sobota, 18 maja 2013

Rozdział Dwunasty ~ Fadas Morte~


Z samego rana Lucy i Happy jedli ryby na śniadanie które złowili nieopodal jej domu w strumyku. Posprzątali po śniadaniu i udali się do gildii. Gdzie była masa ludzi zważywszy na wczesna porę dnia.
- Hej Lucy!!!- krzyknęła za baru Mira.
- Hej Mira.- odrzekła pełna podejrzeń Lucy siadając na jednym ze stołków przy barze- Jest już ten idiota
- Natsu jeszcze nie ma. Lucy powiedz co tam słychać u ciebie
- Dobrze
- Na pewno nic cie nie boli, nic nie masz ciekawego do powiedzenia?- zapytała Mira ruszając znacząco brwiami.
- O co ci chodzi
- Chodzi jej o to że jak udała ci się randka z Laxusem- rzekła Cana
- To nie była randka. Wiec dlatego tu jest tyle ludzi
- Nooo- odrzekła Cana i pociągnęła spory łyk wina z beczki
- Mira nalej mi winna- rzekła Lucy. Dziewczyny spojrzały na nią dziwnie-  No co czuje że za raz wpadnie Natsu i zacznie się moje piekło.- Dopiero po godzinie pojawił się smoczy zabójca, natomiast Lucy wypiła już 3 kufle i była lekko podchmielona. Rozmawiała zawzięcie o czymś z Caną która jej wróżyła z kart. Podszedł do nich i usłyszał strzępek rozmowy.
- Misja będzie łatwa, ale spotkacie coś niesamowitego, co spowoduje lawinne dziwnych i niebezpiecznych wydarzeń. Widzę również wielką miłość… dziwne… trzech chłopaków- rzekła zamyślona
- Gotowa- podskoczyły na dźwięk głosu. Kiwnęła głową. I ruszyli.


