poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział dwudziesty pierwszy ~ Dwa światy~


Wiosna zawitała do Magnolii, ciepłe i słoneczne dni ogrzewały kiełkujące kwiaty i rozwijające się drzewa. W jedynej Gildii w mieście, kłóciła się pewna grupka ludzi.
- Czy ty jesteś idiotką! Jakim prawem jej tak powiedziałaś! Ty powinnaś opuścić gildie a nie ona!- krzyczał Laxus ciskając lekkie pioruny w każdą ze stron świata
- Zostaw ją Laxus! Sam wiesz jaka Lucy jest! Niedługo pewnie wróci!- krzyczała Erza
- Pojebało was! Ona się udała do swojego brata! Bo wy ją odrzuciliście!- krzyczała Levi
- To był rozkaz Mistrza!- krzyknął Gray
- Taaa ale nie musieliście od razu jej zastępować tą wywłoką!- krzyknęła Cana
- Odczep się od niej- syknął Natsu
- Bo co jej zrobisz! Też ją sprowokujesz żeby cisnęła w ciebie magią i nie dasz rady się obronić! Bo jesteś za słaby!- krzyknął Laxus
- Natsu nie jest słaby! To ona była, jest i będzie potworem!- krzyknęła Lisanna
- Wiesz potworem to jesteś ty! Żeby zranić członkinie gildii! Naszą przyjaciółkę!- wrzeszczała Levi
- Sami się do niej nie odzywaliście i teraz macie do nas pretensje!- powiedziała Erza
- My się do niej odzywaliśmy. Ja chodziłem do niej. Sprawdzałem jak się trzyma. Ale ona się do mnie nie odzywała. Rozmawialiśmy prze lakrime.- rzekła Cana- Tak samo robił Laxus, Mira i Levi. To my mówiliśmy. A ona siedziała na fotelu i patrzyła przed siebie. W jej oczach było szczęście. A ty Natsu najbardziej ją zraniłeś.
- Wiesz co mi powiedziała jak byłem u niej ostatni raz.- powiedział Laxus patrząc na Smoczego zabójcę- „Wiesz Natsu to wspaniały facet. Wiele mi pomógł z tym treningiem, i ogólnie ze wszystkim. Dobrze że jesteśmy przyjaciółmi. A wiesz… chociaż czasami bym chciała żeby spojrzał na mnie inaczej. Tak jak ja na niego.” Myślałem że mogę ci ją powierzyć ale ty okazałeś się draniem i chamem. Tym razem Dziadku to twoja wina.- powiedział wszystko jednym tchem, i wyszedł z gildii, za nim Cana.
- Erzo tak nie mogłaś doczekać się aż ona powróci. A teraz, sama sprawiłaś że nas opuściła. To również twoja wina.- rzekła Levi.
- Wiesz Salamandrze, jeżeli jest ona córką smoka, i została przez smoka wychowana, i ty uważasz tak samo jak oni że ona jest potworem to czym my się od niej różnimy? Skoro my też zostaliśmy wychowali przez Smoki.- rzekł Gajeel obiął Levi i obydwoje wyszli z Gildii.
- Nie jesteś potworem Natsu- rzekła cicho przytulając się do chłopaka biało włosa, ten natomiast ją odepchnął. I wyszedł z Gildii.- Erzo pójdziemy do tej nowej cukierni?- zapytała
- Nie dzięki Lisanna. Jellal przejdziesz się ze mną?- krzyknęła do chłopaka dziewczyna. Juvia i Gray również wyszli. Zostawiając maginie samą. Usiadła przy barze, na miejscu Lucy. Po chwili została przez kogoś popchnięta, był to Happy
- To miejsce Lucy. Ja tu siedzę i pilnuje jej miejsca.
- Odczep się głupi kocie- i zepchnęła go z baru.
- Ała! Za co!! Wynoś się z miejsca Lucy!- krzyknął Happy, zrobiło się zamieszanie. Dziewczyna zeszła, usiadła na inny stołek. Podeszła do niej po chwili Mira
- Co podać?
- Nawet ty siostrzyczko?
- Lisanna jesteś wredna i niszczysz wszystko. Zmieniłaś się. Pragniesz podziwu i uwielbienia. Obrzydza mnie twój widok. Czasami patrząc na ciebie, widzę obcą osobę. Nie moją siostrę.- odrzekła zimnym głosem Mira.
- Dzięki nic mi nie potrzeba. A tym bardziej głupich pogadanek.- odrzekła wściekle dziewczyna. Mistrz przyglądał się wszystkiemu ze swojego stałego miejsca. „Co ja zrobiłem. Powinni mnie wyrzucić. Znów zawaliłem. Co teraz? Co teraz?” W pewnej chwili przez otwarte drzwi wpadł zimny wiatr. Coś bardzo szybko przebiegło między siedzącymi członkami gildii, raniąc ich, w plecy, ramiona, torsy, było to wiele małych, ciężkich ran. Następnie znów zawiał wiatr. W drzwiach pojawiła się dwójka dziwnie ubranych ludzi. Rozejrzeli się po gildii.
- Czy to gildia Fairy Tail?- zapytała niższa z postaci
- Tak czego chcecie i kim jesteście?- zapytał mistrz będąc w gotowości do użycia magii
- Czyli dobrze trafiliśmy. Atak węża wody- tsunami!- powiedziała niższa postać. Całe pomieszczenie wraz ze wszystkimi członkami zostało zalane wodą. Nie mogli używać magii do obrony. Powoli zaczęło braknąć im oddechów
- Atak bestii piorunów- fala piorunów- powiedziała druga postać i przyłożyła rękę do wody, wysokie wyładowanie elektryczne, przepłynęło w wodzie rażąc wszystkie ofiary. Magia wody ustąpiła, magia piorunów również.
- Pozdrowienia od Księżniczki- rzekła wyższa postać, i zniknęli. Zostawiając magów. Większość z nich miała, rany zadane przez pierwszą magie cięcia które im zadała były proste ciężkie, doskonałe, woda wraz z prądem poraziła ich ciała dość mocno, w niektórych miejscach mieli lekko przypaloną skórę, natomiast ich mięśnie były w gorszym stanie, rozkurczały się i zkurczały same.


W kryjówce Fadas Morte, wszyscy siedzieli przy wielkim okrągłym stole. Na czele siedział Ze… obok niego po lewej stronie siedziała Lucy ubrana w piękną suknie, natomiast po prawej stronie siedział Naoki
, dalej Haruto
, Mio
,  Satoru
, Hana
, Akira
, Nanami
, Nakatsu
, Yumi
, Daichi.
 Jedli, śmiali się, opowiadali. Lucy była szczęśliwa, ale nadal słaba. Trochę minęło odkąd ich znalazła. Po drodze nie jadła, ani nie spała. Mio najmłodsza z nich wszystkich najwięcej gadała. Akira natomiast zawsze patrzył na nią ze złością. Poczuła się znów senna.
- Barcie, pójdę do siebie. – rzekła wstając, lecz zakręciło jej się w głowie, brat złapał ją natychmiastowo.
- Zaprowadzę cię księżniczko-odpowiedział
- Nie musisz. Tylko lekko zakręciło mi się w głowie.
- Nakatsu zaprowadź Lucy do jej pokoju- rzekł młody mężczyzn.
- Oczywiście Mistrzu- odrzekł czerwono włosy chłopak. Złapał dziewczynę w pasie aby ta nie upadła. Czuła bijące od niego ciepło, podobnie jak od Natsu. Tylko ten chłopak był opanowany, kulturalny, spokojny. Szli powoli korytarzami wielkiego zamku. Gdy weszli do pokoju i posadził dziewczynę na łóżku, szybko podszedł do drzwi
- Ano… Nakatsu?- powiedziała cicho dziewczyna
- Tak księżniczko.
- eee… mógłbyś zostać ze mną? I porozmawiać chwile? Bo być aż nie zasnę? Albo mógłbyś opowiedzieć coś o sobie- pytała cicho, patrząc w oczy chłopaka, na ostatnie pytanie jego źrenice się zmniejszyły
- Oczywiście.- usiadł na krześle obok łóżka- o czym chciałabyś porozmawiać księżniczko?
- Sama nie wiem. Mógłbyś się do mnie zwracać po imieniu nie jestem księżniczką- powiedziała przykrywając się kołdrą i wygodnie leżąc
- Oczywiście księżniczko tzn. Lucy.
- Jaką magią się posługujesz? Gdzie mieszkałeś? Dlaczego wspierasz mojego brata? Czy masz rodzeństwo? Cokolwiek powiedz mi o sobie.
- Posługuję się magią ognia.- Puk Puk…
- Nakatsu, Mistrz wzywa- rzekła Hana
- Oczywiście. Proszę wybaczyć- rzekł chłopak i poszedł za dziewczyną.  Lucy natomiast zasnęła. Śniło jej się że w Fairy Tail trwa wielki bal dlatego że odeszła…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz