sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział Dwudziesty piąty ~ Walka i zdrada~


Siedem ogromnych bestii tańczyło z członkami Fairy Tail na polu bitwy, zewsząd słychać było krzyki rzucanych zaklęć, hałas ataków potworów, uderzenia magów nie przynosiły żadnych skutków, jakby potwory, były antymagiczne, rany zadawane ostrzami, mieczami czy też nabojami nie odnosiły żadnych skutków, tym bardziej je rozjuszały. Wielu magów Fairy Tail było rannych, tracili swą magiczną moc, lecz nie tracili nadziei. Na murach zamkowych siedziała Lucy, machając nogami i z uwagą przyglądała się walce. Obok niej stał w brat. Za każdym razem gdy jeden z jej potworów uderzył w któregoś z magów, cieszyła się i klaskała w ręce, śmiejąc się przy tym głośno. Oczy jej błyszczały z radości, że cierpią tak bardzo i tak bardzo starają się nie zginąć. Czasami głośno krzyczała na bestie by te atakowały, a wtedy skakała z radości gdy któregoś z członków raniły. Jej brat patrzył na nią z zadowoleniem, ale w głębi swej cząstki duszy, był przerażony, tym że ona jest taka. Tym że może go zniszczyć, cieszył się zarazem że jest po jego stronie, bo inaczej dawno by było po nim. Po chwili obok nich pojawił się wyraźnie wkurzony Akira.
- Mistrzu czy my też mamy walczyć, czy tylko patrzeć? Nie po to tu jesteśmy! Skoro może ich w jednej chwili ona ich załatwić! To czemu się z nimi bawi! Zawsze mówiłem ci że ona jest za słaba! Że nigdy ich nie zabije!- krzyczał młody chłopak patrząc prosto w oczy mistrza, nie poczuł fali ciemnej magii która wzrastała w Lucy, której chciał przerwać zabawę, wstała i stanęła obok brata. Spojrzała na młodego mężczyznę zimnym, morderczym wzrokiem, uśmiechała się nieznacznie na twarzy, zrobiła krok w jego stronę. Na dole walka ustała, ilość mrocznej energii, spowodowała że bestie przeraziły się swej pani, podobnie było z magami Fairy Tail, każdy z nich poczuł tę moc. Wszyscy spojrzeli w górę, na mury, gdzie Lucy otaczała czarna poświata, a przed nią stał przerażony Akira
- Czyli chcesz walczyć- powiedziała cicho, lecz wszyscy usłyszeli- jesteś taki pewny że potrafisz ich pokonać, bez mojej pomocy, że jeśli by byli w pełni sił tak jak na początku walki to dalibyście im rade. Nie rozśmieszaj mnie Akira- kun. A po co mam ich od razu zabijać. Interesujące jest jak cierpią, krzyczą. No tak ty nie słyszysz ich głosów serc. Jak się boją, jak w środku krzyczą ze strachu, jak patrzą na upadających towarzyszy. To cierpienie jest wspaniałe. Ale w porządku. Skoro tak bardzo chcesz walczyć z nimi. Tak jak miałeś walczyć od początku. Nie ma sprawy. Ale jeżeli mnie nie zabawisz, i będzie to nudna walka. To nie zginiesz z ich ręki tylko mojej- rzekła dziewczyna cały czas roztaczając wokół siebie mroczną energie. Była zła bo tak dobrze się bawiła. Wskoczyła ponownie na mur, spojrzała na magów, wykonała dziwny ruch ręką wszystkie potwory zniknęły oprócz dwóch potworów, które się połączyły
- Auga, Vento- rzekła
- Nie siostro!- krzyknął Ze…, ale było już za późno, wspólny atak trafił w magów Fairy Tail, którzy, nie tylko nie zginęli, ale ich wszystkie rany oraz magiczna moc wróciła, do stanu sprzed ataku. Spojrzeli na dziewczynę czyżby im pomagała? Dlaczego?
- Lucy, dlaczego to zrobiłaś?- powiedział zły Ze…, dziewczyna spojrzała na niego morderczym wzrokiem, ale na nim to nie robiło wrażenia.
- Sam wiesz dlaczego- odrzekła- Akira idź walcz i ich zniszcz, bo inaczej zostaniesz zniszczony- i machnęła ręką na chłopaka, siadając znów na murach. Był wściekły, jak ona mogła im przywrócić moc, lecz teraz może ich zniszczyć. Zeskoczył na pole bitwy i zaatakował, za nim ruszyli inni. Walka była w momentach wyrównana a czasami szala zwycięstwa przechodziła na stronę mrocznej gildii a raz na Fairy Tail. Ze wszą było słychać zaklęcia, Natsu i Gajeel używali swej smoczej siły bez opamiętania, walczyli przeciwko Nakatsu i Akirze.
- Ryk ognistego smoka
- Atak Niedźwiedzia Lodu- Pociski
- Skrzydła Żelaznego smoka
- Atak Bestii Ognia- Piekło- krzyczeli w wirze walki, atakując się na przemian to magią a to fizycznie, kopiąc, uderzając pięściami. Kawałek dalej Erza walczyła z Nanami, podmieniając co chwila swoje zbroje ze względu na magie przeciwniczki,
- Zbroja czarnego giganta- zaatakowała kobietę, która odskoczyła i zaatakowała atakiem geparda- szybkością, tnąc pazurami zbroje Erzy z niewyobrażalna szybkością, Suknia z Yūen, i atakując dziewczynę dwoma mieczami, które lekko ją ranią, lecz ona odskakuje i atakuję kopniakiem z góry, uderzając w prawe ramie Tytani, powodując że ta upadła na kolano. W drugim końcu polany walczył Laxus przeciwko Hanie
-Wściekły Piorun!
- Atak Mieczy Jeża- Pieczęć- krzyknęła kobieta, broniąc się przed atakiem mężczyzny, i ponownie atakując „Atak Mieczy Jeża- Zbrojownia”, wokół kobiety pojawiły się cieniutkie szable, kręcące się z zawrotną szybkością. Niestety nie zdołał obronić się przed wszystkimi i niektóre z nich raniły jego skórę, najbardziej na nogach, czym upadł na jedno kolano.
-Laxus- krzyknęła gdy zobaczyła to Cana, która obok niego walczyła przeciwko Haruto, straciła na chwile z oczu swego przeciwnika, który wykorzystał chwile nieuwagi i mocno oberwała, Atakiem bestii piorunów- porażeniem, efekt był taki że padła nie przytomna na trawę, jej ubranie było nadpalone, skóra w niektórych miejscach była czerwona, krew trysnęła z ran. Mężczyzna zamarł, podobnie jak inni jego towarzysze, nie wiedział że dziewczyna jeszcze żyje, ale widok zbliżającego się do niej maga, przeraził go. Nie, on nie może jej zabić.
-Sięgający Nieba Oszczep Smoka Piorunów- krzyknął zrozpaczony chłopak, i cisnął ogromną ilością mocy magicznej w zbliżającego się oprawce, który się tego nie spodziewał, siła uderzenia była tak wielka że Haruto zderzył się z murami, kaszląc krwią i tracąc przytomność.
- No i dwójka odpadła- rzekła ucieszona Lucy. Natomiast Laxus którego magia, była już na wyczerpaniu przez ten jeden atak, zaatakował fizycznie swoją przeciwniczkę, uderzając kobietę z pięści w brzuch, następnie kopiąc z pół obrotu w żebra, i mocno uderzając w twarz, czym także ona wyładowała na murach. Podbiegł do nieprzytomnej brunetki, wziął w ramiona i zaniósł do Wendy która zajmowała się leczeniem rannych.
- Z nią wszystko porządku- rzekł dziewczyna po szybkim leczeniu, i spojrzała na mocno rannego Laxusa, zajmując się jego ranami, on natomiast ściskał mocno dłoń Cany, patrząc na nieprzytomną. Był za razem dumny i zły, martwił się również jak zareaguje jej ojciec Gildras, przecież mu obiecał że ona nie dozna żadnych poważnych ran. Teraz również martwił się o własne życie. Westchnął głęboko. Kobieta otworzyła oczy, zobaczyła zmartwione oblicze chłopaka
- Laxus- szepnęła dotykając drugą ręką jego policzka.

Na polu walki, Mira walczyła przeciwko  Yumi, na początku obie dziewczyny mierzyły się tylko wzrokiem, nie wykonując żadnego ruchu, żadnego mrugnięcia, prawie żadnego oddechu. Żadna z nich nie poruszyła się nawet o milimetr. Wpatrywały się w siebie. Choć wokół nich trwała zażarta walka o przetrwanie. Niespodziewanie Mira, została otoczona ogromnym wirem wody.
- Kiedy ty. AAAAAAAAAAAAAA- krzyknęła, gdyż wir, przecinał jej ciało w wielu miejscach, spojrzała gniewnie na dziewczynę stojącą naprzeciwko niej.
- DUSZA SZATANA!!!- natychmiastowo jej ciało zmieniło postać, wyrósł jej ogon i skrzydła, ciało pokryte zostało łuskami, spojrzała na swą przeciwniczkę, natychmiastowo zaatakował, uderzając pięścią w twarz dziewczyny, szybko natarła uderzając w brzuch nogą wbijając przeciwniczkę w ziemię.
- Echh, kolejna odpadła- rzekła Lucy- Jakie to nudne.

Jellal walczył przeciwko  Satoru, ale z Satoru, nie poszło mu tak łatwo, tym bardziej że niedaleko niego walczyła Erza. Używał wszystkich swoich zaklęć, ale każde z nich zostało zniszczone przez Atak Jadu Jaszczurki- złamanie. Nie pozostało mu nic innego jak otwarty atak. Zjawił się tuż przed nim, podciął mu nogi i kopiąc w żebra, choć mężczyzna uniknął ostatniego ciosu. Od razu natarł uderzając maga w twarz z wyskoku, Jellal jednak zdążył obronić się, łapiąc atakującego za nogę i mocno cisnął nim o ziemię, raz, dwa, trzy… aż wreszcie obkręcił się wokół własnej osi i puścił nogę przeciwnika, który uderzył w ziemnie głową i stracił przytomność. Erza w tym czasie pokonała Nanami. Na polu bitwy pozostali tylko Gajeel i Natsu włączać przeciwko Akirze i Nakatsu, Juvia walcząca przeciwko Daichi, Gray walczący przeciwko Mio, i Mistrz walczący przeciwko Naoki.
- Nadchodzi mój szpieg- rzekł Ze… spoglądając na las, Lucy spojrzała na niego podejrzliwie na polanę wkroczyły wielki pingwin, miażdżący swym ciężarem magów z Fairy Tail. Po chwili postać pojawiła się na murach obok, rodzeństwa, obejmowała mocno jej brata.
- Wróciłam Kochanie
- LISANNA!!!- krzyknęła Mira- TO TY NAS ZDRADZIŁAŚ!!!

-----------------------------------------------------------------------------------------------
Drugi post dzisiejszego dnia

1 komentarz:

  1. ;O
    Tego się nie spodziewałam!
    Lisanna zdradziła.. osz kurde.. Jestem w szoku!
    Czuję, że zakończenie czegoś takiego nie będzie zbyt przyjemne ^^ jak Fairy Tail się wkurzy to nie ma przebacz..
    Czekam na ciąg dalszy, bo strasznie mnie zaintrygowała cała ta sytuacja xD

    Weny kochana! ;*

    OdpowiedzUsuń