- Och jak ja cię kocham. Nie opuszczę cie aż do śmierci- krzyczał na peronie Natsu. Dotarli już do miasta. Lucy przez cała drogę spała.
- Zachowuj się zwierzaku- warknęła, głowa ją bolała, czuła delikatne pulsowanie po wypitym winie
-Jaki zwierzaku?!- krzyknął za dziewczyną zmierzającą już do burmistrza. Zameldowali się w ratuszu wysłuchali celu misji- banda rozbójników grasowała w ich lesie co nie pozwalało do wycinki drzew i zbierania ziół miejscowym rzemieślnikom. Posiadali magów z dziwną magią. Czasami wpadali do miasta i rozbijali szyby i niszczyli wystawy sklepów. Większość Sklepikarzy zastraszyli i brali kryształy za „ochronę”.
             Trójka magów zmierzała do lasu. Powoli wkraczali w gęsty gąszcz drzew.  Szli nic nie mówiąc.
- Cholerni dranie- rzekł Natsu chcąc rozpocząć rozumowe (O.O)
- Wielu takich na świecie
- A właśnie jak udała cie się randka
- To nie była randka
- Jak nie jesteście strasznie blisko. Tuli cie, obejmuje, chce cie bronić
- No i co z tego
- To że się lubicie
- To prawda lubię go- (o.O)
- Ha widzisz
- Ale jak brata czy przyjaciela, idioto, a co ty wiesz o miłości co
- Wiele- rzekł zarozumiale, nastała cisza. Usłyszeli poruszanie się krzaków i liści. Ktoś ich obserwował. Zatrzymali się, rozglądali się na strony. Nikt się nie poruszył. Lucy po cichu wezwała Virgo. Po chwili kiwnęła głową w stronę Natsu.
- Skrzydła Ognistego Smoka!!- zaatakował jedną z kęp krzaków. Usłyszeli krzyki z trzech stron wyskoczyli mężczyźni. Zaatakowali jedna z grup wpadła w głębokie dziury. Zaśmiała. Uniknęła ataku Natsu
- Co ty robisz!!!
- Nie wiem!!! Uważaj !!! Ryk Ognistego Smoka!!!
- AAAA!!!- Krzyknęła i w ostatniej chwili uciekła przed ognistym oddechem- Opanuj się!!
- To nie ja!!! Pieść Ognistego smoka- nie zdążyła uciec, przed atakiem i wylądowała na drzewie łamiąc je w pół. Jej ubranie lekko się paliło, gdzie nie gdzie skórę miała lekko przypaloną. Wstała i wezwała Pices
- Zatrzymajcie go!!!- krzyknęła, a dwie wielkie ryby owinęły się wokół ciała chłopaka. Ona natomiast zaczęła szukać Maga który przejął kontrole nad jej towarzyszem. Zauważyła go na jednym z drzew. I wezwała Sagittariusa
- Strzelaj!!!- Strzelec wystrzelił grad strzał, ale postać uniknęła ich z zawrotną szybkością.
- KIM JESTEŚ!!!
- Hi hi hi- odrzekał postać i znikła a z nią opętanie Natsu
- No jestem sobą!!! Napaliłem się!!! Pazur ognistego smoka!!!- Lucy natomiast udała się za dziwnym magiem zaatakowała go swoim biczem, który owinął się wokół kostki przeciwnika i  powalił go na ziemie. Przy postaci pojawiły się dwa wielkie czarne niedźwiedzie.
- Zostaw zwierzęta i walcz ze mną
- Chyba śnisz Lu- chan
- Skąd mnie znasz!!! – natarła na postać próbowała uderzyć ja pięścią, ale drogę zasłoniły jej niedźwiedzie- Taurus!!!- obok niej pojawił się Byk, zatrzymał dwa zwierzęta. Zaatakowała. Zakapturzona postać odparowała uderzenie i natarła, uderzając dziewczynę w twarz.
- R..(ha ha ha ha ha, nie dokończę :P)!!!- krzyknęła Lucy. I uderzyła magią w przeciwnika, który został trafiony. Ale nie upadł. Magini opadła z sił. Upadła na kolana patrząc na przeciwnika. Który powoli zbliżał się do niej. Widziała cieknącą krew z jednego rękawa.
- He …. He… heee- dyszała
- Tylko na tyle cie stać Lu- chan- zawarczała postać a spod kaptura wyłonił się blond-fioletowy kosmyk włosów, pociągając dziewczynę za włosy.
- HEJ ZOSTAW JĄ!!!- krzyknął Natsu
- Pozdrowiona od brata i Fadas Morte – rzekła postać i rzuciła dziewczyną o drzewo, zniknęła. Podbiegł do niej chłopak.
- Hej Lucy ok. dobrze się czujesz??- krzyczał trzymając ją w ramionach
- Nie drzyj się tak matole- rzekła zła i rozwścieczona- puść mnie. Wracamy odebrać nagrodę.
- Z tym będzie trochę problemu- rzekł spojrzała na niego zdziwionym wzrokiem. I ujrzała na niebie wielkie chmury czarnego dymu…
-------------------------------------------------------------------------------------------
No i kolejny rozdzialik...
Jestem dziś strasznie padnięta, nie dość że przypieczona na plecach, to jeszcze przez moje przyjaciółki spałam tylko 2 godziny....
Ehhh...
Życzę wszystkim takiej imprezy jak wczoraj moja była, i której jest powtórka jeszcze dziś...
Aha i pytanie do publiczności: Gdzie Yoruichi powinna być a nie była?
Dziękuje za wszystkie komentarze, które mocno mnie motywują :)
Pozdrowionka ^.^


1 komentarz:

  1. Haha... Chyba domyślam się o co chodziło Mirze z tym pytaniem ^.^ Ciekawe co takiego niezwykłego spotkają na misji.
    Shun: Zapomniałaś o tych trzech chłopakach.
    Aia: A racja. O kogo by też mogło chodzić? *myśli*
    Shun: Już tak nie myśl, bo źle to się później dla ciebie kończy.
    Aia: Shun-chan jesteś wredny. *wychodzi obrażona*
    Shun: Pozdrawiamy i życzymy weny.
    « Aiamee vel Aia & Shun Kazami. »

    OdpowiedzUsuń