środa, 19 czerwca 2013

Rozdział dwudziesty trzeci ~ DLACZEGO!!!~


Lucy wyzdrowiała całkowicie, jej moce również się zregenerowały. Wszyscy oprócz niej wychodzili na misje. A ona wraz z bratem lub sama włóczyła się po ogromnym zamczysku. Czytała książki, gotowała, sprzątała. Siedziała w gabinecie brata i podawała mu herbatę. Miała już dość. Czuła się jak jakaś kura domowa. Wszyscy oprócz niej wychodzili na misje, jak przychodzili to opowiadali co robili. Strasznie im zazdrościła. Pewnego wieczoru, gdy wszyscy jedli kolacje i opowiadali co się działo na misji Lucy spojrzała na brata
- Braciszku
- Hymm
- Wiesz zawsze dostaje od ciebie fajne rzeczy, i zawsze jak mi coś obiegach to spełniasz moją obietnice prawda.
- Prawda
- I wiele razy choć zgadzasz się w ciemno i mi obiecujesz prawda.
- Prawda
- Więc braciszku jesteś najsilniejszym magiem?
- Oczywiście
- Nie ma żadnego innego silniejszego maga od ciebie
- Oczywiście
- Nawet te głupie wróżki cie nie pokonają
-Oczywiście
- Mogęwychodzićnamisiezresztą- zapytała Lucy szybko
- Oczywiście- rzekł, i dopiero po chwili zrozumiał o co pytała
- Ha! Nie możesz cofnąć swego słowa- rzekła pokazując mu język, cała grupa patrzyła na niego to na nią. Oblicze mężczyzny pociemniało, pojawiła się kreska na czole. Dał się jej złapać w głupią, dziecięcą pułapkę słowną. Co teraz, przecież oni atakowali ludzi, nie chciał by się o tym dowiedziała, nie chciał by się dowiedziała jakie ma co do niej plany, nie chciał by wróciła powrotem do Fairy Tail, to ona była kluczem całego planu, bez niej nie uda się nic, co teraz, w sumie nadal jest za słaba, nadal nie ma w sobie tyle ciemności co potrzeba, to nie jest w sumie taki zły pomysł. Uśmiechnął się do niej
- Cóż i tak mi przeszkadzasz kręcąc się cały dzień. Zawsze byłaś za bardzo ruchliwa. Dołączysz do drużyny Nakatsu i Akiry. A wy macie się nią opiekować. Ale najpierw wytłumaczę ci po kolacji co robimy.
- Nie bądź nie mądry braciszku, nie jestem głupia, w sumie jeszcze nigdy nie wygrałeś ze mna w szachy, myślisz że nie wiem co robicie. A tym bardziej chciałabym coś zaproponować- rzekła uśmiechając się strasznie, wszyscy przerazili się, widzieli ten uśmiech u swego mistrza, ale nie przerażał ich tak jak jej uśmiech. Uśmiechała się chytrze, z odrobiną złości, szaleństwa i okrucieństwem. Oczy natomiast iskrzyły i błyszczały złowieszczo i ciesząc się z widocznie niebezpiecznego pomysłu.

W Fairy Tail atmosfera od opuszczenia przez Lucy Gildii była nie do zniesienia, wszyscy byli w ponurych, złych humorach. Codziennie dochodziło do kłótni i większych sprzeczek. Misje niektórych członków kończyły się klapą ze względu na przeszkadzających im magów z Fadas Morte, którzy każdą misje potrafili zniszczyć- albo niszczyli połowę miast czy wsi, kontrolowali rabusiów i bandziorów, czy też ranili samych magów z Fairy Tail. Ale że Gildia nie miała na to świadków nie mogli zaatakować otwarcie. Ich sytuacja z dnia na dzień stawała się gorsza. Tego dnia znów była kłótnia pomiędzy Levi a Lisanna. Oczywiście Natsu rozstał się z dziewczyną która nie mogła znieść porażki. Odwrócili się od niej również Erza, Gray i Juvia. Mira z Elfmanem również nie akceptowali nowej siostry. Wielu członków gildii nie chciało mieć z nią styczności. Nadal była w drużynie Erzy.
- Hej pisarko nie miałaś wiadomości od potwora?- zapytała Lisanna podchodząc do stolika gdzie siedziała Levi, ta natomiast spojrzała na nią jak na robaka
- Weź się zamknij flądro i się do mnie nie zbliżaj
- A co mi zrobisz? Przyjaciółeczka przyleci i znów ci pomoże?
- Lisanna idziemy na misje- warknęła Erza stojąc przy drzwiach, i widząc że kroją się kłopoty. Ta zerknęła przez ramię na kobietę i wyszła z gildii. Natomiast Levi siedziała z zaciśniętymi pięściami, a z oczu leciały jej łzy. Zauważył to Żelazny smoczy zabójca, który podszedł do niej, złapał za ręke i wyprowadził z gildii. Znaleźli się na małej polance. Chłopak puścił rękę dziewczyny. Stała a z jej oczy coraz mocniej kapały łzy żalu i złości
- DLACZEGO?! DLACZEGO?! DLACZEGO?! – krzyczała głośno w chmury- dlaczego Lucy opuściłaś nas! Dlaczego pozwalasz jej na to! Dlaczego nie walczyłaś! Dlaczego zostawiłaś Natsu tej idiotce! Lucy wróć!- niebiesko włosa wpadła w histerie upadła na kolana i mocno szlochała, Gajeel nie chciał by „mała” tak cierpiała, nie wiedział co może dla niej zrobić, tak bardzo go to bolało, nie lubił jej łez, nie lubił jej smutku, sam nie wiedział dlaczego nie lubi. Podszedł do niej i mocno przytulił. Jego ciało samo zareagowało na całą tą sytuacje. Dziewczyna chlipała w ramionach chłopaka, ciągle szepcząc „dlaczego”. Trwali w uścisku, aby zmniejszyć swój smutek i bezradność.

Drużyna Erzy już dawno zabrała się za zadanie mieli wyeliminować dziwne bestie które zamieszkiwały pewien, spokojny jak dotąd las. Nikt z pobliskich mieszkańców nie wiedział skąd i dlaczego się pojawiły, były to bestie jak dotąd nie spotykanie w ich świecie. Jedną z nich był wieki, biały niedźwiedź, drugą bestią natomiast była jakby połączeniem paru zwierząt- wilka, psa i lwa. Las w którym się znaleźli był strasznie gęsty, ciężko było im się przez niego przemieścić, szli wiec powoli, słuchając odgłosów dochodzących ze wszystkich stron. Szyli połowę dnia i dotarli na małą polankę. Zbliżała się noc.
- Rozstawmy tu obóz- rzekła Erza- I tak nie znajdziemy tych zwierząt w nocy, a tym bardziej las jest zbyt gęsty- wszyscy zabrali się za rozstawianiem namiotów, rozpalaniem czy też przygotowywaniem posiłku. Gdy wszystko było skończone, usiedli przy ognisku, jedli i próbowali rozmawiać. Ale nikt nie miał ochoty, więc położyli się spać. Gdy wszyscy już słodko spali, każdy w swoim namiocie. Lisanna zmieniła się w mysz, cicho przemknęła do namiotu Natsu, przemieniła się powrotem w siebie. Wpełzła do śpiwora chłopaka, nic nie było by w tym dziwnego gdyby najpierw się nie rozebrała do naga. Przytuliła się mocno i zasnęła. Z dala mały obóz obserwowała trójka magów.
- Heh idioci nawet warty nie wystawili- powiedziała jedna z postaci, mężczyzna
- Nie bądź taki do przodu- rzekła kobieta- Na pewno czuwają.
- Właśnie Akira jak zwykle w gorącej wodzie jesteś kąpany- odrzekł drugi z magów
- Chyba już się dość na spali- rzekł Akira
- Oczywiście. Atakujcie.- rzekła dziewczyna
- Nie będę cię słuchać- rzekł Akira
- Nie ma sprawy, ale na pewno przekaże braciszkowi że jesteś nieposłuszny. I poproszę go bym to ja cię mogła ukarać- rzekła kobieta, uśmiechając się jak zwykle złowieszczo. Chłopaka przeszły ciarki po plecach, pamiętał ją jak pierwszy raz ją zaatakował, nie była taka silna, nie była taka zła, sam już nie wiedział czy Mistrz czy ona nie jest gorszym złem. Stała się bezlitosna, okrutna, nieobliczalna, szalona, straszna, cierpienie innych sprawiało jej przyjemność, a im więcej krwi, połamanych kości, łez i krzyków, tym bardziej się cieszyła i była zadowolona. Wszyscy się jej obawiali, z wyjątkiem mistrza.
- No to co atakujecie czy nie- rzekła i zeskoczyła na środek polany, a za nią oni. Nakatsu swoja mocą rozpalił jeszcze większe ognisko, ogromne światło pojawiło się na polanie, Akira wystrzelił magią w namioty aby te zdmuchnąć, i ukazać magów. Ci natomiast podskoczyli, i w gotowi zaatakowali przeciwników. Ale żaden z ich ataków nie podział
- Kim jesteście?- zapytała Erza gotował do ataku
- Ha ha ha, no wiesz nie poznajesz mnie?- zapytała jedna z postaci i zdjęła swój kaptur- Witajcie- rzekła Lucy
- Lucy!?- krzyknęli wszyscy tylko Lisanna stojąc nago za Natsu się przeraziła
- No Hejka. Ale my nie przyszliśmy na pogaduszki. – rzekła, a jej towarzysze zaatakowali
- Atak Ognistej Bestii- Ogień piekieł
- Atak Niedźwiedzia Lodu- Zamieć
- Skrzydła Ognistego Smoka
- Lodowe Tworzenie Łuk
- Zbroja Lotu- kobieta zaatakowała Lucy, ale ta odskoczyła, i zaśmiała się złowieszczo, obok niej pojawiły się dwa wielkie potwory.

- Nie przyszłam z tobą walczyć Erzo mam pewne rachunki do wyrównania z nią- i wskazała na Lisanna która nadal stała nago, okrywając się tylko śpiworem- A to są moje pupile, braciszek mi je podarował, zabaw się z nimi trochę. – odrzekła i zmierzyła w stronę przerażonej biało włosej.
- Czemu?!- krzyknęła za nią Erza, która atakowała zwierzaki, ale nie działały na nich żadne z jej ataków, chłopcy byli zajęci sobą.
- Bo to świetna zabawa. – odrzekła zbliżając się coraz bardziej do Lisanny- Sprawianie, bólu, krzyki i błagania ofiar, krew, ich połamane kończyny. Ehhh to jest coś nie do opisania. Tego mi brakowało. Przecież jestem potworem prawda Lisanna-chan- zapytała się słodko będąc już przy dziewczynie. Uśmiechnęła się złowrogo, i uderzyła dziewczynę w twarz, że aż ta odleciała kawałek i uderzyła w jedno z drzew, Lucy z niesamowitą prędkością była już przy niej, kopnęła ją w brzuch, uderzyła w głowę, złapała za nogę i rzuciła o ziemię.
- Kyaaa- krzyknęła Lisanna, wypluwając krew. Próbowała się podnieść, ale Lucy nie pozwoliła jej na to podeszła i kopnęła ją w żebra, ta przeturlała się mocno po ziemi. Blondynka znów była przy niej złapała ją za włosy i podniosła
- Jak ci się podobam. To chciałaś zobaczyć prawda.- rzekła szczerząc się, w oczach było widać niezmierną radość- No co nie powiesz na mnie teraz że jestem potworem?- Złapała drugą ręką za szyje biało włosej, zaciskając mocno palce- Mów- rozkazała, ale ta płakała i szlochała, ze strachu nie potrafiła powiedzieć ani słowa.- Heee zero z tobą zabawy- rzekła i rzuciła nią w drzewo jak szmacianą lalką, łamiąc jej przy tym rękę. Widząc to Natsu, Gray i Erza nie wierzyli własnym oczom, jak ich zawsze dobra przyjaciółka mogła być taka bezlitosna i zła. Ognisty Smoczy Zabójca wyrwał się w stronę Lucy, zaatakował ją, ale ona odskoczyła. Kolejny raz, i kolejny ale ona tylko odskakiwała i śmiała się przy tym głośno. Miała już dość tej zabawy w kotka i myszkę. Miała dość tego że są tak słabi.
- Nakatsu, Akira- rzekła a towarzysze pojawili się za jej plecami- Lume, Xeo, połączony atak bestii- rzekła do zwierząt, ogarnęła je czarna poświata, po chwili z niej wyszła dziwna hybryda, bestia z głową lwa i niedźwiedzia, z jednej strony płonął ogień z drugiej lód. Bestie ryknęły
- AAAAAGGGGGHHHHHRRRRRYYYYYY- i wystrzeliły potężnym strumieniem połączonej magii. Gdy kurz opadł, Lucy zobaczyła że magowie klęczą, ciężko dyszą, z ich ciał leciała krew.
- Ha ha ha ha ha ha ha ha ha hi hi hi hi hi hi hi hi hi. Szkoda że nie zginęliście… Bo to dopiero początek waszego cierpienia- śmiała się histerycznie i złowieszczo Lucy, odwróciła się i zniknęła
- DLACZEGO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!???????????- krzyknął Natsu i upadł a za nim jego przyjaciele.


------------------------------------------------------------------------------------------

Na początku chciałabym podziękować Vivianie za nominacje do Liebster Bloga.
Ale z przykrością muszę napisać że nie mam za dużo czasu i nie pojawi się odpowiedź na nominacje.
Po drugie cóż... trochę nie mam ostatnio czasu by zaglądać na blogi które obserwuje...
Tym bardziej pisać komentarzy...
Za co przepraszam...
Ale śledzę wszelkie wasze posty i czytam z zapartym tchem.
Po trzecie... Nie wiem kiedy pojawią się kolejne rozdziały...
Bardzo mi przykro z tego powodu....
Rozdział dedykuje Vivianie za nominacje.
Dziękuje wszystkim którzy zaglądają na mojego bloga...
Pozdrowionka ^.^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz