czwartek, 1 czerwca 2017

Rozdział czterdziesty dziewiąty ~ Tam gdzie ciemność staje się jasnością~

Minął tydzień od podania zagadki przez księgę, skupili się na treningach, wszyscy oprócz Lucy i Erzy, przeżywali piekło. Tylko dwójka osób coraz bardziej zbliżała się do poziomu dziewczyn. Nastu i Raito, którzy już nosili obciążniki o wadze 190kg. Kiedy nikt nie zwracał na nich uwagi patrzeli na siebie z żądzą mordu w oczach. Przy okazji Natsu trenował przemianę i kontrolowanie swojej smoczej natury. A cały czas pomagał mu przy tym Kuro, bo Lucy stwierdziła że ma inne sprawy na głowie. Po za tym jedyną osobą która nie brała udział w treningach była Levi, która skupiała się na tłumaczeniu, przepisywaniu, segregowaniu, układaniu i wyszukaniu odpowiedzi na ich pytania w papierach, księgach i wszystkich dokumentach które zgromadziłą Lucy. Natomiast sama dziewczyna ponownie zaprzyjaźniła się z Erzą. Czuła że jej zakręcone, pełne tajemnic życie wraca do normalności, do spokoju i bliskości jej przyjaciół. Nawet smoki zaczęły się dogadywać, nie tylko między sobą ale również z magami. Żyć nie umierać. Lecz sny wróciły. Pewnej nocy po ciężkim treningu, znów wrócił sen końca, końca wszystkich jej przyjaciół, rodziny, całego świata. Obudziła się z koszmaru, cała zalana potem. Otworzyła szeroko oczy i rozejrzała się po pokoju. Znów zasnęła w swoim gabinecie. Postanowiła zaczerpnąć świeżego powietrza. Wiedziała że inni też potrafili przesiadywać na dachu i tarasach, i bić się z myślami jaka czeka ich przyszłość. Wiedziała też że kiedy wyjdzie może tam być ktoś inny i będzie musiała tłumaczyć co i jak. Nie chciała tego. Wyszła na taras wyczuła że ktoś jest na dachu. "Ech i nici z samotności" popatrzyła na rozgwieżdżone niebo. " Cóż nie zabraniałam nikomu, więc i sama mogę" pomyślała. Ustała na balustradzie i wyskoczyła w górę, szybko zmieniła się w smoka, machnęła potężnie skrzydłami i wzbiła się w nocne niebo. Poczuła wolność. Leciała przed siebie nie zwracając uwagi na nic.
Patrzył na nią z dachu, czuł że źle się ona czuję. Już nie raz obudził go jej krzyk w nocy. Od tego czasu postanowił czuwać na dachu i czekać aż znów zacznie krzyczeć. Kilka razy wszedł do jej gabinetu lub sypialni i trzymał ją za rękę lub przytulał kiedy krzyczała przez sen. Czuł że mimo tego iż mógł zginać kiedy ona się by o tym dowiedziała, robił to ponieważ tak podpowiadało mu serce. Patrzył jak znika wysoko na niebie " Ciekawe czy ja też mógłbym tak wysoko polecieć, Kuro mówił że tylko smoki gwiazd mogą wylatywać najwyżej." Pomyślał że w końcu powinienem ją przeprosić za ten pocałunek. I po chwili był smokiem. Przemiana zajmowała mu to dłużej niż innym smokom. Rozciągnął skrzydła i wzbił się w powietrze.
Latała wśród gwiazd. Czuła się wolna i bez zmartwień. Leciała nie zwracając uwagi czy ktoś ją śledzi czy zagraża jej jakieś niebezpieczeństwo. Zmierzała tam gdzie mogła być sama, tam gdzie mogła odpocząć. Dzięki swojej mocy mogła tworzyć co tylko chciała. Więc na jednej z wygasłych już gwiazd stworzyła małą łąkę z dwoma drzewami wiśni, które kwitły cały czas i jednym krzakiem magnolii. Kiedy budziły ją nocne koszmary lubiła tu przylatywać, kłaść się i słuchać ciszy i patrzyć z bliska na gwiazdy. Wiedziała że nikt tu nie dotrze, nikt oprócz niej nie był smokiem Gwieździstego Nieba. Już z oddali zobaczyła swój kawałek nieba. Czasami leżąc i marząc "Co by było gdyby" chciała żeby on był przy niej i .... po prostu był. Wylądowała, przemieniła się znów w człowieka, położyła się na miękkiej trawie i zamknęła oczy.
Czuł że nie da rady dolecieć tam gdzie ona, ale wiedział że musi się postarać. Wiedział że podczas treningów, poszukiwań czy posiłków znikała gdzieś myślami, gdzieś bardzo daleko. Mimo tego że zaskoczył ją pocałunkiem za co dostał siarczystego liścia, chodź było im tak przyjemnie... Czasami pragnął ją porwać gdzieś daleko ale musiał rozwikłać zagadkę nie pamięci tajemniczej osoby. Zauważył że wylądowała na czymś dziwnym, powoli tracił oddech, każdy ruch skrzydeł sprawiał mu ból, leciał coraz wolniej. Zaczął machać skrzydłami coraz wolniej, pragnął dolecieć ale poczuł że brakuje mu oddechu. Powoli zamknął oczy i wydał ryk.
Przerażona Lucy otworzyła oczy, ryk był głośny i wołający o pomoc, jednym mrugnięciem już była smokiem i leciała w kierunku dźwięku. Zauważyła czerwono- pomarańczowego smoka. "Igenell"- pomyślała, " Nie to nie możliwe... NATSU" wykrzyknęła w myślach, i szybko podleciała do lewitującego smoka. Złapała go pazurami za skrzydła i poleciała w kierunku swojej "Wyspy marzeń". Rzuciła go na trawę i szybko się przemieniła. Po chwili i on był w swojej ludzkiej postaci, dysząc ciężko.
- Uratowałaś mnie. A myślałem że chciałabyś abym umarł- wycharczał łapiąc oddech, otwierając oczy, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- To co bym chciała to moja sprawa, nie kończenie zabić, chodź po twoim głupim pomyśle jestem tego bliska.- usiadła o bok niego. Grubo się mylił, jeśli myślał że tutaj sprowokuję ją do urządzenia mu jakiejś sceny, rozmowy czy czegokolwiek innego. Złapał ją za ramie. Rzuciła mu gniewne spojrzenie. Usiłowała bezskutecznie wyswobodzić rękę.
- Nie dotykaj mnie, chyba że chcesz stracić palce- wycedziła przez zęby.
- Przecież ostatnio podobało ci się jak cię dotykałem- wyszczerzył zęby w uśmiechu
- Chyba coś ci się pomyliło, rzuciłeś się na mnie jak czterolatek na czekoladę i cole.
-W sumie smakujesz jak słodka czekoladka- ponownie odpowiedział- Ciekawe czy też potrafisz topić się jak czekolada. Powoli, delikatnie i słodko. - uśmiechnął się leniwie. Zdębiała po usłyszeniu tych słów. Nie wiedziała czy śmiać się czy płakać.
- Czy ty siebie słyszysz? Dawny Natsu nigdy by nie powiedział takich słów. Kto cię tego uczył? Wiem że Igenell ma charakterystyczny słownik, ale już go bijesz na głowę.
- Dawny Natsu? Znamy się?- zapytał ciekawie
- Wiesz mam zwierciadło, jak zostaliście wybrani przejrzałam waszą przyszłość.- odrzekła szybko- Wiesz czy czasem nie jesteś jakimś psychopatą. Ale widocznie zwierciadło też może się mylić. Ogólnie przyleciałeś, mógłbyś już odlecieć, to moje miejsce.- stwierdziła.
- Ogólnie ładnie tutaj jest takie miejsce podobne w Magnolii. Byłem tam kiedyś zzzz.... no własnie z jakąś dziewczyną. Przyjaciółką- zamyślił się. Obydwoje siedzieli w ciszy, patrząc na gwiazdy z bliska. Pierwszy odezwał się Natsu
- Przepraszam
- Za co? Za nachalny pocałunek? Obmacywanie? Za śledzenie? Za kolejny raz ratowanie tyłka?- wyliczała dziewczyna
- Zapomniałaś o głupich tekstach
- Więc za co? Czy tak za wszystko na raz
