardzo jest wspaniała, jak bardzo opierał się temu uczuciu. Ale już dość.

Po chwili trzy gwiazdy wypłynęły z tatuażu chłopaka, ale uczucia nadal płynęły, a wraz z nimi, łzy spokoju i wolności

Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma nā.
Samana biśbajuṛē chaṛiẏē paṛēchē, yā thēkē āmāra kṣamatā, thī.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra phirē yāna
Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma am
Āmi āmāra śakti ēbaṁ bandha karatē cā'i
Āmi āpani cāna
Āmi āpani cāna

Tym razem szkarłatne światło wydobyło się z ciała Erzy, i podobnie jak w przypadku Gray’a połączyło się z żółto- lazurowym światłem otaczającym Lucy, która już  dłużej pozostawała w ludzkiej postaci by ponownie zmienić się w kota. Młoda kobieta poczuła najsilniejsze emocje jakie czuła w swoim życiu, szeroko otworzyła oczy nie tyle z przerażenia a raczej z intensywności tych uczuć. Czuła wszystko, wszystkie do tej pory uczucia, lecz nie panowała nad nimi, nie skrywała ich, każda komórka jej ciała czuła złość, smutek, wściekłość, radość, szczęście, miłość, piękno, ponownie czuła złość, lecz gdy tylko zobaczyła twarz Jellal, który lekko uśmiechał się do niej. Tak jak zwykle poczuła wielkie ciepło i jego miłość. Pierwszy raz poczuła że on ją kocha, lecz wtedy jej uczucia wobec niego dały o sobie znać. Za jednym razem poczuła tak wielką miłość wobec niego połączoną z pożądaniem i szczęściem. Wiedziała że jak Lucy wróci do swojej postaci to porozmawia z nim i wreszcie wyzna mu swoje uczucia bez względu na to czy on ją naprawdę kocha czy też tylko jej się wydaje. Ale zrobi to nigdy więcej nie będzie chowała swoich uczuć głęboko w sobie. Wraz z postanowieniem wypłynęły z tatuażu kolejne trzy gwiazdy.

Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma nā.
Samana biśbajuṛē chaṛiẏē paṛēchē, yā thēkē āmāra kṣamatā, thī.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra phirē yāna
Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma am
Āmi āmāra śakti ēbaṁ bandha karatē cā'i
Āmi āpani cāna
Āmi āpani cāna

Kolejną osobą którą otoczyło światło była Wendy której biały kolor połączył się z tęczowym światłem Lucy. Dziewczynka zaczęła głośno płakać, a z jej oczu płynęły strumieniami szkliste łzy. Nie z powodu bólu czy cierpienia. Ale ze szczęścia. Wreszcie dotarły do niej uczucia wszystkich w gildii. Kiedy ona zamartwiała się i czuła się samotna. Wiedziała że jest doczepieńcem w tej rodzinie, wiedziała że zabrali ją ze sobą bo nie miała gdzie pójść. Lecz to nie była prawda. Wszyscy którzy ją poznali pokochali ją za to kim jest. Za to że jest wspaniałym magiem, za to że jest skromna i cierpliwa, że jest urocza kiedy walczy i kiedy leczy. Z każdej strony dobiegały do niej uczucia wobec niej. Wreszcie zrozumiała że Fairy Tail jest jej rodziną. Szybko i prawie niewidocznie z przepłynęła gwiazda między Wendy a Lucy.

Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma nā.
Samana biśbajuṛē chaṛiẏē paṛēchē, yā thēkē āmāra kṣamatā, thī.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra phirē yāna
Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma am
Āmi āmāra śakti ēbaṁ bandha karatē cā'i
Āmi āpani cāna
Āmi āpani cāna

Teraz nadeszła kolej Juvii. Która cały czas przyglądała się Gray który zaczął się do niej uśmiechać i wydawał się inny niż zwykle. Światło zaczęło ją otaczać lecz było ono inne niż wszystkich, posiadało dwa kolory ciemno niebieski i niebieski, które krążyły wokół niej, po chwili zaczęło się to łączyć z siedzącą na ziemi Lucy. Niespodziewanie poczuła straszny ból głowy, jak by ktoś rozrywał jej czaszkę. Lekko zagryzła wargi i wtedy poczuła. Wściekłość i Spokój. Złość i Dobroć. W jej żyłach czuła raz ciepło a raz zimno. Kiedy fala zimna przepływała przez nią chciała, wręcz pragnęła wszystkich zabić, zniszczyć, niszczyć. Wtedy ból czaszki był najostrzejszy. Lecz po chwili jej ciało ogarniało niesamowite ciepło i wtenczas chciała wszystkich kochać, ratować, uśmiechać się do nich, bronić. A wtedy ból ustępował. Chciała aby to się skończyło, przecież ona nie chciała nikogo ranić, nigdy, lecz wiedziała że to nie możliwe przecież każdy mag raz na jakiś czas będzie musiał kogoś pobić, czy też zabić jakiegoś potwora. Wiedziała też że kocha tę Gildię najbardziej na świecie i zawsze będzie ich kochać. Przecież ona taka jest i nic jej nie zmieni. Każdy człowiek ma w sobie zło i dobro. Ja też. Zrozumiała siebie więc gwiazdy opuściły jej ciało i powędrowały do Lucy, która nadal recytowała zaklęcie.

Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma nā.
Samana biśbajuṛē chaṛiẏē paṛēchē, yā thēkē āmāra kṣamatā, thī.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra phirē yāna
Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma am
Āmi āmāra śakti ēbaṁ bandha karatē cā'i
Āmi āpani cāna
Āmi āpani cāna


Nakatsu zaczął świecić na ciepły kolor pomarańczowy, i ponownie jak pozostali również jego światło złączyło się z Lucy. Przez jego ciało przeszedł zimny dreszcz, poczuł się jakby raził go prąd. Usłyszał również głos swojej siostry. „Wróć do nas. Wróć do wioski. Ja dzięki tobie żyję. Wróć do nas. Wróć do nas. Ona cię nie kocha. Ona cię nie kocha wróć”
To nic że mnie nie kocha, wystarczy że ja ją kocham. Ale kocham też moich przyjaciół. Kocham Fairy Tail, które mimo tego że ich raniłem to mnie akceptuje. Wiem że mnie kochasz siostro, i to nie tylko siostrzanym uczuciem, ale nie mogę wrócić nie pamiętam jak. Taka była cena za wiadomości jak pomóc Lucy. Dziękuję za to że mnie kochasz za to że o mnie pamiętasz. Ale teraz jestem magiem Fairy Tail. Po zrozumieniu swej duszy i serca ponownie gwiazdy Lucy wróciły do niej. Teraz jej ciało zostało otoczone wielo kolorowym światłem. Kolory mieszały się między sobą, lecz nie łączyły się. Które za jednym razem były ciepłe wręcz gorące, a zarazem zimne wręcz lodowate. A ona cały czas z zamkniętymi oczami recytowała, wręcz śpiewała zaklęcie, którego nikt nie rozumiał.


Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma nā.
Samana biśbajuṛē chaṛiẏē paṛēchē, yā thēkē āmāra kṣamatā, thī.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra samparkē phirē āsuna.
Āmāra phirē yāna
Āmi ḍrāgana ēra mēẏē, samrāggī nākṣatra jyāma am
Āmi āmāra śakti ēbaṁ bandha karatē cā'i
Āmi āpani cāna
Āmi āpani cāna

Pozostał Natsu,  wokół którego zebrało się czerwone światło, które płynęło wokół niego strasznie szybko mieniąc się i iskrząc. Wtedy poczuł ból straty i cierpienia. Ten sam który towarzyszył mu jak Igenell go zostawił i znikł, ten sam jak zginęła Lisanna, ten sam kiedy Erza miała być zabita, ten sam kiedy Lucy zniknęła, ten sam kiedy Lucy przeszła na stronę Fadas Morte, ten sam który towarzyszył mu podczas  śmierci Lucy. Ból nasilał się z chwilami w których myślał o Lucy. Wiedział że ją kocha, kocha ją strasznie i mocno. Bardziej niż swego ojca, bardziej niż Lisanne, bardziej niż Erzę, bardziej niż całą gildie. Kochał ją, ale sprawił jej tyle przykrości, tyle łez prze niego wylała, tyle bólu jej sprawił docinkami i złością, której nigdy nie rozumiał. Czasami czół do niej jakby wrodzoną nienawiść, ale przecież ją kochał. Pragnął ją obronić, pragnął zabrać całe jej cierpienie i smutki, pragnął by była szczęśliwa, pragnął ponownie zobaczyć na jej twarzy ten wspaniały i ciepły uśmiech. Pragnął posmakować jej ust, jej ciała. Pragnął ją tulić do snu i budzić się obok niej. LUCY KOCHAM  CIĘ!!  A wtedy jego cierpienie i ból nim spowodowany ustało. W umyśle pojaśniało, emocje uspokoiły się. I poczuł smutek, spokojny smutek po stracie osoby, którą się kocha nad żucie. A z jego tatuażu wyleciały trzy gwiazdy i trafiły prosto w serce Lucy. Wielkie światło które gromadziło się wokół dziewczyny wybuchło świecąc jasno i powodując silny podmuch powietrza które zmiotło poszukiwaczy gwiazd rozdzielając ich od siebie. Każde z nich uderzyło w drewnianą podłogę. Wstrząśnięci przeżyciami i tym jak mocno zostali odrzuceni szybko i zarazem równocześnie wstali patrząc w miejsce gdzie siedziała Lucy. Lecz nie było jej widać. Wielka ilość różno kolorowego światła tworzyła ogromną trąbę powietrzną, która z wielką siłą  rozbiła witraż który umieszczony był w dachu, który przedstawiał ich znak rozpoznawczy. Delikatne i kolorowe szkło spadło gradem na wszystkich członków gildii,  rozległ się krótki krzyk paniki, który natychmiast się skończył, i nastała ciężka cisza. Wszyscy patrzyli tam gdzie przed chwilą była trąba powietrzna a teraz zamiast niej pojawiła się Lucy w swojej postaci. Po chwili ręce dziewczyny rozłożyły się a jedno z oczu powił dziwny znak. Wszyscy patrzyli przerażeni i niepokojem, na całe to zdarzenie. Po chwili Mistrz krzyknął:
- NIEEE!!!
- To nie moja wina mistrzu- rzekła Lucy, lecz jej głos był inny taki odległy, cichy i spokojny przepełniony szczęściem i bólem, choć nie poruszała ustami to i tak każdy ją słyszał- Przyjaciele wracam do swojej postaci. Nie martwcie się, nie płaczcie, nie smućcie się, niech wasze twarze zawsze będą przepełnione uśmiechami, niech zawsze rozbrzmiewa w tej i innych gildiach śmiech. Dzięki temu że was poznałam byłam gotowa na zmianę waszego przeznaczenia. Dzięki temu że was poznałam zrozumiałam co oznaczają takie słowa i uczucia jak Kocham, lubię, przyjaciele, zabawa, uśmiech, dobroć i rodzina. Nikt na świecie nigdy nie miał takiej rodzinny jak ja. Strasznie się dzięki temu cieszę. Naprawdę. Przeze mnie, przez to że się urodziłam wasze rodziny zostały zniszczone i świat mógł być zniszczony. Ale nie martwcie się zawsze pozostają drogi które ludzie mogący zmieniać przeznaczenia mogą iść. Zawsze będę was kochać jako moją jedna rodzinę.- jasne światło które pulsowało wokół dziewczyny zmieniło kolor na czarny, ziemia zaczęła się trząść, uśpione wulkany zaczęły wybuchać, na dworze zaczęło padać a niebo przeszywały błyskawice, na morzach powstawały ogromne fale, wiatr dmuchał mocno zrywając liście z drzew i łamiąc stare gałęzie, gdzieniegdzie dało się słyszeć głośne, przerażające ryki jakby świat na nowo chciał się stworzyć. Czarna poświata zaczęła pochłaniać z chwili na chwile Lucy która się smutno uśmiechała. Patrzyła po raz ostatni na swoją rodzinę. „Nigdy nie będziecie cierpieć. Będziecie bezpieczni.”
Natsu patrzył z przerażeniem na to jak znika, jak znów ja traci, a przecież jeszcze nie wypowiedział jej słów do których tak trudno było mu dotrzeć. Rozejrzał się dookoła widział zapłakane twarze swoich przyjaciół wpatrujące się w postać Lucy wiszącej wysoko. Jego uczucia do niego wreszcie dotarły a on nie mógł ich wyrazić bo ona znów znikała, bo znów miał ją stracić. Poczuł wściekłość i złość, nienawidził jej za to że zawsze robi wszystko sama. Czół że teraz wszystko się zmieni, czuł że nigdy więcej jej nie zobaczy, że w jakiś sposób o niej zapomni, jeżeli ona zniknie
- DLACZEGO?!- krzynkął rozpaczliwie chłopak- DLACZEGO ZNÓW UCIEKASZ?! DLACZEGO DZIAŁASZ SAMA?! DLACZEGO PONOWNIE WSZYSTKICH RANISZ UMIERAJĄC PONOWNIE?! JESTEŚ NASZĄ PRZYJACIÓŁKĄ! NASZĄ RODZINĄ! NIE CHCEMY CIĘ STRACIĆ!!!!- krzyczał głośno
- Natsu… to nie moja prawdziwa postać. Jestem inna w rzeczywistości… nie zrozumiesz… przykro mi Natsu… naprawdę mi przykro… nigdy nie chciałam was ranić… nie chce byście cierpieli… Wybaczcie. Kocham was wszystkich…
- JEŻELI NAS KOCHASZ TO ZOSTAŃ !! ZOSTAŃ Z NAMI!!! NIE WAŻNE W JAKIEJ POSTACI!!! I CZEGO MAM NIE ROZUMIEĆ?! – krzyczał jak najgłośniej w swoim życiu, po raz drugi również płakał, strumienie łez płynęły z jego oczu patrząc jak jego ukochana coraz bardziej pożerana jest przez czarne światło, kiedy uśmiechała się ale było widać w jej oczach smutek i ból że odchodzi- I ZA CO MA BYĆ CI PRZYKRO!? ZA CO MAMY CI WYBACZYĆ?! NIE CHCESZ NAS RANIĆ NIE CHRZAŃ! JAK ODEJDZIESZ NAJBARDZIEJ NASZ ZRANISZ! LUCY ZOSTAŃ JA CIĘ KOCHAM!!!!!!!!!- spojrzał w górę, nie zauważył kiedy ciemności pochłonęła tak bardzo Lucy że pozostała tylko mała część twarzy na której było widać pojedyncze łzy i delikatny słodki uśmiech.  I w tym momencie przez umysły wszystkich członków przeleciały wspomnienia Lucy.
- Natsu…. Ja……….- usłyszał jej głos w głowie, nagle piorun uderzy w jedną z wierz gildii i rozległ się ogromny huk, a czarne światło zniknęło wraz z Lucy.
- Lucy? Lucy? Luuuuuuuuuuuccccccccccccyyyyyyyyyy?!!!!!!!!!!!! LLLLLLLUUUUUUCCCCCYYYYYY!!!!!!!!!!!- rozległ się ryk Natsu Salamandra wołającego swoją ukochaną, która zniknęła w ciemności, powracając do swojej prawdziwej postaci. Wydał głośny ryk, gdyż jego serce pękło, zostało przebite, rozbite, zniszczone. Czuł wściekłość, złość bo nie potrafił pomóc swojej ukochanej, nie zdążył jej wyznać wszystkich swoich uczuć tego jak bardzo ją kocha, jak bardzo ją szanuję za to ile przeszła a nadal potrafiła się uśmiechać, za to że potrafiła dostrzec w ludziach dobroć, za to że zawsze ich chroniła, za to że piekła wspaniałe ciasta, za to że opowiedziała mu wszystko o sobie, za to że pozwoliła mu ją trenować, za to że opowiedziała mu o jego ojcu Igenellu, za to że w innym świecie i w innej przyszłości mieli mała wspaniałą córkę, za to że pierwsza walczyła z nim na poważnie. Chciał ją przeprosić za wszystkie przykrości i ostre słowa jakie od niego usłyszała, za to że bardzo ją zranił każąc odejść jej z gildii, za to że się z niej naśmiewał. Pragnął by wróciła weszła tymi drzwiami jak zawsze i uśmiechała się do każdego. Przecież to nie tak miało być miała wrócić do swojej postaci. Miała być tą dawną Lucy. Nie miała znikać. Kolejne łzy płynęły po jego twarzy. Z każdą jego myślą, z każdym wspomnieniem jego serce rozdzierało się na kawałki, czuł tysiące igieł wbijanych w jego serce, za każdym razem jak przypomniał sobie jej uśmiech. Ogarnęła go straszliwa samotność. Wydał kolejny przerażający ryk. Nagle przez jego umysł przeszła biała iskra i zamroczyła jego zmysły. Wydał kolejny ryk Smoczego Zabójcy Natsu Salamandra a otoczenie wokół niego zaczęło robić się czarne tak samo jak wokół jego przyjaciół. Jego ryk rósł w siłę, a wraz z nim jego cierpienie, smutek i samotność. A ciemność  wokół niego się zbierająca, pochłonęła go całkowicie.


„Nigdy nie będziecie cierpieć. Będziecie bezpieczni”

---------------------------------------------------------------------
The End?
Ende?
Owari?




czwartek, 17 października 2013

Zakończenie Konkursu!!!!

MIAŁO BYĆ W SOBOTĘ ALE JEST DZIŚ
UWAGA!!! ACHTUNG!!! ATTENTION!!! KEIKOU!!!
( NIE WIEM CZY DOBRZE NAPISAŁAM)
 OGŁASZAM WYNIKI KONKURSU:

W KONKURSIE BRAŁY UDZIAŁ TRZY UCZESTNICZKI:
VIVI
DARK-HAPPY
KIKI-SAMA
 ZA CO BARDZO DZIĘKUJĘ WRAZ Z NAKATSU

                                            VIVI                          DARK                         KIKI
TERAZ WYNIKI:                                                                  
WYGLĄD PRACY:            10/10                         9/10                              9/10
IMIĘ:                                   8/10                          8/10                               8/10
MOC:                                  5/10                          8/10                               7/10
WYGLĄD BOHATERKI:  10/10                         10/10                             10/10
POZNANIE SIĘ                 9/10                           9/10                               9/10
OGÓLNE WRAŻENIA:     10/10                         10/10                              10/10
CHARAKTER:                     9/10                            9/10                               9/10
WIEK:                                10/10                          10/10                            10/10  
_______________________________________________________________________        
OGÓŁEM:                         71/80                            73/80                           72/80


TAK OTO PREZENTUJĄ SIĘ WYNIKI KONKURSU!!!
WIELKIE BRAWA DLA UCZESTNICZEK
A TERAZ WRĘCZENIE NAGRÓD
DLATEGO ŻE NIE POTRAFIŁAM SIĘ ZDECYDOWAĆ KTÓRE POZNANIE JEST NAJFAJNIEJSZE I W OGÓLE SUPER WIĘC

PIERWSZE MIEJSCE ZAJMUJĘ : DARK-HAPPY
DRUGIE MIEJSCE ZAJMUJĘ:          KIKI-SAMA
TRZECIE MIEJSCE ZAJMUJĘ:         VIVI-CHAN

NA WASZ ADRES MAILOWY ZOSTANĄ PRZESŁANE DYPLOMY

A CO DO GŁÓWNEJ NAGRODY
WERBLE PROSZĘ :
TAM TAM TAM TAM TAM TARAAAAAAAARRRRRRRRRRRRAAAAAAAAAAAAMMMMMMM

OTRZYMUJĄ WSZYSTKIE TRZY UCZESTNICZKI!!!!!!

NA WASZE ADRESY MAILOWE ZOSTANĄ PRZESŁANY OSTATNI ROZDZIAŁ WRAZ Z NIESPODZIANKĄ I INSTRUKCJĄ JAK JĄ ZOBACZYĆ TĄ NIESPODZIANKĘ

MAM NADZIEJĘ ŻE NIKOMU INNEMU NIE UDOSTĘPNICIE ROZDZIAŁU I NIESPODZIANKI
JESZCZE RAZ WIELKIE BRAWA I GRATULACJE!!!

DODATKOWO KAŻDE OPOWIADANIE ZOSTANIE OPUBLIKOWANE W SWOIM CZASIE NA MOIM BLOGU



poniedziałek, 14 października 2013

W sprawie konkursu

Ehhhh ten konkurs to mnie wykończy.
Najpierw jak to wszystko zaplanować
Potem niepewność
A teraz co ja mam zrobić? (chodzi w kółko)
<Nakatsu> Uspokoić się dla przykładu
Prawda masz rację dziś otrzymałam ostatnią pracę na konkurs.
Do godziny 12 w nocy macie jeszcze czas i możecie się zgłosić i wysłać pracę na mojego maila
(znów chodzi w kółko)
<Nakatsu> Yoruichi-sama uspokój się
Ale to pierwszy raz jak rozpoczęłam konkurs, a po za tym dokańczam ostatni rozdział i wielką niespodziankę w sobotę ogłoszę wraz z Nakatsu zwyciężczynie konkursu.
<Nakatsu> Dla mnie wystarczysz ty sama. Zawsze będę przy tobie Yoruichi-sama. Dla mnie jesteś słońcem, latem, wszystkim co piękne i nigdy cię nie opuszczę. (klęka)
Bla bla bla, nie no znów go coś opętało. Ale mniejsza z tym. Już po raz pierwszy przeczytałam pracę które przesłały mi dziewczyny. ALE!!! To wielki problem jak ja mam rozwiązać. Na pewno przez to zgubię parę kilo przez chodzenie w kółko.

Pozdrawiam

niedziela, 13 października 2013

Ocho oho oho hoooo

Hejeczka  Wszystkim

Przed chwilą dostałam kolejną pracę konkursową i.... nic nie powiem.
Ho ho ho ho ho
Bardzo mi smutno a za razem jestem zadowolona że zgłosiły się trzy uczestniczki.
Walką będzie ciężka.
Ogłoszenie wyników nastąpi jak skończę ostatni rozdział.
Czyli w najbliższym tygodniu.
Oczywiście jeszcze zachęcam do wzięcia udziału w konkursie.
Macie jeszcze czas....
A teraz z innej beczki
jest 10 000 wyświetleń tego oto bloga
jak ja to zobaczyłam to aż się popłakałam
wasze wejścia i komentarze to coś wspaniałego
i wiem że tylko dzięki właśnie wam ludzie mam moc by pisać
to dzięki wam mój świat jest kolorowy i miły
to dzięki wam cały czas walczę
to dzięki wam mam uśmiech na twarzy.
Dlatego dziękuję wam bardzo.
dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję,

Naprawdę dziękuję wam bardzo.

Pozdrawiam Yoruichi