Od miesiąca już prawie nikt z nią nie rozmawiał. Siedziała w
Gildii przy barze piła kolejny kufel piwa. Już zaczynała przyzwyczajać się że
siedzi do nocy sama przy barze. Wszyscy za każdym razem jak wchodziła i
wychodziła milkli. I mówili wszystko szeptem. Natsu, Gray, Erza też z nią nie
rozmawiali. Nawet nie podchodzili. Zbliżały się walentynki. W gildii miała
odbyć się wielka impreza dla zakochanych. „No tak pomyślała. Juvia i Gray, Erza
i Jellal, Cana i Laxus, Gajeel i Levi. Heh nawet ona się przestała odzywać.”
Wypiła kolejny kufel piwa jednym tchem, poprosiła o kolejny. Widziała kontem
oka jak Lisana zaleca się do Natsu, który się do niej szeroko uśmiechał. A
Happy siedział smutny i przyglądał się Lucy. Ich oczy się spotkały. Widziała w
nich strach, uśmiechnęła się do niego, on odwzajemnił uśmiech. Lucy szybko
odwróciła wzrok. I kolejny raz wypiła kufel piwa. „To chyba już 10, jak tak
dalej pójdzie będę lepsza nisz Cana” i poprosiła o kolejny. W sumie wypiła 25
kufli. Wypiła by jeszcze więcej gdyby nie usłyszała tej głośnej rozmowy.
- Hej Lisana przyjdziesz ze mną na tą imprezę?
- Jasne Natsu- krzyknęła i rzuciła się chłopakowi na szyje
mocno całując w usta. Krew zawrzała w Lucy. Patrzyła z otwartą buzią na to
zdarzenie podobnie jak wszyscy. Jej oblicze pociemniało, czuła wściekłość. A na
dodatek Erza pogorszyła sytuacje
- A może dołączysz do naszej drużyny?- Lucy nie wierzyła w
to co usłyszała. Jej przyjaciółka która kiedyś zapewniała ją że jej nikt nie
zastąpi. Czuła jeszcze większą złość. Czuła się samotna. Tak jak dawniej. A to
wszystko prze jej głupie marzenie i to że kiedyś posłuchała Pierwszej. Niby
miała być szczęśliwa ale ostatnimi czasy czuła tylko złość. Wstała szybko,
przewracając stołek. Wszystkie pary oczu skierowały się na nią, i szybko
odrzuciły. Smutek i ciemność zaczęła ogarniać jej umysł, serce i ciało. Wyszła
powoli z gildii. Tylko Happy patrzył na nią widział w całej jej postawie
smutek, a nie złość jak zdawało się innym członkom. Rozwaliła drzwi jednym słabym
uderzeniem magii. Wszyscy w gildii podskoczyli.
Lucy szła powoli uliczkami, rozglądała się dookoła. Była
późna noc na ulicach nikogo nie było. W cieniu jednej latarni zauważyła jakąś
dziwnie odzianą postać podeszła do niej:
- Czego tu chcesz?
- Jesteś samotna prawda Lu-chan- zapytał chłopak
- Nie twój interes. Wynoś się z Magnolii
- Ale braciszek twój przesyła pozdrowienia i mam je
dostarczyć- rzekł uśmiechając się złośliwie i zaatakował „Pazur Niedźwiedzia
Lodu” Lucy odskoczyła natychmiastowo, ale delikatnie ja zranił. Upadła na
kolana, łapiąc się za zranione ramie
- Kurwa- syknęła, przy niej pojawił się Leo i podniósł
dziewczynę, uśmiechając się smutno. Powoli ruszyli do jej domu. Czuła się coraz
słabsza. Gdy weszli do domu duch zamierzał iść do gildii
- Nie, nie idź
- Ale jesteś ranna Wendy ci pomoże
- Nie. Nie chce mieć z nimi nic wspólnego
- Ale Lucy. Wiesz przecież że tak kazał mistrz.
- Wiem, i wiem też że to dlatego kim jestem.
- Wiem Lucy, pamiętaj że my zawsze będziemy z tobą- odrzekł
Leo przytulając mocno dziewczynę
- Wiem Leo. Ale powinieneś już wrócić dam sobie rade.
- To chociaż zdezynfekuję ranę.- rzekł, ona tylko spojrzała
na niego i wiedział że nie pozwoli, wiec wrócił do swojego świata. Lucy powoli
poszła do łazienki, napuściła wody do wanny i zamoczyła się w relaksującej kąpieli.
Rana paliła niemiłosiernie, a przy każdym ruchu stokrotnie mocniej. Weszła
ubrana w piżamę do łóżka. Kilka łez spłynęło po policzku.
-He płacze? Nie, nie mogę. Muszę być silna. Ale to tak
bardzo boli. Jak by mi ktoś wyrwał połowę serca. Dlaczego osoby które kocham
mnie ranią i zostawiają w tej ciemności i samotności. Dlaczego to ja zazwyczaj
najbardziej cierpię? Dlaczego opuścili mnie rodzice? Dlaczego opuścił mnie
smok? Dlaczego opuścił mnie brat? Dlaczego opuściła mnie Gildia? Dlaczego
opuścili mnie przyjaciele?- pytała leżąc samą siebie i płacząc. Nie wiedziała
co ma zrobić. Zawsze żyła dla innych i ci zawsze ja opuszczali. Żyła od małego
w samotności. W ciemnej, bez dna samotności. Gdy nastawały dni piękne i
słoneczne w jej życiu były one tylko jak mrugnięcie. Czy to wtedy gdy brat miał
lepsze dni i było im razem wspaniale, czy też jak wstąpiła do Fairy Tail. Czuła
się wtedy wspaniale. Ale zawsze kończyło się że zostawała sama. Z cierpiącym i
krwawiącym sercem. W ciemności i zimnie które wszystko ogarniało.
„Znów jesteś sama. Potrzebuję cię. Wróć do mnie. Przy mnie
nie będziesz sama. Będziesz piękna i podziwiana. Wróć do mnie”
- Już mi padło na rozum skoro słyszę głosy.- rzekła i wtulając
się w kołdrę zasnęła.
Śniła o tym że biegnie
korytarzem, ciemnym, ogromnym, zimnym. Z żadnej strony nie paliło się światło
widziała uciekających przed nią ludzi, których goniła- byli to jej rodzice,
smok, przyjaciele z gildii. Wołała za nimi by poczekali, nie zostawiali jej
samej, ale oni się oddalali i znikali. Słyszała ich głosy „To potwór”, „Jest
bestią”, „Ona nas zabije”, „Jest złem.”, „Zniszczy świat”, „Pomóżcie nam goni
nas potwór”, „Trzeba ją zabić”, „Trzeba ją zniszczyć”, „Uciekajmy ona nas pożre”.
Upadła. Gdy podniosła się zobaczyła że nikogo wokół niej nie ma. Korytarz zaczynał
się zmniejszać. Głosy przyjaciół nasiliły się, stawały się coraz głośniejsze
coraz bardziej przerażone. Widziała ich twarze pełne strachu i pogardy. „To
dziecko smoka i maga, powinno zostać zabite”- powiedział Mistrz. Przeraziła
się. Zaczęła krzyczeć że to nie prawda, że nie zrobi im krzywdy, żeby jej nie
opuszczali, że będzie ich bronić, że ich kocha. Krzyczała i płakała. Ale głosy
nie słuchały, zaczęły się pojawiać jej przyjaciele, rodzice i smok, mówili że
to ona ich zabiła, że to jej wina, rzucili się na nią, chcieli zabić. Nie chciała
ich ranić. Nagle rozbłysło światło i pojawiło się jedenaście dziwnie ubranych
postaci. Niszczyły jej przyjaciół. Jedna z nich podeszła do niej. Wyciągnęła
rękę, którą dziewczyna przyjęła patrząc z przejęciem na stojącą przed nią
postać.
- Braciszku
- Lucy, wróć do mnie. Oni cię zabiją a przy mnie będziesz
bezpieczna. Nie skrzywdzi cię nikt. Nigdy nie będziesz sama. Zawsze będziemy cię
kochać. Będziesz naszą księżniczką. Nie będziesz sama. Nie będziesz sama. Nie… będziesz
sama… sama… sama.
Lucy
zbudziła się, szybko oddychała. Rana mocno ją zapiekła. Nie mogła do niego
wrócić. Nie mogła ich zostawić. Kochała gildie. Kochała ich wszystkich. Ubrała
się i udała do gildii. Jak zwykle zaczęła pić. Siedziała tak długo dopóki nie
pojawili się pierwsi członkowie. Siedziała by dłużej ale zobaczyła strach w ich
oczach. Szła nad rzekę, oddychając ciężko. Rana zaczęła się goić, ale nadal
sprawiała straszliwy ból. Usiadła na swoim ulubionym drzewie i patrzyła w
niebo. Chmury powoli poruszały się po niebie. Ona myślała co ma robić. Nie mogła
opuszczać Magnolii, nikt nie chciał z nią rozmawiać. Po chwili zobaczyła postać
na niebie. Spadła obok niej na ziemie. Była ubrana jak tamten człowiek, co ją
zranił. Lecz mniejsza.
- Hejka!!- krzyknęła otrzepując płaszcz- Ty jesteś księżniczka
Lucy?
- Idź stąd.
- Ale widzisz nie mogę. Mam prezent od twojego brata.
- Nic od niego nie chce. Spadaj. Ostatnio przesłał mi
zranione ramię. Więc dzięki.
- Wiem, ale nie martw się ja nie zamierzam cię skrzywdzić,
jak Akira. Nie chce żeby Szef się wściekł tak jak na niego. Twój brat kazał ci
to dać- rzekła dziewczynka unosząca się w powietrzu obok niej, chodź siedziała
na najwyżej gałęzi.- Widzisz twój brat nie kazał cię krzywdzić. Kazał mi
powiedzieć że uwaga cytuje „To dla mojej kochanej siostrzyczki. Nie bądź smutna
i wybacz mi proszę za tamte słowa.” A i to podarek. No i Akira kazał przeprosić
Księżniczkę. Sam do ciebie przyleciał bez zgody twojego brata. Wiesz bo Akira
jest strasznie uparty i głupi. Często mi dokucza i innym dziewczynom. Ah jest
okropny. A może jesteś głodna to skoczymy coś zjeść. Ale no ja nie mogę. Miałam
ci do dać i wracać. A jak zwykle się rozgadałam. No wiesz straszna ze mnie
gaduła. Ale nikt nie chce mnie słuchać. Straszne prawda. A możesz to przy mnie
otworzyć. Bo strasznie ciekawa jestem co to jest. Bo twój brat a mój mistrz nie
pokazał nikomu jaki ma dla ciebie prezent. I wszyscy są ciekawi. Otworzysz- mała
postać lewitująca w powietrzu gadała do Lucy jak najęta. Dziewczyna wpatrywała
się w nią szeroko otwartymi oczami, z których ciekły łzy. Jak dobrze było
słyszeć głos który mówił do niej. Wprost do niej. Poczuła się szczęśliwa. Otworzyła
paczkę a w niej znalazła piękny naszyjnik przedstawiający serce ( o takie)
- WOW jakie to ładne. Mogę pomóc ci założyć?? Ale się
szastnął. To białe złoto prawda. Jej nie wiedziałam że mistrz ma takie serce i
gest. Ale będziemy się z niego nabijać, a będzie kupa śmiechu. Proszę.- rzekła
dziewczynka, zapinając naszyjnik- Nic ja lecę i tak za długo tu jestem. Na
razie księżniczko
- Dziękuję- szepnęła Lucy za oddalając się po niebie
postacią. Łzy leciały nie przerwanie. Tak bardzo brakowało jej ludzkiego głosu…
--------------------------------------------------------------------------------------------
Jestem od dwóch dni na stażu
Taaaa nie mam czasu już siedzieć całymi dniami nad notkami
oooo zrymowałam
rozdzialik pisany po powrocie....
Mi osobiście się nie podoba...
Ale pozostawiam wam do osądu...
Rozdzialik dedykuję Animka-chan i wszystkim anonimowym czytaczom XD
Pozdrowionka ^.^
--------------------------------------------------------------------------------------------
Jestem od dwóch dni na stażu
Taaaa nie mam czasu już siedzieć całymi dniami nad notkami
oooo zrymowałam
rozdzialik pisany po powrocie....
Mi osobiście się nie podoba...
Ale pozostawiam wam do osądu...
Rozdzialik dedykuję Animka-chan i wszystkim anonimowym czytaczom XD
Pozdrowionka ^.^
Ta postać z gildii brata Lucy jest zajebiastyczna!
OdpowiedzUsuńKuro:Jak dla mnie zbyt dużo gada. Jak pewna osoba (patrzy wymownie na Vivianne)
No co?! Biedna Lucy. Taka samotna... Weny życzę^^
Yay!
OdpowiedzUsuńZgadzam się.. ta mała lewitująca postać jest boska! Taka kochana się mi wydaje, ja taką chcę! ;D Lubię gaduły xD
No i to smutne, że olali Lucy :( buuu sama bym się na nich chętnie wypięła, ale mam nadzieję, że jakoś to się ułoży, prawda? Nim Lucy zeświruje ^^
Rozdział bardzo dobry kochana!
Ah! i dziękuję za dedykację ;*
Buźka ;3
I niech wena będzie z Tobą <3
Ooooo, rozdzialik!!
OdpowiedzUsuńDlaczego Ci się nie podoba?! Jest prześwietny!!
Tak samo jak moim poprzedniczkom bardzo podoba mi się ta postać z gildii Ze <3
No ja też chcę mieć takiego brata, który wydrze się na osobę, która mi źle uczyni. Ale, była by rzeź XD
No to ja skończę, bo zaczynam świrować ;P
Pozdrawiam ;**
(Na scenę wchodzą Kuro i Vivianna)
OdpowiedzUsuńPanie i Panowie!
Kuro: Dziewczęta i Chłopcy!
Katecheci!
Kuro: Gady, Ptaki i Ssaki!
I ZiemniaGi!
Razem: Mamy zaszczyt ogłosić, że Yoruichi Yo została nominowana do "Liebster Award"!!!
Do czego??
UsuńGdzie??
jakieś bliższe informacje