- Za wszystko.- odrzekł- Chciałem ci też podziękować.
- Podziękować?- za jąkała się z wrażenia
- No że ogólnie mnie nie zabiłaś. I za to że ściągnęłaś moich przyjaciół i pomagasz im  być lepszym. Przygotowujesz nas do wojny.
- Jesteście w porządku. A i ludzie i smoki w przeszłości żyli w zgodzie, więc sam rozumiesz.- odrzekła. Znów zapadła cisza.- A po drugie fajnych masz przyjaciół.
- Teraz i oni są twoimi przyjaciółmi. A może chciała byś wstąpić do naszej gildii. No wiesz po całej tej akcji.- zapytał rozradowany
- Wiesz jestem po pierwsze smokiem, po drugie jestem córką cesarza, i mam przez to masę obowiązków których nie koniecznie lubię wypełniać. Po trzecie nie wiadomo jak to się wszystko skończy.- odrzekła rzeczowo
- Po tym twoim treningu skopiemy mu dupę i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie.
- Jasne. Też miałam kiedyś tyle nadziej co ty. Myślałam że po burzy będzie słońce. Jedno jest pewne burza przeszła ale chmury pozostały. U ciebie też ostatnio nie jest za kolorowo. A nadal cieszysz japę.
- Wiesz jak byłem na misjach, czy walczyliśmy o cokolwiek. Tam gdzie zamykali nam drzwi wchodziłem oknem, a jak okno było zamurowane właziłem kominem. Zawsze jest wyjście. Chodź w tym przypadku to wejście.- zaśmiał się z własnego suchara.- A czemu tak krzyczysz w nocy? Nawet raz wołałaś moje imię. Czy my naprawdę nie poznaliśmy się wcześniej?-
- Krzyczę w nocy?! Więc słyszałeś?
- Wszyscy słyszą te krzyki.
- To koszmary. Zwykłe koszmary. Stracona przeszłość i obraz przyszłości.
- To może mi o nich opowiesz. Umiem słuchać, a nawet jeśli będzie to nudne i przysnę to może ci się lepiej zrobi.
-  Nie.- odrzekła krótko
- Oj weź, przecież mówienie nie boli. Wolisz nie sypiać po nocach? Uciekasz gdzieś myślami. Trenujesz 2 razy ciężej niż my wszyscy, szukasz informacji, i coraz mniej jesz. Wszyscy zaczynają się o ciebie martwić
- Nie. Nie powiem to moja sprawa i koniec. Nie powinno cię to w ogóle interesować. I ich też! Tyle razy w życiu nigdy nie mówiłam o swoich problemach i teraz też nie będę! - krzyczała stojąc nad chłopakiem
- A czy nie powiedziałem ci że jesteśmy PRZYJACIÓŁMI!! Dla ciebie to nic nie znaczy? Uważasz że nikt nie ma problemów?! Nikt się nie martwi?! Umiesz mówić w kilku językach, czytać stare teksty, znasz większość map na pamięć i może jesteś mądra ale pod względem relacji z innymi jesteś idiotką!!! I pewnie jeszcze masz plan żeby się poświęci jak dojdzie do jakiejś wojny czy innego cholerstwa!!! Nas wszystkich obronić a sama zniknąć!! KURWA  PO MOIM TRUPIE!!! SŁYSZYSZ!!! JUŻ JEDNĄ DLA MNIE WAŻNĄ OSOBĘ STRACIŁEM, DRUGIEJ NIE ZAMIERZAM!!! SŁYSZYSZ!!!- wrzeszczał Natsu na Lucy stojącą z miną nie wyrażającą żadnych uczuć. Zauważył że jego słowa i uczucia nie dotarły do dziewczyny, po chwili był już smokiem i leciał w stronę zamku. Lucy stała patrząc na oddalającym się chłopakiem. Usiadła na trawę. Patrząc przed siebie, zastanawiając się jak można odmienić los.
- Ma rację- odrzekł głos za nią
- Leo jeszcze ty przeciwko mnie?- westchnęła
- No co ma rację. I wszyscy się z nim zgadzają- odpowiedział
- Z tego co wiem, od kiedy prawisz mi morały? Stało się coś?- Warknęła
- Nom pewnie się ucieszysz ale Król Duchów wpadł na pomysł gdzie może być księga
- Nie żartuj- ożywiła się- Lecimy

-WSTAWAĆ WSZYSCY!!!!!!- ryknęła na cały głos. Po chwili na dziedzińcu stali wszyscy ubrani i gotowi.
- Wiem gdzie jest księga, że sama na to nie wpadłam. Idiotka ze mnie
- A mówiłem- szepnął ktoś pod nosem, lecz na tyle głośno żeby wszyscy usłyszeli.
- "Tam gdzie ciemność staję się jasnością" jest tylko jedno takie miejsce na świecie, nie no w sumie dwa.
- To jedno czy dwa?- zapytała Wendy
- Dwa. Po prostu księga nie dokończyła zagadki. "Tak gdzie ciemność staję się jasnością, a jasność ciemnością" Wschód i Zachód
- Twierdzisz że księga się pomyliła- zapytał Mizu
- Nie po prostu nie dokończyła słów. Księgi mają własną duszę, lubią robić żarty.- odrzekła Lucy
- Ale samo to że wschód i zachód to trochę duży teren jak znajdziemy księgę?- zapytała Erza
- Świątynia Jasności i Ciemności- wyszeptał Nakatsu
- Co?- zainteresowała się Lucy.
- Podczas mojej podróży, szukaniu informacji o tej naszej zapomnianej przyjaciółce. Znalazłem informację że odzyskać pamięć można dzięki udaniu się do jednej z tych świątyń. Lecz nie wiadomo konkretnie do której. Znam położenie obydwu z nich. Ale jak pisali w tych dokumentach które ja znalazłem. Nie może wejść tam smok.
- To my odpadamy?- zapytał się Reito.
- A pół smok pół człowiek?- zapytała się Księżniczka
- " Żadne stworzenie  pradawne magiczne nie wejdzie do mych komnat, tylko ludzie mają wstęp, bo tylko oni nie chcieli mnie zniszczyć." Tak mówił napis.
- Też sobie wymyślili- warknął Kuro
- Zapewne czekają pułapki próby i inne wariactwa. - stwierdził Iwa
- To w takim razie my pójdziemy. Jesteśmy 4 razy silniejsi. I na pewno damy rade- zakomenderowała Erza
- To zbyt niebezpieczne- odrzekła Lucy
- Nie martw się damy radę. Ale jak my się tam dostaniemy? Podróż zajmie trochę czasu.
- Poczekajcie. Zrobimy tak że polecimy z wami, ogólnie mam złe przeczucia co do tego wszystkiego. Poczekamy na zewnątrz i w razie gdyby ktoś chciałby wam przeszkodzić my się go pozbędziemy.- rzekł Raito
- Na to się zgodzę, ale ja też lecę z wami. Erza, Wendy, Grey, Levi i Nakatsu będą w jednej z drużyn, a reszta w drugiej ze mną poleci Raito i Kuro- stwierdziła Lucy
- A Natsu?- zapytała Wendy
- Lecę z wami. To co ruszamy?!- wykrzyknął
- JESTEŚ SMOKIEM!!!!- wykrzyknęli jego ludzcy przyjaciele...



+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Rozdział pojawia się szybciej.
Dziękuję tym co jeszcze czytają.
I jeżeli macie 2 minutki czasu napiszcie co sądzicie. Nie musi to być od razu całe wypracowanie.
Rozdział dedykuję Safirze StarDragon która daje mi mnóstwo weny żeby pisać dalej :D

A po drugie skoro dziś dzień dziecka Wszystkim dzieciom, tym dużym, tym małym. Życzę abyście nie tracili tego wspaniałego postrzegania świata :D

1 komentarz:

  1. Ja cie... Nie wiem co powiedzieć.
    Dziękuję za dedykacje! ❤
    A rozdzialik jak zwykle Super Ekstra!^^

    Psst~ Tylko weź mi tu Nalu nie niszcz, choć zapewne to część twego planu, by później zaskoczyć nieprzewidzianym obrotem akcji^^

    Przesyłam duuużo wenki i czekam z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń