- Nie ładnie siostrzyczko- rzekł Ze… pojawiając się przed nią, również na polanie. Spojrzała na niego morderczym zimnym wzrokiem. Za nią stali ranni i opuszczeni z sił magowie Fairy Tail.
- Myślałaś że pozwolę ci wprowadzić twój plan w życie. Cały czas to ja rozdawałem karty
- Przejrzałeś mnie, ale ją i tak zabiję, rozerwę na strzępy.- powiedziała i zaczęła się trząść ze złości, czuła jak dzika siła jej ojca powoli opanowywać jej ciało nie chciała aby ją taką widzieli jak ona zmienia się w bestie. Ale musi zabić tą znienawidzoną kobietę, ta która za wszystko odpowiadała. Za całe zło jakie spotkało jej rodzinne, lecz jeśli się zmieni, jeżeli zatraci się w mocy, wszyscy zginą, jak nie ona ich zabije, to on. "Opanuj się Lucy. Spokojnie. Opanuj się. Spokój. Potem się na niej zemścisz. Później dasz jej po smakować twojej prawdziwej mocy"
- Oczywiście, przecież zawsze byłaś dobra, do szpiku kości, do najmniejszej cząstki magii. To ja kazałem Lisannie wszystko zrobić. Jest wspaniała prawda. Ale my tu rozmawiamy. A ja mam ważniejsze sprawy na głowie. Musze ich zabić.- rzekł wskazując palcem na ludzi stojących za nią, poczuła że jego moc zaczynała rosnąć- zdecyduj teraz siostrzyczko, co zamierzasz. Czy dołączysz do mnie i mojego nowego świata czy też zginiesz z nimi?
- Czy sądzisz że pozwolę ci stworzyć ci ten świat? Nie jesteś przecież niczyim bratem. Jesteś starym magiem opętującym dusze. Wykorzystujesz je, pragnąc wprowadzić ten swój pokręcony plan w życie.- rzekła Lucy, cały czas patrząc na maga, wiedziała co zamierza, wiedziała co może się wydarzyć- Widzę zdziwienie na twej twrzy, myślałeś że odpowiednio zapieczętowałeś moje wspomnienia względem ciebie. Nie bądź śmieszny Zerefie. Nie pozwolę ci ich skrzywdzić.
- To prawda jestem w szoku. Więc zginiesz. A szkoda, bo mogłabyś rządzić światem, ze mną. Ale dziś zginiesz- rzekł zimnym głosem mężczyzna i wystrzelił promieniem energii który rozdzielił się na wiele innych, Lucy natychmiastowo zareagowała aktywując Tarczę Gwieździstego Smoka, oczywiście to ona cały atak przyjęła na siebie, magia raniła jej ręce i nogi, rozcinając skórę, powodując wiele mały sino- zielonyc siniaków na całym ciele, moc którą przyjęła na siebie powaliła ją na kolana.
- Lucy!- krzyknęła Levi
- Stójcie w jednym miejscu- odrzekła Lucy, nawet nie patrząc na przyjaciółkę. Powstała i wezwała swoje gwiezdne duchy
- Loki, Virgo, Aries, Cancer- krzyknęła, a przy niej się pojawiły, spojrzała na nie i wiedziała że nie musi wydawać im rozkazów, czy też mówić kiedy maja atakować, ich serca i dusze współgrały z duszą i sercem Lucy, której pragnienie było jedno uratować jej jedyną rodzinę- Fairy Tail. Równocześnie zaatakowali. Atakując raz po raz swą magią. Lucy również uderzała wraz z nimi. Używając swych smoczych mocy. Lecz Zeref był za silny i się tylko z nią bawił. Po chwili zaatakował są magia w duchy wysyłając je powrotem do swojego świata. Lucy wezwała kolejnych przyjaciół- Taurus, Sagittariusa i Scorpio, a sama zaatakowała fizycznie, wiedziała ze musi go dotknąć 5 razy, inaczej z jej planu nici, i wszyscy zginą. Nie nie pozwoli na to, wiedziała również że musi zniszczyć Lisanne.
- AAAAAA- uderzyła mężczyznę ale on również ja uderzył magią, odleciała spory kawałek i zderzyła się z ziemią widziała że chce ponownie zaatakować jej przyjaciół, znów użyła tarczy, i ponownie to ona odebrała ciosy, krew tryskała z jej ciała, czuła ból w miejscu w której ją uderzył. Wstała, ponownie podbiegła, tym razem z pewnej odległości, upadła na ziemie i ślizgała się po niej, uderzyła w jego nogi, zatrzymując się na nich. Spojrzał na nią z góry, powoli owinął wokół jej szyi nić czarnej magi, wyglądał jak sznur. Podniósł swą mocną ją do góry. Dziewczyna złapała się liny, oplecionej wokół jej szyi. Patrzał na nią zimnym wzrokiem. Widział w niej wielki potencjał. Ale musi ją zabić i te Wróżki również. Zacisnął line z magi mocniej na jej szyi.
„Nie, nie mogę teraz zginać, nie teraz. Jeszcze kawałek jeszcze chwilę. Dam rade. Nie muszę się zatracać”
-Ekh- próbowała oddychać, coraz mocniej lina zaciskała się na jej szyi, jeszcze dwa znaki, tylko jeszcze, kawałek, widziała to wyciągając dwie ręce w wyznaczone miejsca. Lina zacisnęła się mocniej, mocniej, mocniej.
- NIEEEEEEEE!!!!!!- krzyknął Laxus i Natsu, ale było już za późno Lucy przestała oddychać, rozwinął magiczna line z jej gardła dziewczyna upadła na ziemię, z łoskotem. Nie ruszała się. Jej klata piersiowa nie podnosiła się i nie opadała. Nie słyszeli jej oddechu. Czuli że ciepło jej ciała gaśnie. Z murów, usłyszeli głośny, złowieszczy śmiech
- HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA! WSPANIALE KOCHANIE!- krzyknęła Lisanna widząc śmierć tej blondyny. Magowie z Fairy Tail nie wiedzieli co począć. Nie potrafili się ruszyć. Zginęła ta co ich zraniła lecz to była przykrywka bo chciała ich ratować. Musiałą przejść na stronę zła, by móc ich uratować A i tak jej się nie udało. Czarny Mag spojrzał na ich przerażone, cierpiące twarze. I kopnął w ich stronę ciało Lucy. Zatrzymało się parę kroków od ich zwartej grupy. Nikt nie potrafił podejść do ciała i sprawdzić czy naprawdę nie żyje.
- No więc Wróżki teraz wasza kolej- rzekł i zaczął wymawiać, szeptem słowa, kumulując tym samym mroczna energie wokół siebie. Gdy zebrał jej wystarczająco dużo. Uśmiechnął się wesoło, wreszcie znikną.
- ZNISZCZENIE ŚWIATÓW!!!- krzyknął mężczyzna, uderzając ogromną kulą w magów. Nie słyszał krzyków, pisków, nic. Tam gdzie stali nadal unosił się kurz. To co zobaczył po opadnięciu kurzu, przeraziło go. Wszyscy magowie, żyli. A jego ostateczna forma magi, która potrafiła zniszczyć wszystko, została zniwelowana. Lucy stała w złoto czarnej poświacie. Patrzyła nieprzytomnym, bez blasku wzrokiem, na twarzy zagościł ten straszny, złowieszczy uśmiech, ręce miała rozłożone, włosy tańczyły wokół jej twarzy. Spojrzała mężczyźnie prosto w oczy, przeszedł go dreszcz. Nie mógł się ruszyć. Zatraciła się w Magi swego ojca i swej matki. W tym czasie nic nie czuła, widziała tylko swoich wrogów- Zerefa i Lisanne, reszta ludzi byłą dla niej za słaba czuła ich moc. A ona nie lubiła zabijać słabych karaluchów, nie sprawiało jej to radości, a jej ofiary miały cierpieć, opierać się jej, krzyczeć, krwawić, płakać. Powoli uniosła się w powietrzu, spojrzała na wszystkich z góry, niespodziewanie pojawiła się przed Lisanną, Zeref nie zdążył zareagować, gdy Lucy dotknęła lewą i prawą ręką twarzy dziewczyny, tam gdzie dotknęła całe ciało Lisanny zaczęło się palić, a z prawej starzeć się, białowłosa upadła na ziemie, krzycząc przeraźliwie z bólu. Zeref cisnął mocą w Lucy, która została zniwelowana tylko spojrzeniem. Maginii pojawiła się przed czarnym magiem, stała wpatrując się w mężczyznę. jej oczy były czarno- złote jak poświata wokół niej, zimne, bez wyrazu, skupione na zlikwidowaniu silniejszych od ciebie, i zła.
- Nie masz tyle mocy by mnie ponownie zapieczętować- rzekł, dziewczyna nadal patrzyła na niego, powoli podeszła do mężczyzny, a tam gdzie stawiała swe nogi z jednej strony wszystko gniło, z drugiej wszystko ożywało. Ustała przed nim, powoli dotknęła miejsc, na jego ciele, prawa ręka, lewa ręka, prawa noga, lewa noga, miejsce gdzie znajduję się serce. Odeszła od niego kawałek, cały czas nic nie mówiąc, cały czas patrząc na niego nieprzytomnym wzrokiem. Mistrz Makarov zabronił komukolwiek się ruszać. Wiedział o co chodzi. Pradawna magia. Nie mógł jej przerwać. Bo wszyscy by mogli zginać.
- Gwiazdo Północna, Gwiazdo Południowa, Gwiazdo Wschodnia,, Gwiazdo Zachodnia
Jam jest Gwiazda Środka, która łączy i dzieli, która jest początkiem i końcem.
Jako Wasza Droga, jako Wasza Przyjaciółka,
Błagam was o gwiazdy, przybądźcie z mocą, wysychajcie mego błagania,
Jako Wasza Droga, jako Wasza Przyjaciółka,
Zniszczmy zło, rozwiejmy mrok, otrzyjmy łzy,
Jako Wasza Droga, jako Wasza Przyjaciółka,
Dajcie mi moc, dajcie mi moc, dajcie mi moc…-
Lucy cały czas powtarzała słowa, a wokół niej powstawała coraz większa złoto-czarna poświata. Natomiast na ciele Zeref powstały dziwne tatuaże które rozrastały się wraz z mocą, a on natomiast słabnął. Lucy wypowiadała słowa coraz głośniej, i głośniej.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaa- krzyknął Zeref padając na twarz i wijąc się bólu. Nikt nie potrafił się ruszyć, nikt nie wydał z siebie ani głosu. Moc Lucy przytłaczała wszystkich, magowie z gildii zaczęli powoli padać, zaczęło brakować im powietrza, byli przerażeni. Lucy nadal stała nad Zerefem, który krzyczał i wił się w męczarniach, u jej stóp, jej postawa była jak wtedy gdy ich atakowała, bez emocji, bez uczuć, znów zatraciła się w mocy. Kiedy całe ciało Zerefa pokryły tatuaże
- Ja Gwiazda Środkowa, niszczę cię zło, zniknij, przepadnij, obróć się w nicość.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA- krzyczał wijąc się w bólach Zeref, powoli jego ciało zaczęło się rozpadać. Powoli i boleśnie jego skóra odczepiała się od mięśni, kawałek po kawałeczku schodziła, rozpadała się jak nadpalony papier na wietrze, stawała się popiołem a wraz z tym zjawiskiem zaczęła, spływać krew, żyły, żyłki i tentnice zaczynały się otwierać, powoli pękać, pstrykać, osuszając ciało maga z krwi, kiedy jego skóra zeszła z całego ciała i pozostała resztka krwi, mięśnie i ścięgna zaczynały pękać powoli, jedno po drugiej, pstrykając przy tym głośno, każde pęknięcie powodowało niewyobrażalny ból, kawałek po kawałęczku jego ciało, paliło i bolało go, „naprawdę się rozpada, traci życie przez taka smarkule”
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA- znów zaczął krzyczeć, teraz jego kości, zaczęły pękać, i rozpadać się w pył, zaczęły się rozwarstwiać jakby jego kości były z drzewa i ktoś łuskał by je w celu zaostrzenia i zdarcia kory, a w raz z tym wszystkie jego narządy powoli wysychały sasysały się do środka, z zawrotną szybkością wysychały na popiół, a wiatr prochy roznosił. Kiedy zniknął, poświata, wokół Lucy zaczęła niebezpiecznie falować. Usłyszeli głos
- Wedle życzenia o Gwiazdo Środkowa, ale cena którą musisz za to zapłacić jej ogromna. Uratowałyśmy ci przyjaciół. Zapłaty żądamy zapłaty.
- Jestem gotowa.- usłyszeli głos Lucy
- Jestem gotowa.- usłyszeli głos Lucy
- NIEEEE! Krzyknał Natsu i podbiegł do unoszącej się na niebie Lucy. Poświata zaczęła się zmniejszać, Lucy upadła wprost w ramiona Natsu
- Lucy, Lucy….- mówił mocno trzymając ją mocno w ramionach
- Nat..su- rzekła słabo dziewczyna otwierając swe oczy- Jesteście…. Bezpieczni… ciesze… się. Bądźcie szczęśliwi- rzekła a poświata znów ją otoczyła, czuła ciepło, wiedziała że zmierza do lepszego świata. Do świata gdzie wróci na swe miejsce, gdzie będzie świecić nocą jako Gwiazda Środka, będzie widzieć wszystko, wszystkich, o każdej porze. Powoli, powoli, magia opuszczała jej ciało. Taka była cena za użyczenie mocy Gwiazd.
- LUCYYYYYYYYY NIEEEEEEEEEEEEEE- krzyknał Natsu. Mocno tuląc dziewczynę, która zaczęła znikać, jedna łza spłynęła po policzku chłopaka, padając na znikające ciało dziewczyny. Blask rozjaśnił się jeszcze bardziej, Lucy znikała. Poczuł czyjąś dłoń na ramieniu otworzył oczy i spojrzał na tą osobę, był to Gray z oczami pełnymi łez, obok niego stała Levi, Erza, Jellal i wszyscy płakali.... Płakali bo stracili najważniejszego i najwspanialszego maga jakiego znali
--------------------------------------------------------------------------------
Post Trzeci :P
--------------------------------------------------------------------------------
Post Trzeci :P
Tsa,teraz to płacz,a kto wcześniej Lucynke ignorowal,cooo?!
OdpowiedzUsuńFried-czytasz tego bloga drugi raz...spokój
Dobra.Ide go sobie przypomnieć i czekam na rozdział nowy z 2014 roku!!!